najpierw trzeba przebrać zabawić
nakarmić trójgłowego smoka
znowu osmali mi sutki aż do krwi
i ufajda się aż po skrzydełka
potem dokładne odkudlanie
przyłapałam psa jak bezczelnie
wylegiwał się na twoich
świeżo wyprasowanych snach
koto protestuje kiedy chcę
powtarzać z nim metafizykę i mówi
że jest zbyt inteligibilny by
dorabiać mu nieskończony ogon
muszę jeszcze wymieść z kątów paprochy
analizy posegregować porozrzucane całki
po raz kolejny pogryzły mi palce
przy wkładaniu do pudełek
twoje myśli łażą za mną
patrzą mi na ręce kiedy obgryzam
skórki obieram rzeczywistość
zmywam sprawdzam pocztę
w miarę zbliżania się godziny twojego
powrotu coraz mocniej podgrzewam ochotę
na kieliszek wiśniowej parezji i epikurejskie
ścieranie naszych powierzchni nagich