Pęknął onegdaj czerwony kierat,
(ciutkę za dużo więzień i mordów)
Myśmy zostali. Nas się wybiera
Z prawa i z lewa- dzieci resortu.
Trwalsze niż węgiel i wielka płyta
Są niestrudzone nasze kohorty.
Huczymy marszem. Postęp nie pyta
O ciemną przeszłość dzieci resortu.
Nas nie wykopią, nas nie wymażą
Nas nie pobiją święci ni czorty.
Jak rękawiczki zmieniamy twarze-
Krzepkie i giętkie dzieci resortu.
Żadnej nas myśli nie spłoszy echo,
Wszystkie idee tak samo dobre.
Kiedyś z klechami, dziś przeciw klechom-
Tolerancyjne dzieci resortu.
Ustawy miło rzuć jest jak betel,
Na mokrą papkę urabiać mordą;
Trochę dla Unii, dla eLGeBeTe,
Najwięcej dla nas- dzieci resortu.
Furda kopalnie, stosy analiz,
Że nic nie wpłynie do gazoportu.
Puchnie i zdycha zły kapitalizm
Pod mądrą pieczą dzieci resortu.
Sława nie zginie! Bo redaktorzy
Piszą dla tłuszczy wierne raporty.
Kupuj i pracuj. Renty nie zdążysz
Wziąć z białych dłoni dzieci resortu.
Nasze zasługi się nie rozpłyną,
Z nami artyści i gwiazdy sportu!
Na strunach torów gra Pendolino
Arię pochwalną dzieci resortu.
A gdy się pociąg ten wykolei
I tłum się chamów dorwie do tortu
To czarną wołgą hen do Brukseli
Odjadą dumnie dzieci resortu.
Tam wreszcie cisza i żarcia dosyć
W bezpiecznych murach szklanego fortu.
Będziemy drzemać jak worki forsy-
Skarby narodu, dzieci resortu.