Zielony, jak wiadomo, to ulubiony, symboliczny kolor ekologów i działaczy proekologicznych. Wątek walki o dobrostan Matki Natury, w polskiej muzyce młodzieżowej i rockowej, pojawił się już na przełomie lat 60- i 70-tych. Ograniczę się do trzech przykładów. W tamtym czasie bardzo popularna stała się satyryczna i stylizowana piosenka Kazimierza Grześkowiaka Chłop żywemu nie przepuści. W 1969 r. zespół Klan nagrał piosenkę Z brzytwą na poziomki, w której refrenie wybrzmiewał znamienny apel: „My, zielone fauny, na fujarkach grajmy, my, zielone fauny, niszczyć mu nie dajmy”. Kilka lat później grupa Homo Homini wylansowała przebój Drzewa ruszają w drogę, z interesującą nas tu frazą: „Stało się przecież na koniec to, co musiało się stać: wielkim, zielonym pochodem drzewa ruszyły przez świat”. Zieleń sukcesywnie zyskiwała na ideowej mocy.
Na południu kraju Lanckorona skutecznie odzyskuje swoje wzięcie i renomę wśród letników i turystów. Od kilku lat odbywa się tam letni Festiwal „Zielony Anioł”, którego nazwa jest wystarczająco wymowna. Natomiast wątpliwym jest, aby właśnie szyld tej cyklicznej imprezy faktycznie zainspirował PIOTRA SZEWCA, który swoją najnowszą książkę poetycką zatytułował Zielony anioł i inne oktostychy (2023). Raczej może to dotyczyć poematu Zielona godzina, skoro duch Bolesława Leśmiana ewidentnie unosi się nad tymi rymowanymi i zrytmizowanymi „ósemkami”. Jeżeli już mowa o (potencjalnych!) bezpośrednich inspiracjach, to należy podkreślić, że gros oktostychów Szewca może się nieodparcie kojarzyć z oktostychami Jarosława M. Rymkiewicza. Oto znowu trzy sugestywne przykłady: „Bóg porusza naturą każdym listkiem rusza/ Żuk pełznie – razem z nim pełznie jego dusza” (J.M.R.); „Pod płatkiem róży czarny żuczek się porusza/ Jestem tu mówi ze mną chyba jest i dusza” (P.Sz.); „Modraszka i czubatka na gałązce siedzą/ Coś mówią – jeśli mówią to także coś wiedzą” (J.M.R.), „Oset mak i bławatek wznoszą się nad miedzą/ Co słychać w okolicy one dobrze wiedzą” (P.Sz.); „Pójdziemy obok młyna przez leśne przesieki/ Żółte listki upadną na Twoje powieki” (J.M.R.), „Po niebie słońce leniwie się toczy/ Garść płatków jabłoń kładzie ci na oczy” (P.Sz.). Śmiem utrzymywać, że niekiedy, w przypadku wybranych „ósemek”, łatwo można by pomylić autorstwo… Wszelako nie twierdzę, że redaktor „Naszych Książek” naśladował autora Metempsychozy (2017) – a jest to ostatnia książka poetycka Rymkiewicza, z której zaczerpnąłem powyższe cytaty – jednak analogie są uderzające. Podobnie do tytułu Zielony anioł, świadczą głównie o tym, że nierzadko myśl ludzka PRZYPADKOWO biegnie tymi samymi tropami. Mogą świadczyć ponadto o zbieżności źródeł inspiracji, gdyż obaj poeci pełnymi garściami czerpią z Leśmiana.
Istnieje jednak zasadnicza różnica, dzieląca oktostychy Rymkiewicza od oktostychów Szewca – to kwestia wyobraźni, atmosfery, wydźwięku emocjonalnego. O ile poezja pierwszego jest smętna, mroczna, somatyczna, często funeralna czy sepulkralna, o tyle oktostychy tego drugiego są pogodne, słoneczne, romantyczne, często zaledwie melancholijne (por. np. Plan Boży, Czarna chwila, Szara reneta) czy somnambuliczne. Uciekając się do porównań malarskich, można by powiedzieć, że Rymkiewicz jest ekspresjonistą, Szewc zaś – impresjonistą. Albo jeszcze inaczej: liryka autora Wieszania może kojarzyć się z ponurym, deprymującym malarstwem Zdzisława Beksińskiego, natomiast autora Światełka ze świetlistym i baśniowym malarstwem Kazimierza Wiśniaka.
Łączy ich natomiast posiłkowanie się wspomnieniami odległej przeszłości, łączą inklinacje do filozoficznych dociekań, podpieranie się specyficznym humorem i jawna miłość do naszych braci mniejszych, czyli laicki franciszkanizm. Najczęściej równoprawnymi bohaterami ich wierszy są fauna i flora. Tak to wygląda u Szewca: „Bracie kogucie bądźże pozdrowiony” (s. 7), „Przemija z bożej łaski żywot pięciu myszy” (s. 25), „Chrome psy ślepe koty wyliniałe dzikie/ Wasz świat między krzakami a miejskim śmietnikiem” (s. 18), „Wróbel przeleciał nad głową żonkila/ Życie powiedział to jedynie chwila” (s. 31), „Kos trawę dziobem trąca co po nas zostanie/ Nie wiem źdźbło odpowiada okrutne pytanie” (s. 33) „Grabina w żywopłocie czereśnie i grusze/ Czas je zdmuchnął zostały poranione dusze” (s. 57). Przy czym autor Zielonego anioła, podobnie do Rymkiewicza, mnoży przeróżne paradoxy: „Świat stoi w miejscu i w ruchu się zmienia” (s. 10), „Koty zostaną tu do końca świata” (s. 13), „Wierzba twój cień sprzed roku na listkach układa” (s. 46), „Na lewo świat się kończy na prawo zaczyna” (s. 52), „Choć renety już nie ma cień pozostał z nami” (s. 57).
Piotr Szewc urodził się w Zamojskiem, tam uczył się i dojrzewał, później na stałe wyjechał do stolicy („Od kiedy zamieniłem Zamość na Warszawę/ Wnoszę na ósme piętro wspomnienia kulawe”, s. 54). Teraz, po półwieczu, z pieczołowitością rekonstruuje miniony świat, przeuroczą krainę dziecięctwa, może trochę idąc w ślady Tadeusza Nowaka. W świecie autora Psalmów tkwił jednak, niczym kolec w ropiejącej ranie, zasadniczy konflikt pomiędzy prowincjonalną przeszłością, a wielkomiejską teraźniejszością. Natomiast w świadomości autora Zagłady takiego pęknięcia, takiej opozycji nie dostrzegam, aczkolwiek sam poeta napomyka coś „o radości i udręce” (vide komentarz na skrzydełku).
Jeżeli ktoś jest koneserem estetą, to jednorodne stylistycznie i tradycyjnie zorientowane 53 oktostychy będzie czytał z prawdziwą satysfakcją, poddając swą wyobraźnię zdrowej gimnastyce. Wszak Piotr Szewc jest mistrzem plastycznego, stylizowanego, słownego obrazowania. Natomiast 15 osobnych komentarzy (pt. Trzy grosze od autora), przypominających obszerne przypisy do wybranych „ósemek”, znużony czytelnik może nawet pominąć, jeśli akurat nie jest zainteresowany dodatkowymi, szczegółowymi informacjami o świecie przedstawionym. Na koniec poeta konstatuje: „Cztery rymowane dystychy – oktostych – to forma wdzięczna i bardzo trudna. Polubiłem ją, ale czy do niej wrócę?” – I to jest dobre, otwarte pytanie.
..............................................
Piotr Szewc ZIELONY ANIOŁ i inne oktostychy, wyd. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Kraków 2023, ss. 88