Kusi, by zrobić wykres, taki grafik, co ile lat eksploduje, wybucha dyskusja na łamach, kobieta w pisarstwie Stefana Pastuszewskiego. Podejrzewam chwilami, że autor świadomie (a jest to komplement) stymuluje, prowokuje temat. Mam jeszcze w pamięci eksplozję sprzed kilku lat, w której wiodły spór m.in. ostre pióra Ewy Klajman-Gomolińskiej i Ariany Nagórskiej. Oskarżenia o seksizm, niedocenianie tej płci… W ostatnich numerach „Akantu” temat wraca wypowiedziami pań i piórem Stefana Pastuszewskiego.
Przed kilku miesiącami przeczytałem w „Akancie” śmiałe, krótkie, na jedną szpaltę, piękne opowiadanie Stefana Pastuszewskiego o miłości, w słowach (a może i w obrazie?) namiętności spełnionej przez chłopaka i dziewczynę – przez smartfona, zakończone wymownym „I już?”. Mój zachwyt pisarz zechciał odnotować na łamach dziennika. I już wtedy wiedziałem, że temat mi wróci… W 10. tegorocznym numerze czytam opowiadanie pt. „Teraz to dopiero będzie…”, zaczęte słowami „Zapomniałem powiedzieć, że cię kocham…”, wypowiadanymi przez komórkę. To wyznanie, czy dar, zastanawia się bohater opowieści… Czytamy Stefana Pastuszewskiego. Kiedy jednak kobieta mówi „kocham”, to nie wypowiada tego w żadnej intencji i okoliczności. Ona, tak jak każdy człowiek chce kochać i być kochaną, ale zdaje sobie sprawę (…), że kochanie nie jest rzeczą łatwą i przyjemną. Dlatego też kobieta prędzej daje się kochać, bo to zaspokaja jej potrzebę poczucia bezpieczeństwa i wartości, jako że większość kobiet ma problemy ze swoim poczuciem wartości., niż sama kocha. W tym jest wyjątkowo oszczędna.
Czytelnika rozbraja puenta opowieści. Oto bohater – narrator uchyla się od rozstrzygnięć, od życiowych decyzji, sięga po odpowiedź do „Małego Księcia”, by przytoczyć dialog.
- Czy dużo w waszym życiu zajmowaliście się miłością, Leroux?
- O, miłość, pan wie, dyrektorze!...
- Pewnie tak jak ja, nigdy nie mieliście na to czasu.
- Nie za dużo.
Omawiając prozę Krzysztofa Derdowskiego w numerze 11 „Akantu”, Stefan Pastuszewski, cytuje opowiadanie „Szpicel”.
On: - Masz tam jeszcze ten pieprzyk koło pupy? Co? Trzymaj go dla mnie. Mam na niego olbrzymią ochotę…
Ona: - A ja mam ochotę na twojego… Zjem go następnym razem. Zobaczysz.
Nagły zwrot, w stronę pastelowych, delikatnych pociągnięć pióra znajdzie czytelnik w wydanej w roku 2022 książce (niezwykły kształt edytorski) pt. „Życzliwa Li-Li”. Prostota i zarazem głęboka mądrość wiążą tę poezję ze światem przyrody i najstarszych w dorobku ludzkości doświadczeń eschatologicznych, których źródłem są doświadczenia cywilizacji, azjatyckich religii i poglądów filozoficznych. Ale to przysłowiowy „wypadek przy pracy”. Czytelniczki bardziej pamiętają wydaną w LSW powieść „Opowieści niezweryfikowanego” (2022). Aleksandra Lewek w 10 numerze „Akantu” (2023) żali się: Chodzi mianowicie o jego podejście do kobiet. Seksualizowanie, uprzedmiotawianie, traktowanie jako zła koniecznego. (…) O ile rozumiem taki sposób kreacji bohatera, to jednak momentami czułam już przesyt.
Zdawałoby się, cóż – pisarz pisze, wychodzi książka, potem następna.. Okazuje się jednak, że scripta manent. Są czytelnicy (czytelniczki) śledzący słowo za słowem, ba – zaznaczające, zakreślające sobie pewne partie tekstów. Przedstawiająca się jako osoba – kobieta bardzo kreatywna – Katarzyna Jeziółkowska pisze (cytuję za dziennikiem Stefana Pastuszewskiego, „Akant” numer 10: Mam w Pana książkach ponaznaczane podobnie brzmiące fragmenty. Panie Stefanie. Czytają to też kobiety bardzo kreatywne, do których śmiem siebie zaliczyć.
Akapit wyżej, autorka tych słów skrupulatnie odnotowuje w kolejnych książkach Stefana Pastuszewskiego „dziwne rzeczy”, m.in. niewłaściwe zdania w „Drugim życiu drzewa” napisanym dla dorastającego wnuka – Kobiety to wredne egoistki. Muszą być takie, są słabsze. Katarzyna Jeziółkowska przypomina (wypomina?): W zbiorze opowiadań „Dwanaście pań i panów w lusterkach” na stronie 33 u dołu: „Kobieta jest tylko odpowiedzią na mężczyznę. Jak księżyc na słońce.
Ten polemiczny głos kwituje autor w swym dzienniku. Cieszę się z takiej dyskusji, ale pozostaję przy swoim oraz wypowiedziach swoich książkowych bohaterów. Są mimo wszystko bardzo wyważone, ale przede wszystkim realistyczne.
Cieszy ten głos autora stojącego „przy swoim”. Bronią go bohaterki tekstów, krwiste, pełne temperamentu, także słabe, pełne wahań a zarazem silne, swoje wiedzące i czyniące często wbrew a nawet wbrew sobie. Oczywiście, nie pierwszy i nie ostatni Stefan Pastuszewski, autor i mężczyzna, staje przed tzw. „zagadką kobiecości”. Przed Sfinksem, symboliczną modliszką (jest i ten motyw w twórczości), przed odwiecznym pytaniem, także wtedy, gdy próbuje opisać po stoicku, zdefiniować zjawisko tzw. płci (wspomniane opowiadanie pt. „Teraz to dopiero”).
A kobieta, to kruche i delikatne naczynie, pragnie być chroniona, otaczana opieką, bezpieczna, pragnie być kochana szczególnie. Bo to jest jej egzystencjalna potrzeba, gwarancja jej bytu. No i też szczęścia, choćby tylko chwilowego, bo kobiety są pod tym względem mądre, bardzo mądre i wiedzą, że wszystko jest chwilowe.