Nie ma Romana Więczaszek szczęścia do krytyki literackiej. Przechodzą jej książki jakby obok głównego nurtu omówień.
A przecież opublikowała naprawdę godne uwagi tomy, przykładowo: Krąg (Opole 2007), Spacery wierszem (Kraków 2009), Że jesteś… (Kraków 2010). Po tegoroczny: Nasze cienie zatańczą (Opole 2023) z redakcją literacką i słowem wstępnym Urszuli Małgorzaty Benki. Romana to członkini Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Opolu. Uczestniczka działań Krakowskiej Konfraterni Poetów i podpora organizacji ostatnich Najazdów Poetów na Zamek Piastów Śląskich w Brzegu. Co było przyczyną trwającej latami ciszy? Może fakt pomieszkiwania w Brzegu? Tu sztandarami udekorowało miasto: Stowarzyszenie Żywych Poetów, propagując nowe zjawiska w literaturze – cokolwiek to znaczy?! – spychając wszystko, co dalekie od ich ideologii do katakumb niebytu… a może upraszczam? Romana po prostu potrzebowała czasu na tzw. dłuższy rozbieg. Okrzepnięcie w „krzyku” własnego wiersza, stając wobec wielu pytań i paradoksów. Może pomogła przeprowadzka do Wrocławia i kontakt z tamtejszym środowiskiem. Przecież nie raz spotykałem ją w Domu Muzyki i Literatury. A może… głębia lustra?
Ja odniosę się do tegorocznego zbiorku. Cytując fragment wstępu: „W tych wierszach wyczuwa się niepewność co do wyboru między naturą a ideą, jasna strona zdaje się na chwilę objawiać swoje mroczne studnie”. Z czego tłumaczy Agnieszka Patkowska w dołączonych do zbiorku refleksach o psychice – wiem już skąd tytuł – „Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że jego moc tkwi w objęciu swojego cienia. To ta wyparta, niezauważona i niechciana część, którą nosi w sobie i robi wszystko, by tam nie zajrzeć”. Mnie nasuwa się „Mądrość Pustyni” Thomasa Mertona – „Poszukiwali Boga, którego mogli odnaleźć sami, nie zaś >>otrzymanego<< od kogoś w ustalonej, stereotypowej formie”. Więc ucieczka. Wyjście ze współczesnej niewoli – szeroko rozumianego otoczenia – wiąże doświadczenie samotności. Tu chyba z własnego wyboru. Odwrotnej strony lustra. Złotej kraty gigantycznego domu. Tanatosa chadzającego nocą po niezliczonych schodach. Jest ona niezbędna, jeśli pragnie się spotkać, dotknąć Siłę Wyższą/Sprawczą tak ważną dla człowieka-artysty! Snującego głęboką refleksję nad samym sobą i drugim człowiekiem. Ze świadomością złożonego charakteru egzystencji i supła kazusu frapujący zbiorowość z życiem duchowym jej członków. Dlatego Romana Więczaszek w ostatnich trzech wersach wiersza „Dziwna wiosna” – zastosuję cykl zdaniowy – konstatuje: „Trzeba nam iść po ziemi, która oddycha coraz wolniej”. A może należałoby przyimek po zastąpić przyimkiem do… wszak wszyscy Tam podążymy. Poeci łodzią Charona.
Nie bez znaczenia jest tutaj miejsce urodzenia poetki: Głuszyca w Górach Sowich, na obrzeżach, której znajduje się „Osówka”. Podziemne Miasto nazistowskiego projektu „Riese”. Z dziesiątkami ogromnych hal i dwoma kilometrami korytarzy. Tu prawdopodobnie hitlerowcy naukowcy prowadzili prace związane z uranem i ciężką wodą. Właśnie tu z wyczerpania zmarło kilka tysięcy robotników przymusowych. W tym miejscu ukryto podobno „złoto Wrocławia”, czyli setki zakazanych ksiąg i apokryfów. Tutaj w dzieciństwie i wczesnej młodości przyszło żyć Romanie Więczaszek „Tu drzewa z dzieciństwa / mają się nadal dobrze / (…) / oraz drzwi z klamką / dla mnie świętą”. Bezwiednie będąc „napromieniowana martwym życiem i głuchym krzykiem zła”. Stąd świat jej poezji nie ma mentalności tekstowej, istotny jest charakter oraz silny styk aspektów cielesnego i duchowego. W poprzednich tomach ogromne nagromadzenie na kartach oprócz wierszy, szkiców, rysunków, malowideł, kolaży temu zaświadcza? To moje odczucie. Nie norma!
Zatrzymajmy się na chwilę w pędzie codzienności nad wierszem Powrót ojca, pokolenia, którego dziś żyją nieliczne jednostki? A ja znałem tylu! Pamiętam wszystkich. Ich opowieści – palące serce żelazem – w kuźni ojca zimą, przednówkiem, w czas klepania lemieszy, podkuwania koni. Już początek wiersza nakreślony przez poetkę przenosi nas do mitycznego świata wędrówki i powrotu w przestrzeń i czas z jego motywem: Odyseusza, Tezeusza, Ikara. Wieloznaczeniowość wiedzie nas ku zaskakującym przesłaniom. Utwierdza „tutejszy/nie nasz” Isaac Bashevis Singer, opisując – powieść Dwór – powrót naszych praojców z syberyjskiej katorgi. Rozpitych z kobietami o skośnych oczach, gromadką dzieci. A przecież tu na ziemi, o którą walczyli pozostały ślubne pod opieką/na łasce krewnych. Bo dwory poszły w konfiskatę. Parcelację gruntów po zniesieniu pańszczyzny. Całkowicie inny obraz żołnierza tułacza odkodowuje się w umysłach czytelnikom wyedukowanym w Polsce Ludowej (PRL). Za sprawą Władysława Broniewskiego – wtedy naczelnego poety-rewolucjonisty. Dziś niesłusznie wypędzonego za ścianę milczenia.
Romana Więczaszek jest najbliższa prawdy: „ze mną śmierć i pył”. Żołnierze po obu stronach: zadają ból, mordują. W wojnach nie ma zwycięzców i pokonanych… tylko pokrzywdzeni.
Tutaj Słowo jest narzędziem, w którym objawia się oraz inspiruje wyobraźnię duch. Czujemy pokorę wobec tajemnic: życia, kosmosu, przeszłości, istnienia, przyszłości. Czasem wydaje mi się, że poetka – motyl poezji jak ją nazwałem kiedyś – wypowiada nas samych. „Pukasz w nadgryzione drzwi / za nimi człowiek”. JA, TY „Na krętych korytarzach (…) odgrodzeni (…) w oczach świt (…) drzazga przeszłości (…) Stoły zestawmy razem / mogą być na różnych poziomach / (…) Czy trzeba tyle twarzy / żeby uwierzyć w Człowieka?”
Uwierzmy w Siebie Samych!
Romana Więczaszek Nasze cienie zatańczą P. Z. „Solpress” sp. z o. o., Opole 2023, s. 100.