Będzie tu mowa o wyżu demograficznym z lat powojennych, czyli o rzeszach obywateli nazwanych na Zachodzie boomerami.
Podaję internetową definicję: „Boomer – Osoba najczęściej starsza wiekiem, pochodząca z pokolenia wyżu demograficznego (baby boomers), która nie podąża za nowymi trendami, wykazuje się sentymentem odnośnie do starych czasów, w połączeniu z pogardą wobec postępu technicznego i światopoglądowego”. Przy takiej definicji ja jestem boomerem połowicznym: mam sentyment do starych czasów, ale tylko do PRL, bo z tzw. karnawałem „Solidarności” nie miałam nic wspólnego (co podkreślam zawsze!). Za nowymi trendami wprawdzie zbyt żwawo nie podążam, ale postęp techniczny podziwiam, a światopoglądowy uważam za konieczny. Nigdy nie miałam moherowego beretu, ale moherowy kapelusz noszę chętnie. W boomerowej większości reprezentuję mniejszość nieprzewidywalną. Na partie kierowane przez liderów-boomerów patrzę bez entuzjazmu. Gdy jednak nadszedł taki moment dziejowy, że rządzącego niemłodego mógł pokonać tylko polityk o dekadę starszy, do owego wypędzenia diabła Belzebubem dołożyłam ręki.
Za czasów mej młodości popularne było hasło Zima wasza, wiosna nasza! Wiosna kojarzy się z młodością, a młodych było wtedy tak wielu, że nawet dziś, gdy są już seniorami, ich hasło wciąż pozostaje aktualne, i to w formule rozszerzonej: Wiosna, lato, jesień, zima – NASZE! W demokratycznych wyborach przewaga liczebna boomerów nad młodszymi rocznikami jest tak znacząca, że nawet gdyby wszyscy młodzi bez wyjątku głosowali (z braku możliwości głosowania on-line taszcząc też do urn całodobowych odlotowców, naćpanych, wycofanych itp.) – i tak będą w mniejszości jeszcze przez długie lata. Ani prawa przyrody, ani nawet międzynarodowe tajne spiski nie uporają się szybko z tak potężną masą.. Przykładowo, wśród znanych mi wyznawców spiskowych teorii dziejów, którzy twierdzą, że „w interesie globalnych potęg jest jak najkrótsze życie obywateli, dlatego od lat jesteśmy z premedytacją zatruwani z wody, ziemi i powietrza” – najmłodsi mają ponad 60 lat i …zanosi się na duuużo więcej. Widać trucizny też nie mają mocy.
Pewnego razu wystraszyły mnie dobiegające z radia krzyki kilku „dziennikarzy” i „publicystów”. Ponieważ wszyscy hałasowali równocześnie, zdołałam wyłowić tylko trzy. słowa: młodość, skandal i nieodpowiedzialność. Od razu straciłam zainteresowanie, wnioskując błędnie, że mówią znów o Radku Sikorskim, młodym jak na nasze standardy, przy tym w kółko określanym ostatnio jako nieodpowiedzialny skandalista. Tymczasem zdarzył się ewenement: ten powalający jazgot wcale nie dotyczył Radka ani nawet jakichkolwiek spraw ojczystych. Po prostu w jakimś kraju, chyba unijnym, wysunięto propozycję, by przyznać obywatelom prawa wyborcze od 16. roku życia. Nie rozumiem, skąd u nas taka panika już na zapas. Nawet gdyby tego rodzaju prawa wprowadzono w Polsce, czy wydelikacony, nastolatkowy niż może w czymkolwiek zagrozić tłumom wspieranych z Niebios spiżowych pogromców komuny?
Boomery górą, dopóki nie mamy nowego wyżu demograficznego. Dlatego nie mogę pojąc, czemu akurat wszelkiej maści ekstremiści konserwatywni, doktrynerzy, tradycjonaliści i fundamentaliści wyznaniowi z dziką furią promują rozrodczość. Przecież im liczniejsze będą roczniki młode, tym prędzej „stary, wspaniały świat” boomerów odejdzie do lamusa.
Jakże cieszyłam się, że nie mam wnuków, gdy podczas pewnych wcześniejszych wyborów lansowano znamienne hasło: Zabierz babci dowód!