Jest rzeczą oczywistą i nawet przestaliśmy się temu dziwić, że następuje stopniowa deprecjacja słowa jako podstawy opisu rzeczywistości. Zaczęło się to w sferze polityki a za sprawą mediów przedostało się do życia społecznego. Niektóre słowa tracą swoje istotne znaczenie, a do tego jeszcze dochodzi niemal powszechna wulgaryzacja języka. To zjawisko nie ominęło też kultury. W teatrze, a zwłaszcza w filmie coraz częściej spotykamy bełkot lub wrzask z częstym użyciem wulgaryzmów. Nawet proza literacka staje się powoli polem z tym związanych eksperymentów. To ostatnie w mniejszym stopniu dotyczy poezji, gdzie słowo zachowuje swoją pierwotną funkcję. Dlatego z uwagą należy przyjąć każdy nowy tomik poezji, nie omijając debiutów, które są zapowiedzią przyszłych osiągnięć lub niepowodzeń. Do udanych debiutów zaliczyć trzeba tomik wierszy Kamili Musiał-Gałczyńskiej Pomroczność.
Autorka już w pierwszym wierszu dokonuje prezentacji podmiotu lirycznego:
Utkana z pajęczyny, tajemnicy
i błota.
Przeważnie kołuję. Niekiedy tracę
oddech… I rozum.
Wspomniany w wierszu kręgosłup jest czytelnym znakiem wierności sobie, która najczęściej owocuje cierpieniem. Jest to zapowiedź autentycznych zwierzeń i refleksji, kiedy mimo wielu trudów i przeciwności szuka się prawdy o świecie i tej najtrudniejszej – o sobie.
Prawdy tej nie można traktować jak ciasto:
Poddusić delikatnie.
[……………………]
Udekorować przemilczeniami.
Spożyć zakalec nadziewany
kłamstwem.
To drugi z kolei wiersz ZAKALEC. Gdy zadowolimy się takim rezultatem czeka nas pustka, bo:
Maszyna losująca prawdę
zardzewiała. (LOSOWANIE).
Delikatny jest wiersz NIE DO PARY. Niezgoda na dysharmonię wyrażona jest w udanej, krótkiej formie, którą zacytuję:
Znalazłam klucz…
Do serca.
Klucz jest drewniany.
Serce z metalu.
Nic z tego nie będzie.
W wierszach dominuje poczucie pustki i smutku, brak częściej spotykanego w debiutach dynamizmu czy agresji, nie mówiąc już o pojęciu radości, bo to wyjątkowa rzadkość w naszych czasach. A spotkanie z innym grozi już nie konfliktem a klęską (PRZYMROZEK). Mimo wszystko nie można tracić nadziei, choć:
Znaki zapytania mnożą się.
Czas da odpowiedź. (DEKO-RACJA?).
Trudno utrzymać wyrównany poziom w całym zbiorku. Mieszane uczucia budzą niektóre frazy, np.:
Kilka mrugnięć niezbrukanych toksyn
w oczodołach. (DOTĄD).
Na szczęście podobnych przykładów nie znajdujemy zbyt wiele. Pomimo, że w drugim cyklu nocne mgły spotykamy nietrafione metafory lub porównania:
Drwią z kwiatów realizmu. (UKRYTE)
oraz niezbyt odkrywcze myśli:
Zamykając oczy,
nie można uciec od prawdy… (KLATKA),
to otwiera ten cykl mocny, szczery aż do bólu wiersz TAM, poruszające oczekiwanie na przyjście Tanatos. W ostatnim cyklu rosa graniczna, w wierszu NIEDOMKNIĘTY, za udanym rytmem końskich kopyt nie nadążają towarzyszące im asocjacje, a kolejny REWERS zaskakuje zbyt mocnym forte:
dudni pośrodku serca.
Rozsadza trzewia.
Zatapia źrenice…
Bardzo interesujący wiersz RANA jest przykładem, jak pozornie prostymi środkami można osiągnąć należyty efekt, zwłaszcza gdyby pominąć wers:
pluje drzazgami nieuwagi…
Przedostatni wiersz tomiku NEUTRINA jest jakby podsumowaniem przebytej, poetyckiej drogi, a właściwie jej pierwszego, ale ważnego etapu. Życzyć należy autorce, by nie ustawała w trudzie poszukiwań i w chaosie powinności budowała coraz śmielej schody do wnętrza.
Każdemu wierszowi towarzyszą znakomite całostronicowe ilustracje Jacka Rosiaka.
Kamila Musiał-Gałczyńska, Pomroczność, Ridero 2021, ss. 64.