„W gruncie rzeczy”, „Po upadku zimy” powinna nastać wiosna. Pora zmartwychwstania, radości wszelkiego stworzenia. Nadzieja zieleni powinna zająć miejsce negatywu krajobrazu, tego czarno-białego i zimnego czasu – naszego oczekiwania – ciepła, przytulności, może również miłości. Tytuły książek wymienione powyżej, to jest „W gruncie rzeczy” i „Po upadku zimy” – są autorstwa Macieja Greli i zostały wydane w roku 2020 przez Bibliotekę Telgte (pracownię Romana Bąka). Rok wcześniej, to jest w 2019 roku, Maciej Grela debiutował tomikiem noszącym tytuł „Order ostu” wydanym przez wymienione wyżej wydawnictwo.
I oto po upadku zimy wiosna pyta – kim jest ten płodny pisarz (wydał trzy książki w ciągu roku)? Jest lekarzem odpowiada echo ulicy Wybickiego, gdzie wraz z Panią Grażyną Strykowską zamieszkuje. A przecież w tym mieszkaniu pracowni artystycznej żyli i tworzyli tacy znakomici artyści jak Jan Berdyszak i Norbertt Skupniewicz. Norberta często odwiedzali w pracowni tacy wybitni pisarze jak Edward Stachura, Ryszard Milczewski–Bruno, Jerzy Szatkowski, czy też niezapomniany Witek Różański. Może to miejsce tak wpłynęło na Macieja Grelę, że całkowicie się zapamiętał w tak trudnym, bo z wyboru i natchnienia wyrażaniu Słowa Poesis. Zatem – na wyboiste ścieżki poezji wkroczył następny amator Eskulapa – Maciej Grela jest lekarzem pediatrą – a przecież te ścieżki nie są usłane różami. Nie jest jedyny. Przed nim byli to znani profesorowie tego trudnego zawodu, ale jednocześnie i koryfeusze sztuki poetyckiej. I tak od lat sześćdziesiątych – zarówno w medycynie, jak i poezji – funkcjonował był profesor zwyczajny nauk medycznych Krzysztof Boczkowski – nagrodzony między innymi przez ministra zdrowia za badania nad cytogenetyką człowieka, ale także autor kilkunastu książek poetyckich oraz tłumacz poezji angielskiej. Jest również laureatem Nagrody Czerwonej Róży (1972 rok).
Piotr Muldner-Nieckowski, znany lekarz, profesor medycyny, ale również doktor habilitowany nauk humanistycznych – jest obecnie wiceprezesem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, a to z powodu jego intensywnej pracy twórczej na niwie poezji – jest autorem kilkudziesięciu książek poetyckich i teoretycznych w dziedzinie literatury.
W Poznaniu natomiast działa intensywnie od lat profesor zwyczajny nauk medycznych Jacek Juszczyk – autor niezliczonych dzieł naukowych, ale też krytyk sztuki i znakomity poeta. Debiutancki tom wierszy Macieja Greli noszący tytuł „Order ostu” recenzował na łamach miesięcznika literackiego „Akant” w roku 2019 (nr 7, strona 34), którą zatytułował: „Elizejskie pola perzu”.
W eseju (przygotowywanym właśnie do druku) zatytułowanym „Do sytuacji zastanej Poezji”, we wstępie zawarłem taką oto myśl: „Sytuacja wiersza – wydaje się – zawiera istotność chwili myśli. Jawi się w twórczości każdego z autorów w sposób różny.
W przestrzeni takiej sytuacji funkcjonują poeci, którzy oszczędzają słowa, wypowiadają siebie w opisie niepokoju, w dialogu z własnymi rozterkami lub w radosnym wyzwoleniu czasu wesołej zabawy – lecz robią to w sposób wyraźnie sprzeczny z zamierzonym zamysłem wiersza, używając formy skrótowej wypowiedzi, wręcz fotograficznej, a więc zewnętrznej (a przez to sztywnej) bez wyprowadzenia sensu oceny (stosunku do…) wyrażanej myśli. Ta statyczność wypowiedzi zmierza wprost do zbanalizowania przedstawianej treści, a przecież ona jest istotą utworu. Samo przedstawienie czytelnikowi obrazu jest tylko i wyłącznie zapisem chwili – tego momentu, który zaistniał w danym czasie i w przedstawianej przestrzeni – i nic poza tym.”.
Sądzić można, iż Maciej Grela próbuje właśnie tak konstruować swoje utwory. Wybiera w tym celu formę zapoczątkowaną przez kubistów, a mianowicie collage. Przyczyn takiego konstruowania tekstu może być więcej, niźli tylko potrzeba sklejania pewnych fragmentów w całość, u Macieja Greli – niestety – bez elementu wspólnego dla poszczególnych obrazów. Większość tekstów tak w „W gruncie rzeczy”, jak i w „Po upadku zimy” jest konstruowana podobnie, ale przyczyną może być również chęć przedstawienia przez autora tej jedynej chwili myśli. Nigdy nie jest tak, by człowiek w danym momencie myślał tylko i wyłącznie o jednym obrazie, a więc jednoczesne przedstawienie kilku widzeń może okazać się w tym przypadku uzasadnione. Można pokusić się o zdefiniowanie tego typu poezjowania, jako collage myśli. Zresztą – przed Maciejem Grelą było w literaturze kilku znanych autorów uprawiających taką formę wypowiedzi, a byli to między innymi: G. Apollinaire, T.S. Eliot, czy też Cz. Miłosz.
Użycie przez autora zewnętrznej, opisowej formy wypowiedzi pozbawia przedstawiane utwory możliwości sięgnięcia do immanencji, do próby rozwinięcia elementów transcendentnych wewnątrz siebie i próby ich empirycznego przedstawienia. Pozostaje tylko zewnętrzny opis chwili lub całego ciągu zdarzeń bez ich oceny. No cóż – można i tak, ale pozostaje – jednak – pewien niedosyt…
A oto kilka przykładów zaczerpniętych z książek Macieja Greli:
„jak blisko stąd do buchary/ starczy zdmuchnąć listek/ i dywan leci/ między piąstkami chmur/ na głowie berecik// stracone wszystko/ zbeszczeszczone truchło hektora/ gaśnie w ognisku/ nim w achillesa tarczy/ spłonie troja// w zgrzebnej sukni uciekam przez/ prerie ku słonym jeziorom/ przełykam łzy anchizesa/ milionów (wiersz „Jak blisko stąd do Buchary” z książki „Po upadku zimy”).
I drugi przykład – wiersz z tomu „W gruncie rzeczy” noszący tytuł: „Wzniosły zbór topól”:
„wzniosły zbór topól/ siwych orantek jesieni/ ksieni pól/ ceres/ zbiera owoce liści/ bliskie ziemi/ śieżek katakumb// w ofierze składamy wiesze/ ostre kolce róż/ ich cień/ Jemu”
W obu tomach znajdują się utwory – co jest zaletą obu książek – zasługujące na uwagę przede wszystkim ze względu na budowę – wydaje się – obrazu-metafory. Ten sposób zapisywania przenośni kontestował lub wyrażał swoje wobec niej wątpliwości Tadeusz Różewicz. Tak oto (w skrócie) mówił o tym problemie jej autor:
„Ja sam w większości swoich wierszy posługuję się obrazem. Moja poezja opiera się więc na zasadniczym elemencie, na metaforze, na obrazie. Sprawa jednak komplikuje się i widzę w całej twórczości zmaganie się z obrazem. Jest to ciągłe dążenie do odrzucenia obrazu-metafory.”.
Maciej Grela potrafi pięknie budować właśnie takie obrazy-metafory. Obie książki pełne są znakomitych opisów i zaskakujących kojarzeń przypominających żeglowanie po oceanie leksyki. Sądzić należy, że droga poezji została szeroko otwarta dla tego poety-lekarza.
Zakończę pewnym powiedzeniem Rainera Marii Rilke z listu do młodego poety: (…) sprawą najważniejszą jest napisanie wiersza jutro lepszego niźli ten dzisiejszy. A więc Macieju Grelo – poeci do pióra!
- Maciej Grela – „W gruncie rzeczy” – Biblioteka TELGTE Poznań 2020
- Maciej Grela – „Po upadku zimy” – Biblioteka TELGTE Poznań 2020