#natura - o tym, jak hasztag uciekł zza kratki
hasz + znacznik = szybki środek transportu + transportowana treść
#słowo - kratka i znacznik (tag, słowo) są nierozdzielne, tylko jako jedność spełniają swą funkcję, a jest nią szybkie przyporządkowanie i automatyczne grupowanie treści w obszarze jednego serwisu internetowego
Stanowią całość. Nawet spacji być między nimi nie może. Coś jak na wieczność złączeni, coś jak topos szekspirowski...
Mój znajomy, inspirujący i twórczy artysta Piotr Parda, umieścił na jednym z portali społecznościowych zdjęcie drzewa na tle lasu i nieba, z podpisem #natura. Spojrzałam na nie z zainteresowaniem, lecz nie zobaczyłam natury, tylko nowy twór: hasztagnatura - fragment rzeczywistości, przyporządkowany do jednego hasła i rozesłany w jednym tylko celu - spopularyzowania przesłanego obiektu.
Moim zdaniem, przesyłając hasztagnatura, autor potwierdza swoją przynależność do wspólnoty i z góry zakłada, że posiada wspólny mianownik z innymi użytkownikami internetu. Wysyła swoją wiadomość z nadzieją, że ilość podobieństw między nimi jest większa, niż ilość różnic. Oczywiście zakłada, że te różnice istnieją, dlatego też zazwyczaj nie poprzestaj na jednym hasztagsłowie.
Czy szukanie potwierdzenia przynależności do wspólnoty jest właściwe artyście? Czy to snobizm w czystej postaci? (tworzę waszą rzeczywistość, narzucając wam swoją), czy wręcz przeciwnie, lekceważę to, co tworzę i wrzucam wszystko gdzie popadnie, bo nic mnie to nie kosztuje, a wartość tego oceniam na znikomą.
Mówiąc krótko - raczej to drugie:), plus chęć zysku - wypowiedż Piotrka nie pozostawia wątpliwości. - Tak zwane "sępy instagramu" zajmują się tworzeniem algorytmów, dzięki którym, za niewielką opłatą, eksponowane są prace mniej znanych artystów. W dążeniu do zysków pomija się jakość i znaczenie dzieła. Hasztag zabiera słowom ich prawdziwe znaczenie. (ten tekst skupia się na tym, co hastag robi ze sztuką. Co robi ze słowem, to już temat na inny tekst).
Odpowiednie słowo opatrzone hasztagiem, pomaga użytkownikom znaleźć drogę do dzieł artystów. Często jednak natura dzieła umyka słowom i dodawanie hasztagów zamienia się w próbę trafienia strzałą w ruchomy cel - dodaje.
Ten strzał, w mojej ocenie, jest trafiony - w samo serce. Trup na miejscu. Bo kiedy spojrzałam na zdjęcie, nie było już tam żadnej natury. Uśmiercona hasztagiem. Myślałam, że pokontempluję przez chwilę z przyjemnością, bo to przecież mój temat, ulubiony, może ocenię, może wpłynę między te drzewa... I spojrzałam na to zdjęcie, ale nie zdążyłam mu się nawet przyjrzeć, bo nie sam obraz lecz #natura przyciągnął moje spojrzenie. To był bardzo ekscytujący moment, jak zawsze, gdy odkrywa się nowe zjawisko. Bo zobaczyłam zaskakująco wiele rzeczy, ale absolutnie nie to, czego się spodziewałam.
To zdjęcie nie zaistniało dla mnie w kategorii estetycznej. Nie mogłam wykrzesać z siebie ani jednej iskry emocji, która zazwyczaj towarzyszy kontemplowaniu sztuki. To zdjęcie tylko spełniało warunki. Warunki bycia naturą. Ogólne normy bycia naturą. Te najbardziej ogólne, te najbardziej znane i dostępne. Ilustrujące (dobrze znane sępom:)Zielone drzewo, ciemnozielony las, niebieskie niebo, spłaszczone do jednego wymiaru, a możliwość interpretacji ograniczona do jednej jedynej, przy użyciu niewielkiego znaczka. To, co mogło być (przykładowe, bliskie skojarzenia) wiosną, wolnością, marzeniem, samotnością, końcem, początkiem, itp., stało się narzuconą (nachalną?) ilustracją natury. Można pomyśleć, że samo nadawanie przez artystów tytułów swoim pracom, to przecież jasna sugestia interpretacji. Ale tytuł jest efektem całego procesu twórczego i jest najczęściej niejednoznaczny, często prowokacyjny, wzbudzający refleksje i emocje. W przeciwieństwie do tytułu, #słowo, to błagalny wniosek o łaskawe przyjęcie do zaistnienia w świecie, czyli internecie (prowokacja).
Kto wnioski rozpatruje? Ano sępy:) Przyszło mi do głowy, że te sępy, to muszą mieć dużą wiedzę i orientację w terenie - nie tylko w internecie, ale w ludzkiej psychice.
Niestety sądzę, że hasz wymknął się trochę spod kontroli. Dopoki jest używany w celach marketingowych i reklamowych lub w akcjach społecznych, pojawienie się go jest jak najbardziej zrozumiałe. Ale w przypadku sztuki? - Wpisywanie hasztagów przy pracach okropnie mnie irytuje, ale nie potrafię już powstarzymać tego odruchu - pisze Piotrek.
Znowu, przyzwyczajeni do szukania ułatwień, skracamy proces myślowy o samo myślenie. Nieładnie. Znikamy, z chęci zaistnienia.
Drogie sępy internetu, zastanawiam się, jaki hasztag dać mojemu tekstowi, żeby przyczytało go jak najwięcej ludzi? Chcę zaistnieć. I trwać