Roman Sidorkiewicz - Fascynacja zaginionym światem

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Katarzyna i Jerzy Samusikowie od wielu lat publikują w „Świecie Inflant”. Są znakomitymi znawcami dworów i pałaców na Litwie. Czytanie ich publikacji to wspaniała lektura dla miłośników Kresów. Każdy numer pisma zaczynam od czytania ich artykułów. Jestem pod wrażeniem ich wiedzy encyklopedycznej w  tej materii. Jakąż to benedyktyńską pracę trzeba wykonać, aby spisać dokładne dzieje każdego z pałaców, dworów! Ileż tam jest nazwisk, opisów domostw, ich przebogatych wnętrz! Ileż tam jest życiorysów na przestrzeni kilku wieków!

Jak oni do tego doszli? Przecież wiele archiwów rodzinnych zaginęło, spłonęło. A te, które istnieją, są porozrzucane po różnych państwowych lub prywatnych archiwach „gdzieś w świecie”. Do tego każda publikacja posiada bogatą dokumentację fotograficzną. To wszystko jest imponujące.

Mam przed sobą grubą księgę, bardzo starannie wydaną pt.”Dwory i Pałace na Litwie”. Państwo Samusikowie z Białegostoku podarowali ją w dniu 22 czerwca 2017 roku  doktorowi Stefanowi Pastuszewskiemu na pamiątkę wieloletniej współpracy. Jest to pierwsza publikacja na polskim rynku wydawniczym, w której tak szeroko przedstawione zostały dzieje dawnych rezydencji ziemiańskich na obszarze dzisiejszej Litwy.

Jest tam wszystko z tej dziedziny - mapa, słowo wstępne, opisy, fotografie. Całość na dobrym, kredowym papierze. Wydawałoby się, że tylko podziwiać można tę publikację. Ja jednak wejdę w skórę adwokata diabła i postaram znaleźć to, czego tam brakuje lub tylko byle jak zostało napomknięte.

Już we Wstępie Samusikowie  fascynują się  wielkimi rodami ziemiańskimi. Jednym tchem wymieniają Radziwiłłów, Tyszkiewiczów, Platerów, Jeleńskich, Sapiehów, Ogińskich, Czapskich i wielu innych. W dalszej części książki wszystkie te rody przedstawione są jako wielcy patrioci, krzewiciele polskości itd. Same zalety, żadnych wad. Autorzy wyraźnie są pod wrażeniem wielkich bogactw właścicieli ziemskich. Ich świat zupełnie kontrastował z nędzą chłopów pańszczyźnianych, którzy ciężko pracowali na ich bogactwa. Niesłychany kontrast był wspaniałą pożywką dla rewolucji bolszewickiej, która zakończyła epokę feudalizmu na Litwie. Wielkie rody żyły swoim życiem. Ziemiaństwo stanowiło około 8 procent ludności w Polsce. A skumulowało prawie wszystkie bogactwa. Taka sytuacja nie mogła trwać w nieskończoność.

Wielkie rody mieszały się tylko w obrębie swej kasty. Doskonale to widać w pracy Samusików, którzy pedantycznie opisują matrymonialne przypadki. Wyróżnikiem każdego kawalera czy panny były majątki i koneksje rodzinne. Ludzie spoza kasty nie liczyli się w ogóle. Mogli być największymi herosami, lecz cóż z tego. Liczył się tylko majątek. Bo tylko to było najważniejszym składnikiem kasty ziemiańskiej. W ten sposób przepadł Fryderyk Chopin u niejakich Wodzińskich z Kłóbki spod Włocławka, przepadła Maria Skłodowska u niejakich Żórawskich z majątku Szczutki  pod Ciechanowem. Wielkie rody wydały zaledwie jednego wielkiego człowieka – Zygmunta Krasińskiego. To bardzo mało, jak na ich możliwości kształcenia swych dzieci. Niewiele miała do powiedzenia w tym świecie sławna Hanka Ordonówna. Weszła w obcy sobie świat poprzez małżeństwo z arystokratą. Samusikowie piszą o tym w rozdziale poświęconym pałacu w Ornianach: Anna Maria Pietrusińska /1902 – 1950/ czyli Hanka Ordonówna, słynna piosenkarka i aktorka zachwyciła się muzyką oraz słowami napisanymi do tanga i włączyła je do swego repertuaru pod polskim tytułem Uliczka w Barcelonie. Zachwyciła się także autorem tych słów do tego stopnia, ze w roku 1931 odbył się ślub Pietrusińskiej z Michałem hrabią Tyszkiewiczem, ku oburzeniu hrabiowskiej rodziny, uważającej, iż członek tak znakomitego rodu popełnił niewybaczalny mezalians, żeniąc się z aktorką kabaretową. Szkoda, ze autorzy podają tylko suchy fakt bez żadnych komentarzy. Aż prosi się, aby Samusikowie zdefiniowali słowo „znakomity ród”. W tychże rodach tylko pieniądze i nic więcej. Tyszkiewiczowie nikogo wybitnego z siebie nie wydali. Zatem skąd ta pogarda dla Ordonki? To właśnie ona była wielką a nie ich cały ród.

Jak już wspomniałem, żenili się tylko miedzy sobą, wewnątrz kasty feudalnej. To nieuchronnie prowadziło do degeneracji. Praw natury nie można pominąć. Ale przyszłość majątków to sprawa dla nich najważniejsza. Potrafili skojarzyć najbliższe kuzynostwo, aby pieniądze gdzieś nie wyciekły. Samusikowie bezwiednie – bez żadnych komentarzy - dają przykład rodziny wielkiego Adama Mickiewicza, opisując majątek Wysoki Dwór. Jego syn Władysław ożenił się z najbliższą  swoją kuzynką Marią. Ich matki - z domu Szymanowskie – były siostrami! Ja w Bydgoszczy znałem pewnego pana, potomka wielkiego rodu ziemiańskiego. Jego matka wyszła za mąż za…swego stryja! Oczywiście z tych samych powodów co powyższe.

Bardzo ciekawa sprawa uwidoczniona została przy opisie dworu Pikieliszki. Tam przed wojną  mieszkał Józef Piłsudski. Majątek ten to resztówka z dawnej posiadłości dawnego generała – gubernatora wileńskiego Michaiła Bogatyńskiego. Ta resztówka była całkiem, całkiem…35 hektarów ziemi ornej, 25 ha łąk i 73 ha jeziora. Marszałek Piłsudski dostał za darmo ten majątek  za zasługi jako kawaler Orderu Virtuti Militari. Odznaczenie to dawało uprawnienie do nabywania majątku na Kresach. Samusikowie niechcący podali jeden z powodów powstania olbrzymich latyfundiów w dawnej Polsce. Po prostu, kiedyś królowie, a potem urzędnicy przydzielali państwowe ziemie komu tylko chcieli. Za zasługi, za lizusostwo, za odpowiednie głosowanie na sejmikach. Stąd powstała arystokracja, szlachta, tzw. elita narodu. Oderwani od ludu, zajęci walką o wpływy i stanowiska, powoli doprowadzili Polskę do upadku.

Autorzy nie mogli odejść od fascynacji ziemiaństwem. Myślą ich kategoriami. Szkoda, że nie zauważyli niezbędnych zmian dziejowych W  opisie pałacu w Łączynowie padają: „W roku 2002 pałac nabył majętny osobnik z zamiarem dokonania jego renowacji i przekształcenia w hotel. Kiedy jednak znaleźliśmy się w lipcu 2016 roku w Łączynowie, zobaczyliśmy pałac opuszczony i zdewastowany”. Nazywanie człowieka osobnikiem, człowieka, który coś chce zrobić, to poziom myślenia żywcem z feudalizmu.  Majętni  oraz godni szacunku mogą  być tylko feudałowie a nie jacyś przedsiębiorcy rodem z kapitalizmu?

Arystokracja, ziemiaństwo sami sobie kopali grób. Nie zauważyli, bo nie chcieli, Rewolucji Francuskiej i jej haseł – wolność, równość i braterstwo. Sami nie uwłaszczyli chłopów, bo ci byli dla nich bezpłatną siłą roboczą. Zrobił to za nich car Aleksander II w roku 1861. Przedtem zrujnowali Polskę, a przecież oni właśnie stanowili „kierowniczą siłę narodu” i powinni za to odpowiadać. Nie uchwalali żadnych podatków, Polska nie miała praktycznie armii a oni, woleli budować dla siebie luksusowe pałace, zamki. Fundowali tylko kościoły aby bez trudu dostać się do nieba i być pochowanym w krypcie kościelnej a nie z biedotą na cmentarzu. W XIX wieku, w okresie największego rozwoju gospodarczego w historii świata, w praktyce nic nie robili poza swymi majątkami. Kresy Wschodnie były bardzo zaniedbane. Na terenie zaboru rosyjskiego inwestowali tylko Niemcy i Żydzi. Przykład – Łódź, Zagłębie Dąbrowskie, Żyrardów, Warszawa. Włocławek, Zambrów. Nie było tam nikogo z naszego ziemiaństwa czy arystokracji. Nic dobrego dla Polaków ta kasta nie zrobiła.

Pozostawili po sobie jednak wspaniałe pałace, zamki i to jest cenne. Praca państwa Samusików jest znakomita w sensie wiedzy encyklopedycznej. Choć zabrakło w niej syntezy dziejów, to mimo wszystko jest godna polecenia.

 


Jerzy i Katarzyna Samusikowie, Dwory i pałace na Litwie, Fundacja Sąsiedzi, Białystok 2017, ss. 255.

 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.