Agata Wąsacz - Aleksander I i Napoleon w Wilnie w 1812 roku

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

„Car przybył do Wilna. Po co przybył? Różnie ten fakt objaśniano – żadne objaśnienie krytyki wytrzymać nie mogło. […] Każdy mniemał i miał prawo mniemać, że przyjazd cara pozostaje w związku z zagrażającą Rosji wojną"  – w ten sposób rozpoczyna się jeden z roz-działów powieści Wiktora Gomulickiego pt. Bój olbrzymów, której pierwodruk miał miejsce w 1912 roku na łamach tygodnika „Praca". Akcja utworu rozgrywa się w latach 1811–1812. Jak zauważa Henryk Galle, „wojna wypełnia tylko trzecią część utworu, pt. W ogniu. Dwie pierw-sze – to jakby prolog do wielkiego dramatu dziejowego" . Utwór obejmuje zatem przygoto-wania do kampanii rosyjskiej i dyskusje towarzyszące temu wydarzeniu, a także przedstawia samą wyprawę aż do chwili wydania przez Napoleona rozkazu o opuszczeniu Moskwy.
W powieści zostaje przedstawiony pobyt Aleksandra I w Wilnie. 9 kwietnia 1812 roku car opuścił Sankt Petersburg i udał się do tego miasta, aby „być bliżej swojego wojska, nad którym, mimo niefortunnych przeszłych doświadczeń, znów pragnął objąć dowództwo" . Aleksandrowi I towarzyszyła świta składająca się z Rosjan i cudzoziemców. W trakcie pobytu w Wilnie car odbywał konferencje z generałami, a także organizował liczne przyjęcia i bale. Atmosferę tamtych dni trafnie oddają słowa powieści Gomulickiego: „Niemal codziennie od-bywały się publiczne i prywatne zabawy. Obchodzono dziwny, hulaszczy, nigdy tu dotąd nie-widywany, karnawał wiosenny. Była w tym wszystkim jakaś niepojęta, prawie dionizyjska za-pamiętałość, upodabniająca ciche zwykle Wilno do szalejącego za cesarstwa Paryża" (s. 187). Na organizowanych balach i zabawach brakowało młodzieży, a rolę „tancerzów i bawidamków pełnili niemal wyłącznie oficerowie rosyjscy" (s. 188). W czasie pobytu cara w Wilnie trwały stosunki dyplomatyczne z Paryżem, a do miasta przybył hrabia de Narbonne, wysłaniec Napo-leona. W jego obecności oraz wobec mieszkańców Wilna Aleksander I ukazywał swą stałą niechęć do wojny oraz „gotowość czynienia ustępstw, które by jednak jego państwu nie przy-niosły szkody materialnej i moralnej" (s. 190). Jednocześnie atmosfera zabawy w mieście była coraz powszechniejsza. Organizowano już nie tylko zabawy, lecz także „majówki, pikniki, dalsze wycieczki na koniach i łodziach" (s. 194). Car dążył także do kształtowania pozytyw-nych relacji z mieszkańcami miasta, „bratał się z wilnianami, przyjmując ich u siebie i nawzajem ich odwiedzając" (s. 194). Na charakter pobytu cara w Wilnie zwraca także uwagę Lew Toł-stoj w Wojnie i pokoju, pisząc o braku ogólnego planu działań, przygotowań do wojny i znu-żeniu jej oczekiwaniem .
Gdy od przybycia cara do Wilna upłynął przeszło miesiąc, podjęto przygotowania do zorganizowania uroczystego balu, który swoją świetnością miał przyćmić wcześniej urządzone zabawy: „cała świata carska, wszyscy oficerowie sztabu generalnego, fligel-adiutanci, genera-łowie, pułkownicy in pleno urządzili kilka nadzwyczajnych, walnych posiedzeń" (s. 204). Po-stanowiono wydać bal w Zakręcie (lit. Vingis), wówczas na przedmieściach Wilna. Był to ma-jątek otoczony przepięknym lasem. Majątek ten odkupił Aleksander I od Levina Augusta Teofila Bennigsena, zruszczonego Niemca, głównodowodzącego w kampanii 1807 roku. O warunkach sprzedaży Zakrętu Waldemar Łysiak pisze w Cesarskim pokerze: „W kontrakcie zawarowano, że Bennigsen, chociaż przestał być właścicielem, może tam mieszkać do śmier-ci" . Uznano jednak, że dom mieszkalny był zbyt mały, dlatego zadecydowano o wzniesieniu osobnego budynku na łące w pobliżu Wilii. Budowę powierzono architektowi Szulcowi. Jesz-cze przed balem „zbudowany dla ochrony tańczących na specjalnej estradzie dach, […] zawalił się. I choć w tej sytuacji bawiono się pod gołym niebem, to wykrycie, przy okazji śledztwa w tej sprawie, sprzysiężenia „braci uciemiężonych", na którego czele stał profesor Szulc, jeszcze raz w pełni potwierdzało wątpliwości Rosjan odnośnie do lojalności litewskich poddanych ca-ra" . Po katastrofie budowlanej architekt Szulc popełnił samobójstwo, topiąc się w Wilii. O atmosferze panującej po wypadku pisze Gomulicki: „Miasto było wzburzone katastrofą; uderzyła w nie jak grom. Ale ten grom był raczej grzmotem ostrzegawczym niż piorunem. Ofiar nie widziano, choć je upatrywano" (s. 206).
Planowany bal urządzono 24 czerwca 1812 roku. „Pogoda była przepyszna – czytamy w Boju olbrzymów – „cesarska" mówili jedni, „królewska" poprawiali inni" (s. 210). W balu uczestniczyło wiele osób przybyłych z Wilna, „nikomu, przyzwoicie odzianemu, nie broniono wstępu do miejsca carskiej zabawy" (s. 211). Zgromadzonym, pełnym radości, entuzjazmu i zapału, towarzyszyło przekonanie o tym, że zabawa, na którą przybyli, przewyższa wszystkie poprzednie. Car pojawił się na balu około godziny ósmej. Opis jego wyglądu znajduje się w powieści Gomulickiego: „W mundurze pułku Siemioniowskiego wyglądał wspaniale i – młodzieńczo. Przy jasnobłękitnym, wysokim kołnierzu świeższą jeszcze, niż zwykle, wydawał się jego pełna, biało-różowa twarz" (s. 212). Z chwilą przybycia cara rozpoczęto ucztę. Po niej tańczono m. in. przy dźwiękach poloneza granego przez orkiestrę znajdującą się w ogrodzie. Podczas balu ogród był iluminowany: „Zdawało się, że to stada rajskich ptaków, roje świetli-ków olbrzymich i konstelacje różnobarwnych gwiazd obsiadają stopniowo wszystkie drzewa, krzaki, gazony" (s. 214). W podobnym tonie o balu pisze Lew Tołstoj: „Zabawa była wesoła, świetna; znający się na rzeczy powiadali, że rzadko gromadziło się w jednym miejscu tyle pięk-ności" .
Podczas tego balu Aleksander I dowiedział się o przekroczeniu Niemna przez Wielką Armię („Świat Inflant" 2011, nr 3, s.7-12). Dariusz Nawrot pisze: „Początkowo car zachował spokój i pozostał na balu, co było krokiem mającym powstrzymać panikę. […] Po godzinie car opuścił tańczących, a po Wilnie zaczęły się rozchodzić pierwsze wiadomości o rozpoczęciu wojny" .
W związku z zaistniałą sytuacją Aleksander I napisał do Napoleona list, którego frag-ment brzmi następująco: „Panie Bracie, dowiedziałem się wczoraj, że mimo całej lojalności, z jaką dotrzymywałem moich zobowiązań wobec Waszej Wysokości, jego wojska wkroczyły w granice Rosji. […] Jeżeli Wasza Wysokość nie ma zamiaru przelewać krwi swoich ludzi z powodu tego rodzaju nieporozumienia i zgodzi się na wycofanie swoich wojsk z terytorium rosyjskiego, uznam to, co się zdarzyło, za niebyłe i porozumienie między nami będzie jeszcze możliwe. W przeciwnym przypadku Wasza Wysokość zmusi mnie do uznania siebie za wroga, którego niczym nie sprowokowałem. Jest w mocy Waszej Wysokości uchronić ludzkość od klęski nowej wojny. Pozostaję dobrym bratem Waszej Wysokości" . Uwagę w powyższym liście zwraca przede wszystkim ton, w którym był pisany. Cesarzowi Francuzów zostaje po-stawione ultimatum, a Aleksander sytuuje samego siebie w roli obrońcy pokoju. Jednocześnie działanie Napoleona może przyczynić się do rozpoczęcia wojny, której rozmiary zostają pod-dane hiperbolizacji. Autor korespondencji wspomina bowiem o ludzkości, którą dotknęłaby „klęska nowej wojny", nie odnosząc się do wybranych narodów, na których losy działania wo-jenne rzeczywiście wpłynęłyby.
Biograf i historyk Henri Troyat w książce poświęconej Aleksandrowi I opisuje także wydarzenia, które nastąpiły po przekazaniu Napoleonowi cytowanego listu. Misja dostarczenia korespondencji została powierzona adiutantowi Bałaszowowi. W tym czasie kwatera cara mie-ściła się w Święcianach w odległości około 60 kilometrów na północny wschód od Wilna. Podczas spotkania cesarza Francuzów z rosyjskim wysłannikiem Napoleon wygłosił długie przemówienie, podczas którego „na zmianę, to się okazywał agresywny, to pojednawczy, to szorstki i wyniosły, to rozbawiony" . Troyat cytuje wybrane wypowiedzi Bonapartego, opa-trując je swym komentarzem: „Uczyniłem wielkie przygotowania – wykrzykuje – a moje woj-ska są trzykroć liczniejsze od waszych […]! Mam więcej pieniędzy niż wy […]. Nie, mój Pa-nie, muszę mieć przewagę nad wami! Mam dobre rozeznanie. Czego się możecie spodziewać po tej wojnie? Utraty waszych polskich prowincji. Jeśli będziecie prowadzić tę wojnę, stracicie je natychmiast. Ja zdobyłem całą prowincję bez walki. Czy ze względu na swojego władcę, który przez dwa miesiące miał cesarską kwaterę w Wilnie, nie powinniście byli go bronić? Te-raz, kiedy mam za sobą całą Europę, jak możecie się mi oprzeć?" . W obecności carskiego wysłannika Napoleon przedstawił swoją przewagę. Podkreślił większą liczebność swego woj-ska, wspomniał o wielkich przygotowaniach i dobrym rozeznaniu. W ten sposób zaprezento-wał samego siebie jako doskonałego wodza dysponującego wszystkimi środkami prowadzą-cymi do zwycięstwa. Nie bez znaczenia są również słowa: „mam za sobą całą Europę", które dodatkowo wskazują na przewidywaną przez Napoleona nieuchronną porażkę Rosji w wojnie z Wielką Armią. W dalszej wypowiedzi obarczył on cara całkowitą odpowiedzialnością za przebieg wydarzeń. Przedstawił także samego siebie jako zwolennika pokoju: „Już jestem w Wilnie i jeszcze nie wiem, dlaczego się bijemy. Cesarz Aleksander bierze na siebie całą odpo-wiedzialność za tę wojnę przed swoim narodem, i to jaką!... Cesarz Aleksander stanie się przy-czyną ostatecznego nieszczęścia króla Prus. Przyłączę Prusy do Francji… Powiedz pan cesa-rzowi Aleksandrowi, że zaręczam słowem honoru, iż mam 550 000 ludzi po tej stronie Wisły, że wojna się zaczęła, ale je nie jestem przeciwny pokojowi" . Napoleon w przemówieniu skrytykował także carskich doradców. Przekazał Bałaszowowi list do Aleksandra I, w którym pisał, że „sam Bóg nie mógłby sprawić, żeby się nie stało to, co się stało" . W liście wspo-mniał także: „Przyjdzie dzień, kiedy Wasza Wysokość wyzna, że zabrakło jej wytrwałości, zaufania, i, niech będzie mi wolno to powiedzieć, szczerości. Że zmarnowała całe swoje pano-wanie" . Powyższy list pozostał bez odpowiedzi.
Pobyt cesarza Francuzów w Wilnie został szczegółowo opisany w sprawozdaniach „Kuriera Litewskiego". W numerze z 4 lipca 1812 roku została zawarta relacja z 28 czerwca, gdy do miasta przybył Napoleon: „Dnia tego byliśmy szczęśliwi oglądać w murach tej stolicy Cesarza Francuskiego i Króla Włoskiego Napoleona Wielkiego na czele niezwyciężonych za-stępów. […] Magistrat, pierwsi mieszkańcy i wielka część ludu wyszli z miasta z kluczami naprzeciw wojska zwycięskiego. Jego Królewska Mość dwóch Sycylii na Pohulance przyjął deputowanych sposobem najłaskawszym. Po tej pierwszej ceremonii udali się dalej o pół mili pod Ponary dla oświadczenia hołdu Jego Cesarskiej Królewskiej Mości. Przyjął ich Cesarz Napoleon z łaskawością sobie zwyczajną, potem przebiegłszy szeregi wielkiego wojska, dał rozkaz wkroczenia do miasta" . Siedziba Napoleona mieściła się w Pałacu Biskupów, gdzie kilka dni wcześniej rezydował Aleksander I . Autor relacji opisał także chwilę, gdy tłumy uj-rzały Napoleona. Podkreślił powszechny entuzjazm, wspomniał o wznoszonych radosnych okrzykach: „Wszędzie wołano: „Niech żyje Cesarz i Król". Tłumy ludu wszędzie zbierały się, gdzie tylko ruszył Napoleon. Wszyscy chcieli nacieszyć się Jego przytomnością oraz wyryć niejako na swoich sercach obraz tego wielkiego męża" . Powitaniu cesarza towarzyszyło tak-że oglądanie wojsk polskich i francuskich „w najlepszym porządku i najpiękniejszej postawie ciągnących" .
Zgodnie z relacją wydrukowaną na łamach „Kuriera Litewskiego" tego dnia Napoleon udał się także na brzeg Willi, gdzie rozpoczęto budowę dwóch mostów. W tym czasie Napole-on dał się poznać jako wódz mający dobre relacje z otoczeniem, co niewątpliwie wpłynęło na kształtowanie się i żywe trwanie jego legendy: „Cesarz, siedząc na gołej ławie raczył rozma-wiać ze wszystkimi, którzy tylko byli szczęśliwymi zbliżyć się: mówił o zakładach krajowych i administracji kraju, rozpytując się o wszystkich szczegółach. Łatwy przystęp każdemu wszyst-kich dziwnie ujął. Wieczorem z dobrowolnej a jednomyślnej woli wszyscy mieszkańcy oświe-cili swoje domy. Całe miasto najbogaciej było iluminowane" .
W kolejnych dniach miały miejsce popisy wojska, Napoleon udzielił audiencji szlachcie i duchowieństwu, do spotkania z cesarzem Francuzów dopuszczono także „cały Uniwersy-tet" . Ze względu na fakt, że urzędnicy rosyjscy cywilni i wojskowi opuścili miasto, wystąpiła konieczność zorganizowania nowych form administracji. W sprawozdaniu czytamy: „Wszystkie starania Cesarza są oznaczone cechą miłości prawdziwie ojcowskiej. Żąda Jego Cesarsko-Królewska Mość, ażeby ile tylko można, kraj oszczędzano, porządek przywrócono i zabezpieczono żywność dla miasta równie jak dla wojska. Sklepy zawarte w czasie ustępu wojsk rosyjskich odemknięto" .
Sprawozdania drukowane w lipcowych numerach gazety są napisane w równie entuzja-stycznym tonie. Pojawiają się w nich wzmianki o popisach wojskowych i licznych audiencjach, w których uczestniczyli m.in. senatorowie, posłowie, i wojewodowie. Defilady wojskowe urządzano na placu Ratuszowym, w miejscu, gdzie nocowali żołnierze Wielkiej Armii . W „Kurierze Litewskim" nie zabrakło również słów odnoszących się do atmosfery panującej w Wilnie: „Nigdy miasto nasze nie było tak świetne, jak się wydaje od dwóch tygodni. Oprócz dworu najpotężniejszego Monarchy, najpierwsi obywatele krajowi znajdują się w murach na-szych. Zapalona młodzież ze wszystkich stron leci pod chorągwie polskie" . Autor relacji wspomniał również o panujących uczuciach „dzielności, chwały, miłości ojczyzny" .
Dnia 28 czerwca 1812 roku ogłoszono akt Generalnej Konfederacji Królestwa Polskie-go. Uroczyste przystąpienie tymczasowego Rządu Litewskiego do Generalnej Konfederacji miało miejsce 14 lipca. Tego dnia tłumy przybyły do teatru, a miasto było iluminowane. By upamiętnić akces do Generalnej Konfederacji, hrabia Pac wyprawił wspaniałą ucztę: „Nad bramami, między mnóstwem lamp widziano dwa transparenta. Cudzoziemcy i krajowi z ukontentowaniem patrzali na Napoleona w naturalnej postaci, ręką wskazującego na Herku-lesa i kobietę w koronie polskiej, z kajdan zwolnioną, na jędze jego losów zawistne, i na orła z wysokości na nie pioruny ciskającego. Drugi obraz reprezentujący: dwie ręce połączone, dwa herby Orła Białego i Pogoń ze sobą związane, tudzież orła one utrzymującego; równie był przedmiotem rozrzewnienia i pociechy" . Na zorganizowany wieczorem bal niespodziewanie przybył cesarz Napoleon. Wzniesiono toast za zdrowie wodza Wielkiej Armii, ustanowioną konfederację oraz „honor broni Francuzów i Polaków" .
W numerze 53 „Kuriera Litewskiego" z 15 lipca 1812 roku pojawiło się także wspo-mnienie wydarzeń z 24 czerwca, gdy Rosjanie odebrali wiadomość o zbliżeniu się wojsk Na-poleona: „Nastąpiło więc na dworze i we wszystkich wydziałach administracji powszechne zamieszanie i trwoga. Natychmiast wyjechał dwór cały, za nim udali się urzędnicy, którzy przez lat 20 nas ciemiężyli. Zabrano przemocą wszystkie konie i podwody na wywiezienie ty-siąców chorych i oficjalistów" .
Pobyt Napoleona w Wilnie trwał niespełna trzy tygodnie. Cesarz opuścił miasto 16 lipca. Na łamach „Kuriera Litewskiego" nie zabrakło słów odnoszących się do zasług Bo-napartego. Wskazano m.in. na jego rolę w uformowaniu policji i administracji. W 54 numerze gazety z 16 lipca pisano również o relacjach między Litwinami a Polakami: „Wszyscy Litwini przyjmują współbraci z największym zapałem. Widok chorągwi polskich zapala młodzieńców do szlachetnego zawodu chwały, wziętości i wyniesienia" .
W pałacu na Zakręcie okupanci francuscy urządzili szpital dla rannych podczas od-wrotu spod Moskwy. Wybuchł tam pożar, podczas którego spłonęła większość pacjentów. Pałac przejęli jezuici, jednak wkrótce popadł on w ruinę. Po dziś dzień pozostał jedynie mur ogrodzeniowy, zakwalifikowany jako najstarsze, bo z XVI wieku ogrodzenie.

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.