O dacie powstania Pilipów Chreptyjowskich nie ma – jak dotąd – dokładnych danych. Ustny przekaz głosi, że wieś została założona w połowie XVIII wieku.
Pobliski Chreptyjów (Chrepty, Chreptów, Chrebitijów, Chreptiów) w XVI wieku były królewszczyzną w posiadaniu Paulina Jacimirskiego. W 1770 roku starostwo chreptijowskie, jedno z najdalej na południe wysuniętych starostw Rzeczypospolitej, należało do sędziego grodzkiego halickiego Koziebrodzkiego. Jako dobra starościńskie po rozbiorze Rzeczypospolitej znalazły się w posiadaniu państwa rosyjskiego.
Katarzyna II podarowała Chreptyjów, jak też drugi klucz wierzbowiecki, Rosjaninowi Troszyńskiemu, ale ten szybko sprzedał oba Pawłowi Feliksowi Sobańskiemu, najstarszemu synowi Wojciecha i Marianny Wierzbickiej, podstolemu żytomierskiemu i kijowskiemu. Paweł Feliks Sobański, twórca jednej z większych fortun swojej rodziny, której siedzibą rodową był Olhopol, miał czernaścioro dzieci. Jednym z synów był Pius (ur. w 1771 r.), prezes sądów głównych guberni podolskiej (1804), który odziedziczył po ojcu zarówno klucz chreptyjowski oraz wierzbowiecki. W 1820 r. do Chreptyjowa należały jeszcze folwarki Durniaki, Złotogorka, Zurzówka i Żytniki, zamieszkane łącznie przez 652 dusze męskie. Pius Sobański, ożeniwszy się z Elżbietą Dzierżkówną, córką generała Rafała i Kazimiery ze Zbrożków, miał trzech synów i cztery córki. Przy kolejnym podziale majątku Chreptyjów otrzymał najstarszy z synów Piusa – Konstanty Sobański, żonaty z Zofią Mierosławską, córką Pantaleona, pułkownika wojsk polskich i Justyny z Olizarów. On z kolei miał czterech synów i trzy córki. Chreptyjów odziedziczył jego syn czwarty w kolejności urodzenia, mianowicie Adam (ur. w 1860 r.) ożeniony z Zofią Marią Sobieszczańską. Za czasów Adama Sobańskiego Chreptyjów przeszedł w obce ręce, a tylko wyłączone wcześniej z klucza, Iwankowce dostały się jednej z córek Konstantego – Jadwidze Sobańskiej (ur. w 1855 r.), zamężnej z Władysławem Leszczycem Grabianką (1851-1903). synem Kajetana, dziedzica Kupina i Marii baronowej Gejsmar. Jadwiga z Sobańskich Grabianczyna była ostatnią właścicielką Iwankowic. Wraz z częścią Pilipów Chreptyjowskich dobra te pod koniec XIX w. obejmowały obszar 876 dziesięcin ziemi. Zdaje się, że już w XVIII w, siedziba dziedziców klucza chreptyjowskiego znajdowała się nie w Chreptyjowie, lecz właśnie w, niezbyt od niego oddalonych, Iwankowcach.
Pierwszymi osadnikami w Pilipach Chreptyjowskich byli starowierscy uciekinierzy z Guberni Orłowskiej, których miejscowy starosta zaprosił, aby zagospodarować ten lesisty teren. Starowierów nazywali wówczas filiponami lub po prostu filipami, stąd pierwszy człon nazwy miejscowości.
Druga część członu nazwy wsi wywodzi się od Chreptyjowa, który określa ów klucz ziemski. W czasach Rzeczypospolitej był to teren Województwa Podolskiego Powiatu Uszyckiego, gminy Kalów, należący do rzymskokatolickiej parafii Sokólce (Sokulec, ukr. Sokolika), zaś prawosławnej w Chreptyjowie. Po I rozbiorze wieś weszła w skład Guberni Podolskiej, a w czasach ZSRR i obecnie (Ukraina) należy do Rejonu Nowouszyckiego Obwodu Chmielnickiego (Płoskoriwskiego). Objęty jest widłami dwóch płynących w jarach rzek (jedna z nich nazywa się Żarniwka), dopływów (doliwów) pobliskiego Dniestru.
Pilipy Chreptyjowskie zalicza się do największych starowierskich osad na Podolu. Według oficjalnych statystyk w 1835 roku mieszkało w nich 121 osób, w 1857-370, 1864-402, 1868-770. W 1891 roku odnotowano tu 97 gospodarstw staroobrzędowych oraz 281 dusz męskich. Wszyscy mieszkańcy należeli do rejestru mieszczańskiego następujących miast: Wierzbowce, Stara Uszyca, Nowa Uszyca, Chocim. W tymże roku dzierżawili oni około 700 dziesięcin ziemi od ziemian Jadwigi Grabianka (Grabienko) i Adama Sobańskiego. Podczas lustracji 15 listopada 1876 roku, zgodnie z decyzją pośrednika pokoju (mirowyj posrednik) starowierom przyznano prawo zawarcia tych umów na 12 lat. Był to efekt zarówno reformy rolnej z lat 1861-1863, jak i motywowanej politycznie akcji zrywania przez polskich właścicieli ziemskich umów ze starowierami. Władze carskie, wdzięczne za pomoc starowierów w czasie Powstania Styczniowego, blokowały ten proceder.
Corocznie siedem gospodarstw posiadających maszyny rolne winno płacić czynsz po 50,5 rubli za dziesięcinę, trzydzieści posługujących się siłą pociągową po 12,5 rubli, dwadzieścia cztery bez koni po 6, 3 rubli, a dziesięć gorodników po 2,5 rubli. Wśród miejscowych starowierów byli też ludzie bogaci, jak Łarij Timoszkow i Iwan Jagodin. Z frontu rosyjsko-tureckiej wojny lat 1877-1878 przywieźli oni złoto, za które od właścicielki Jadwigi Sobańskiej-Grabianczyny kupili ziemię. Pozostali żyli biednie; na każdą rodzinę chłopską przypadało około 1,5 hektara ziemi. Część starowierców zajęła się więc rzemiosłami budowlanymi i studniarstwem, wyjeżdżając do pracy w inne regiony. Część handlowała.
Pod koniec XIX wieku wieś zasilili biedni chłopi ukraińscy, nowoprawosławni z pobliskiej wsi Iwankowce (Iwankiwcy). Choć godnie przyjęto to sąsiedztwo, to jednak grupy rosyjska i ukraińska żyły swoim życiem, podkreślając swoją odrębność.
Mieszkańcy Pilipów Chrebtyjowskich należeli do grona gorliwych wyznawców swojej wiary. Szczególnie wyraziście uwidoczniło się to na początku drugiej połowy XX wieku, kiedy miejscowe władze usiłowały zamknąć tutejszą kaplicę pw. Zaśnięcia Bogurodzicy. W 1856 roku doniesiono bowiem podolskiemu gubernatorowi Stiepanowowi, że kaplica ta jeszcze niedawno była mocno sfatygowana, na dachu widać było gołe drewno i połamane krokwie, a teraz wykonano jej naprawę, połamane krokwie zastąpiono nowymi, a poszycie dachowe w wielu miejscach pokryto słomą. Taki samowolny remont starowierskiej świątyni łamał zakaz z 1826 roku, powtórzony w 1835 roku budowy nowych i remontu starych świątyń starowierskich. Świątynię opieczętowano więc 25 października 1856 roku. Wówczas to miejscowi starowiercy zwrócili się do gubernatora podolskiego Stiepanowa i kijowskiego generał-gubernatora Wasilczykowa o zdjęcie tych pieczęci. Pisali: „Znajdując się w bolesnym i nieszczęśliwym położeniu, przybiegamy do nóg Waszej Znakomitości, jako bezpośredniego naczelnika, uosabiającego miłościwego Cara, jedynego pocieszyciela strapionych i ze łzami błagamy o ojcowskie miłosierdzie w sprawie naszej kaplicy, abyśmy mogli w niej jak dawniej zbierać się i zanosić do Boga gorące modlitwy, wycierać łzy oraz koić żal i smutek związany z naszą ziemską dolą. Wydaje się nam, że Wszechpanujący Gosudar nie gniewa się na naszą wiarę, ona jest rdzennie rosyjska".
Petycję sporządzili najważniejsi filipowscy staroobrzędowcy, a w ich imieniu podpisał się Jegor Iwanowicz Borisienkow. Kijowski generał-gubernator skierował sprawę do ministra spraw wewnętrznych, a ten swoje rozstrzygnięcie przedstawił carowi do zatwierdzenia.
15 kwietnia 1857 roku car Aleksander II polecił „wspomnianą bezprawnie wyremontowaną kaplicę wraz z całym wyposażeniem pozostawić opieczętowaną, ale po pewnym czasie lokalne władze winny powiadomić Ministerstwo Spraw Wewnętrznych o możliwościach całkowitej jej likwidacji oraz o rozwiązywaniu problemu znajdujących się w niej przedmiotów liturgicznych." 30 czerwca 1957 roku generał-gubernator Południowo-Zachodniego Kraju w Kijowie przekazał to rozporządzenie gubernatorowi podolskiemu.
Jednak starowiercy z Pilipów nie pozostawali bierni i 11 października 1858 roku Fieodot Nitow i Sidor Osipow wraz z innymi skierowali prośbę o rozpieczętowanie kaplicy wprost do Imperatora. Nie otrzymawszy odpowiedzi, poprosili gubernatora o zgodę na zabranie z zapieczętowanej kaplicy ksiąg i ikon.
18 lipca 1859 roku generał-gubernator przekazał gubernatorowi podolskiemu decyzję Świętego Synodu Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi nakazującej tajną, aby nie było rozruchów, rozbiórkę wspomnianej kaplicy. Pozyskane materiały budowlane miał zagospodarować podolski zarząd spraw ogólnych a wyposażenie należało przekazać Świętemu Synodowi. Generał-gubernator dodał od siebie, aby rozbiórkę chramu dokonać wtedy, kiedy starowiercy będą w pracy.
Zamiast pożądanej wiadomości o skutecznej rozbiórce chramu 23 stycznia 1860 roku, od uszyckiego ziemskiego naczelnika policji powiatowej (isprawnika) nadeszła wiadomość, że staroobrzędowcy samodzielnie rozpieczętowali kaplicę, w której zaczęli odprawiać nabożeństwa. Śledztwo wykazało, że starowiercy, mając nadzieją na pozytywną decyzję władz, otworzyli kaplicę, uzgodniwszy uprzednio ten czyn z nijakim Gutkowskim, byłym urzędnikiem powiatowym. Chram na powrót zapieczętowano, a generał-gubernator polecił kontynuację śledztwa. Ziemski isprawnik zawiadomił go 16 listopada 1860 roku o niemożności wypełnienia tego polecenia z powodu… zniknięcia Gutkowskiego. Sprawa zawisła… w powietrzu. 29 maja 1863 roku starowiercy z Pilipów Chreptyjowskich znów zwrócili się do władz z prośbą o rozpieczętowanie chramu. Trwające w tym czasie polskie narodowe-wyzwoleńcze powstanie (styczniowe) przygasiło w tym zakresie zapał władz, widzących w starowierstwie siłę, na której można się oprzeć, bowiem w czasie tych wypadków, starowiercy wykazali, szczególnie ci na Litwie i Inflantach, pełną lojalność wobec samodzierżawia. Stąd i w poczynaniach generał-gubernatora pojawiła się pewna pobłażliwość w stosunku do wyznawców starej wiary. 10 października 1863 roku przekazał on gubernatorowi podolskiemu decyzję cara Aleksandra II, który biorąc pod uwagę sytuację polityczną, nakazał rozpieczętować kaplicę. Jednak władze zdecydowały się nie nadawać rozgłosu temu faktowi; pozwolenie to zostało wyrażone jakby między innym (mieżdu procznym). Zasugerowano, aby miejscowy policmajster, objeżdżając sąsiadujące z Pilipami miejscowości, przypadkiem zajechał do wsi, dowiedział się o wieloletnim problemie i podjął się pomocy w jego rozwiązaniu, czyli polecił rozpieczętowanie chramu. W taki oto sposób kaplicę pw. Zaśnięcia Bogurodzicy udało się uratować przed zniszczeniem.
W 1929 roku zaczęła się w Pilipach kolektywizacja. Objęła ona wszystkich mieszkańców wsi. Wprawdzie żadnych z tutejszych gospodarstw nie można było nazwać kułackimi, to wszystkie je wrzucono do jednego worka. Jednak nie wszyscy staroobrzędowcy przystąpili do kołchozu, niektórzy stanowczo odmówili. Ci, którzy wstąpili zostali przede wszystkim skierowali do brygady owocowo-warzywnej. Były przypadki, że starowierzy porzucali pracę w kołchozie i, tworząc brygady najemnych robotników, polecali swe usługi różnym instytucjom. Jednak zgodnie z decyzją administracji kołchozu, której przewodniczącym był Ukrainiec Aleksiej Bosakiewicz, pracownicy ci winni zawierać umowy za jego pośrednictwem. Niektórym udawało się tego uniknąć. Tak, poza kontrolą, pracowali Sawwa Diemijanow ze swymi synami, Prokopiej i Wasilij Powoznikowy. W niełaskę władz popadła rodzina Tierientija Jagodina, potraktowanego jako kułaka. Za odmowę przystąpienia do kołchozu została ona zesłana na Sybir. Jeśli na początku kolektywizacji niektórzy starowiercy wymigiwali się od niej, to już po pięciu latach wszyscy znaleźli się w kołchozie.
Tragedią narodową Ukrainy stał się rok 1933. Nie ominęła ona Pilipów Chreptyjowskich. W czasie Wielkiego Głodu zginęło tu około 300 ludzi – starowierców i Ukraińców. Liczba mieszkańców skurczyła się wtedy do 1822 osób.
W 1934 roku zburzono kaplicę, której wyposażenie wywieziono do centrum rejonu. Księdza Iradiona Diemidowa jako wroga władzy i narodu, zesłąno na Sybir. W jego domu zamieszkał przewodniczący rady wiejskiej, Ukrainiec Timofiej Duszkiewicz.
W czasie II wojny światowej wieś była okupowana przez Niemców w latach 1941-1945. Wówczas to wielu starowierców wstąpiło w szeregi Armii Radzieckiej. Starcy, kobiety i dzieci pracowali na polach kołchozu zarządzanego przez okupanta. Władzę wykonawczą starostwa wiejskiego powierzono wówczas staroobrzędowcowi, dzięki czemu można było się modlić w, zwolnionym już domu, wywiezionego księdza. Kultywowano stare obyczaje. Bez modlitwy nie zasiadano do stołu. Nad chlebem czyniono znak krzyża. Kobiety nie nosiły sukien tylko kaftan i spódnicę, bo grzechem jest przeciągnąć dolną część sukni przez głowę. Spowodowany katastrofalną suszą głód 1946 roku doświadczył również Pilipy Chreptyjowskie. Drugim doświadczeniem była eksploratorska gospodarka komunistyczna oparta o drakońskie podatki. Każda zagroda musiała oddać określoną ilość żywności, w ciągu roku: 200 sztuk jajek, 40 kilogramów mięsa, 44 litrów mleka. Dopóki nie przekazano tego haraczu, rodzina głodowała. Ustanowiono też za czasów N.S. Chruszczowa podatek od każdego drzewa owocowego. Wielu, żeby nie płacić tego podatku, ścinało drzewa. Wiosną z każdej zagrody zabierano popiół i kurzy nawóz dla zasilenia pół kołchozowych. Jeśli ktoś uchylał się od tych powinności, to musiał płacić karę, a jeśli nie miał pieniędzy, to zabierano mu ruchomości.
Za czasów N.S. Chruszczowa przeprowadzono też akcję zmniejszania działek przyzagrodowych. Przy okazji szykanowano starowierów. Państwowy agronom powiedział wówczas Chimiji Łysakowoj:
– „My musimy dobrą ziemię dać ludziom, A wam tą, która zostanie"
Tymi ludźmi byli oczywiście nie-starowiercy, głównie Ukraińcy, których w Pilipach osiedlało się coraz więcej.
W sierpniu 1975 roku do wsi zawitała ekspedycja archeologiczna moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego pod kierownictwem Wasilewnej Podzniewoj. Spisano stare księgi, część zabierając do biblioteki uniwersyteckiej. Największe zasoby ksiąg znajdowały się u Garwiłła Prokopowicza Powoznikowa, Fiodora Gierasimowicza Jagodina, Rodzina Gierasimowicza Jagodina. Pozostałe księgi używano do religijnego kształcenia dzieci.
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku wielu młodych pilipian wykształciło się na poziomie średnim i wyższym, opuszczając wieś. W latach 1988-1990 siłami starowierów wybudowano cerkiew pw. Zaśnięcia Bogurodzicy. Część ikon przewieziono z byłego klasztoru męskiego pw. św. Mikołaja Cudotwórcy w Kureniowce.
Zdobywanie wykształcenia, szukanie miejsc pracy i dążność do lepszych warunków życia oraz powszechna bezbożność spowodowały na przełomie XX-XXI wieku spustoszenie w Pilipach Chreptyjewskich. Obecnie we wsi mieszka 920 osób, z czego 770 to Rosjanie staroobrzędowcy, a 150 to Ukraińcy prawosławni. Od 1961 roku funkcjonuje jedyna w całym obwodzie płoskirowskim (Chmielnickij) średnia szkoła ogólnokształcąca z językiem rosyjskim, przedszkole i punkt felczersko-akuszerski. Działa rada wiejska. W latach 2002 i 2003 wieś odwiedził generalny konsul Federacji Rosyjskiej N.M. Miasojedow, który wyraził podziw dla zachowania w Pilipach rosyjskich i staroobrzędowych tradycji. Od czasu do czasu wartościami tymi interesują się naukowcy. Leonid Leonidowicz Kasatkin z Moskwy przeprowadził badania językoznawcze pod katem wykrycia macierzystego języka.
Obecnie część starowierów uprawia rolę, część zajmuje się rzemiosłem, a część tworzy artele rodzinne, głównie złożone z par małżeńskich i jako choziajustwiennyje, czyli pomoce domowe, obsługuje przez większą część roku bogatych mieszkańców Moskwy. W tym czasie dziećmi zajmują się krewni. Artele te przekazywane są z rąk do rąk, bo starowiercy jak zwykle dają się poznać jako ludzie pracowici i uczciwi.
Z rosyjskiego przełożył
Stefan Pastuszewski