W ostatnich dniach media obiegły trzy znaczące informacje. W Izraelu odtajniono niektóre dokumenty dotyczące przebiegu procesu Adolfa Eichmanna. Ujawniono, że ówczesny premier państwa żydowskiego Dawid Ben Gurion osobiście redagował mowę oskarżycielską wygłoszoną na sali rozpraw. Pouczał przy tym prokuratora Hausnera: „Nie mów Niemcy, mów nazistowskie Niemcy”. Premierowi chodziło o ugruntowanie przyjaznych stosunków z RFN, nawiązanych za cenę wielomilionowych odszkodowań, pomimo gwałtownych protestów dużej części izraelskiej opinii publicznej. Działo się to zaledwie 17 lat po upadku Hitlera.
W Hiszpanii organizacje wojujących ateistów poinformowały oficjalnie o planach przeprowadzenia w Wielki Czwartek masowych demonstracji antykatolickich. Przez centrum Madrytu ma przejść pochód pomiędzy miejscami, gdzie w okresie II Republiki i wojny domowej płonęły katolickie świątynie i uczelnie. Organizatorzy zapowiedzieli, że będą wykrzykiwać bluźniercze hasła. Ma to być świadome nawiązanie do prześladowań katolików w Czerwonej Hiszpanii, gdzie zniszczono 22 tysiące kościołów i klasztorów, zamordowano 8 tysięcy księży i zakonników, w tym 12 biskupów. Dzieje się to w demokratycznym państwie, w którym od ponad 30 lat Kościół katolicki nie korzysta z żadnych szczególnych przywilejów.
Na Litwie ogłoszono wyniki sondażu internetowego największego dziennika „ Lietuvos Rytas” na temat stosunku Litwinów do Polaków. Okazuje się, że aż 48 procent respondentów opowiedziało się za zakazem używania na terenie Litwy języka polskiego, zaś dalsze 37 procent stanowili zwolennicy powolnego rugowania polszczyzny i kultury polskiej, bez zwracania uwagi na reakcje Warszawy. Sondaż został przeprowadzony prawie 72 lata po ostatecznym odzyskaniu przez Litwinów władztwa nad Wilnem.
Znanym z uporu i pamiętliwości Litwinom najwyraźniej bliżej jest do mrocznych zakamarków duszy hiszpańskiej niż do mądrości Żydów. Wieloletnie zaleganie z afektem nie rodzi żadnych zdrowych owoców. Generuje jedynie dalsze podziały społeczeństwa, ból i nienawiść.