Archiwum

Wiesław Kowalski - Zobaczyłam w teatrze to, co niewidzialne"

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Tak w lakonicznym skrócie, ale jakże trafnym i wymownym,  jeden z widzów skomentował to, co słowacki reżyser Ondrej Spišak wyczarował na scenie toruńskiego Baja Pomorskiego, pokazując istotę teatru, podczas premiery „Podróży Guliwera", opartej na fragmentach angielskiej powieści Jonathana Swifta (1667-1745). 
A zadanie nie było proste, wszak popularna książka dziekana katedry w Dublinie, pełna aluzji i satyrycznego podejścia do zagadnień społeczno-politycznych, skierowana była tak naprawdę do czytelnika dorosłego. Tym bardziej więc cieszy, że zobaczyliśmy widowisko przemyślane, kipiące feerią żywych, wysmakowanych w kolorystyce barw, poruszające plastycznie, wypełnione tak naprawdę trudnym do zwerbalizowania wewnętrznym blaskiem i światłem, traktujące z należytą powagą jego wszystkich potencjalnych odbiorców. Jest w tej osobliwej inscenizacji, opartej na czterech wątkach XVIII-wiecznego utworu, miejsce i na pierwiastek typowy dla bajki niosący tajemnicę, jak i czas na smacznie zainscenizowaną zabawę. Reżyser puszczając wodze fantazji wykreował momentami jakby oderwane od tekstu abstrakcyjne sekwencje malarskich asocjacji, które mienią się znaczeniami, wiernie służąc akcji i scenicznemu dowcipowi. Wszyscy realizatorzy spektaklu postawili na uniwersalność przekazu, zarówno w treści jak i w formie, urzekającej niezwykłością każdego scenograficznego elementu i bardzo dobrą, pełną poświęcenia i precyzji grą aktorską całego zespołu w konstruowaniu obrazów odwołujących się przede wszystkim do wyobraźni i wrażliwości młodego widza. Obszar konotacji dzięki zastosowaniu symbolicznego skrótu, umowności i czystego wyrafinowania przestrzeni jest w tym przypadku szalenie pojemny, albowiem słów w przedstawieniu pada niewiele, a i lalek też w nim nie znajdziemy; dominuje dynamika ruchu, gestu, mimika twarzy, ekspresja ciała i cała gama dźwięków artykulacyjno-muzycznych, towarzyszących komponowaniu rzeczywistości nawiązującej również w barwie i w nastroju do malarstwa flamandzkiego. Ten trop nieposkromionej, ale konsekwentnej od początku do końca  inwencji reżysera oraz wizjonerskiej pomysłowości scenografa Františka Liptaka, dla którego przypadkowość i pusta ornamentyka nie ma prawa zaistnienia na scenie,  jest szczególnie widoczny w scenie na Lapucie, Latającej Wyspie Naukowców, dającej szansę szóstce aktorów na wykorzystanie szerokiej gamy środków z bogatego arsenału aktorstwa charakterystycznego.
Bardzo trudne zadanie postawił reżyser odtwórcy roli tytułowej. Piotr Dąbrowski jako Guliwer z pełnym oddaniem wykorzystuje wszystkie elementy swojego aktorskiego warsztatu, również  umiejętności czysto pantomimiczne, taneczne i ruchowe. Prawdziwą perełką w wykorzystaniu niewiarygodnej wprost świadomości ciała aktora jest pantomimiczna etiuda rozegrana w Krainie Liliputów, które niczym mrówki obsiadają Guliwera, wnikając we wszystkie zakątki jego ciała. Równie imponująca w pomyśle, choć tym razem może nieco przydługa, jest sekwencja wykorzystująca instrumenty dęte w Krainie Olbrzymów. Jej niewątpliwą zaletą jest dowcipna i zabawna gra w próbie schwytania tego, co dla oka niedostrzegalne i niewidoczne.
Osobny rozdział w toruńskim spektaklu stanowi rewelacyjna muzyka Krzysztofa Dziermy, stwarzająca niemalże kosmiczną przestrzeń dźwięków, od szumów, szelestów, chrobotów, pisków w świecie Liliputów, po tupoty, brzęk, szczęk i stukot w Kraju Houyhnhnmów, gdzie konie są  mądrzejsze od ludzi.
Bardzo szlachetnie wybrzmiał morał toruńskiego przedstawienia, sugerujący w pięknym lirycznym obrazie zespolenia Guliwera i jego żony (Edyta Łukaszewska-Lisowska), że oto w świecie choć wielkim, wspaniałym, intrygującym ale i niebezpiecznym, miłość i dom są wartościami najważniejszymi, bo prawdziwymi ostojami ludzkiego bezpieczeństwa.
Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie wymienił, obok już  wyróżnionych, pozostałych występujących podczas premiery aktorów, którzy zasługują na szczególne wyrazy podziękowania, jako że grają w spektaklu po kilka bardzo różnych postaci: Dominika Miękus, Agnieszka Niezgoda, Edyta Soboczyńska, Andrzej Korkuz, Mirosław Szczepański i Mariusz Wójtowicz.
Wiesław Kowalski
 
„Podróże Guliwera" wg Jonathana Swifta
Scenariusz i reżyseria - Ondrej Spišak
Scenografia - František Liptak
Asystent scenografa – Aneta Tulisz-Skórzyńska
Muzyka – Krzysztof Dzierma
Premiera – Baj Pomorski w Toruniu
13 września 2009

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.