Ryszarda Rodzika zapasy z poezją
Kraków szczyci się swymi poetami, literatami. Tymi, którzy od urodzenia związani byli z Krakowem, oraz tymi, którzy po II wojnie światowej znaleźli schronienie w legendarnej ka-mienicy przy ul. Krupniczej 22. Kraków to przecież miasto Sławomira Mrożka, Stanisława Lema, Józefa Barana, Elżbiety Zechenter-Spławińskiej czy Adama Ziemianina, ale też miasto naszych noblistów – Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza. Czy obecność tych wielkich potrafiliśmy, czy nadal potrafimy, wykorzystać?
W Krakowie jest wiele miejsc i środowisk pulsujących poezją. Dość wymienić Stowarzy-szenie Pisarzy Polskich, Związek Literatów Polskich czy Stowarzyszenie Twórczego Arty-styczno-Literackiego, a do tego różne grupy działające przy domach i ośrodkach kultury. Oraz Radio Alfa wraz z jego publicystyczną działalnością Ryszarda Rodzika. Tak było do pierw-szych dni maja.
Było, ponieważ 2 maja 2012 r. odszedł nieoczekiwanie Ryszard Rodzik – animator po-etyckiego życia nie tylko w Krakowie... Zmarł na zawał serca. Urodził się w Wieliczce 22 lipca w 1946 r., gdzie ukończył szkołę średnią. Pracował w różnych miejscach – piekarni, mleczarni, był też sprzedawcą wykładzin podłogowych. Niewiele opowiadał o sobie. Zawsze spieszył się do domu, do rodziny, do chorującej matki, którą opiekował się troskliwie. Nie wiem, od kiedy poczuł „Bożą wolę" do poezji, jaką przemianę przeszedł, czy jaki impuls spowodował, że chwycił za pióro i zaczął terminować jako poeta. Ale nie tylko. W nowo powstającym Radio Alfa przekonał jego właściciela do poetyckiej audycji, którą nazwał „Każdy rodzi się poetą". I był tam obecny chyba od samego początku – a Radio Alfa zaczęło funkcjonować od 1993 r.
Audycja miała proste założenie. Do studia radiowego Ryszard zapraszał poetę i rozma-wiał z nim o jego wierszach, zachęcał go do czytania swej poezji. Było to dla wielu wyzwanie. Kogóż on nie gościł na antenie tego radia! Śledził rynek wydawniczy, a z czasem sami autorzy dbali o to, by obdarowywać go swymi książkami. Radio Alfa stało się chyba jedyną w Polsce „poetycką tubą", miejscem, gdzie poeci i ich twórczość była mile widziana, chętnie słuchana i rozumiana. Często tam, w ciasnym i dusznym studio radiowym, przed stresującym „sitkiem" mikrofonu, ludzie otwierali się, zaczynali inaczej postrzegać świat, swoje wiersze… W ostat-nim czasie Ryszard Rodzik przygotowywał się do jubileuszowego wydania swej audycji. Miała to być już 850. audycja! Jeśli Radio Alfa nagrywało i archiwizowało audycje Rodzika, to przez te lata zgromadziło interesujące, dźwiękowe, archiwum literackiego Krakowa.
Nie tylko antena radiowa była pasją Ryszarda Rodzika. Jakby mu było mało, sukces swe-go radiowego przewodzenia poetom przekuł też na stworzenie poetyckiej grupy „Każdy". Bardzo szybko zgromadził wokół siebie grupę ludzi w różnym wieku, dla których poezja była wszystkim. Do swej idei przekonał – nieżyjącą już – panią Annę Kajtochową, która dzieliła się bezinteresownie swymi doświadczeniami jako autorka powieści, wierszy czy krytyka literac-kiego, a przede wszystkim jako redaktora. Spotkania Grupy Poetyckiej „Każdy" stały się w krótkim czasie kuźnią poetyckich talentów. W miarę możliwości finansowych – a te zawsze nie były najlepsze i z czasem pogarszające się – wydawali almanachy poetyckie, w których pre-zentowali najlepsze i najciekawsze wiersze poetów („Każdy rodzi się poetą" – 1999 r., „Łabędzie tańczą taniec godowy" – 2000 r., „Każdy rodzi się poetą. Na jubileusz" – 2005r., opatrzone wstępem Anny Kajtochowej i Ryszarda Rodzika, edytowane przez Wydawnictwo SIGNO). Z czasem, wielu wytrwałych, dostępowało zaszczytu zezwolenia na książkowy de-biut. Dzisiaj wydać książkę może każdy, ale oni doprowadzili do tego, że autorzy edytowali swe książki tylko dlatego, że byli pewni wartości zawartych w nich utworów. Wśród takich twórców wymienić należy choćby Marzenę Dąbrowę-Szatko, Irenę Kaczmarczyk, Danutę Pe-rier-Berską, Joannę Rzodkiewicz, Magdalenę Węgrzynowicz-Plichtę – obecnie prezes Kra-kowskiego Oddziału ZLP, czy Agatę Linek – sympatyczną i aktywną poetkę ze Stalowej Woli. W 2005 r. Ryszard Rodzik ogłosił po ukazaniu się jubileuszowego almanachu rozwiązanie Grupy Poetyckiej „Każdy". Trudno powiedzieć, co nim kierowało. Sądzę, że nadmiar obo-wiązków zarówno tych poetyckich jak i rodzinnych, a i pewnie stan zdrowia podpowiadały mu, że z czegoś powinien zrezygnować. Pomimo, że jeden z liderów grupy odszedł, Grupa Poetycka „Każdy" przetrwała kryzys i od 2005 r. pracowała pod kierunkiem pani Anny Kajto-chowej. Po jej śmierci w 2011 r., opiekę nad grupą przejęła Magdalena Węgrzynowicz-Plichta.
Ryszard Rodzik w końcu był też, a może przede wszystkim, poetą. Uczestniczył w spo-tkaniach literackich, recytował swe wiersze, do których miał wielki dystans. Odważył się też bywać jurorem w różnych konkursach poetyckich. Wydał dwie książki – „Łąka nieba" (1992) i „Fotoplastykon" (2001). Nie zarzucał nas dziesiątkami tomików, jak inni nieokiełzani twórcy. A przecież mógł co roku wydać jakiś tomik. Ryszard znał jednak wartość słowa, wagę wier-sza. Julian Kawalec czytając jego wiersze przygotowane do tomu „Fotoplastykon", notował: „Są na ogół krótkie, co jednak nie znaczy, że można po nich przebiec szybko… Zatrzymują dłużej przy sobie, bo przypominają o czymś, bo doradzają czytelnikowi – pomyśl chwilę, przy-glądnij się dokładnie zapamiętanej ziemi, poszukaj w pamięci obrazu jesiennych pól…" W swych wierszach bywał dobrotliwy, zakochany i sentymentalny. Nie bał się poetyckich wy-zwań, sięgając po trudną formę japońskiego „haiku" wcale udanie. Świat postrzegał we wszystkich kolorach, smakach i zapachach. Potrafił cieszyć się sukcesami, odczuwał dumę ze swych osiągnięć. Pozostawał jednak skromnym poetą i dziennikarzem, wykazując w rozmo-wach z tuzami literatury pokorę i należną im cześć, jakby mówił i podkreślał, że zna swoje miejsce w szeregu. Zdawał sobie sprawę z tego, że z naszego życia, naszej doczesnej egzy-stencji, jak z pięknego, koktajlowego bukietu ciętych kwiatów, pozostanie usychający wiecheć, zaledwie wspomnienie, a w końcu niepamięć, jeśli nie pozostawi się po sobie śladu, swoistego świadectwa… W swym ostatnim wierszu zwrócił się do swego życia z nieśmiałym pytaniem. Tu, na ziemi, nie uzyskał odpowiedzi. Czy na drugim brzegu Styksu życie odpowiedziało mu?...
Ryszard Rodzik
Co pozostało
moje przeżycia
jak ścięte kwiaty
układam w wazonie życia
bukiet
na początku tak kolorowy
powoli traci barwy
kwiaty więdną
usychają
z upływem czasu
odchodzą do niepamięci
Łąka nieba
zimowe niebo
niczym wielka łąka
pokryte rosą gwiazd
wcale nie pachnie
zmrożone mrokiem
tkwi nieruchomo
tylko przelatująca kometa
niczym nić babiego lata
mąci jego spokój
i tak aż do świtu
do powrotu słońca
które osuszy rosę
i ożywi niebieską łąkę
* * *
Całkiem niedawno
zapytałem nieśmiało
swoje życie
Dlaczego jesteś dla mnie
tak trudne
Bez zastanowienia odpowiedziało
nie mam nic do powiedzenia
A ja naiwnie liczyłem
że powie chociaż
przepraszam
(ostatni wiersz, jaki napisał poeta)