Zbliżam się do lustra
jaki odkryję widok –
czy zrozumiem mowę
myśli i ciała?
w zamazanym obrazie
jakby za mgłą
płynie samotność
wirują w niej
dwa ogniki
- oczy
i wpatrują się
w rysunek wyobraźni
w największy paradoks
- słowo
kartka i pióro
czekają na znak
wierzę że moje pióro mówi prawdę
- tak bardzo chcę by
mówiło tylko prawdę
a jeśli kłamie
i w tym kłamstwie
przegląda się inne kłamstwo?
zamyślona
ostrożnie z lękiem
zmierzam się z przestrzenią
która nas dzieli
tak bardzo chcę
jeszcze popatrzeć na siebie
z tej drugiej strony…
i co widzę?
przeze mnie przechodzą wiersze
a banki pamięci rejestrują bilingi
w tym najszybszym z komputerów
- w umyśle
jest zamieszanie jakieś starcie
a po chwili cisza
lustro jak zegarek
wymierza czas
kumuluje prawdy
ile ich jest?
pytam siebie…
lustro nie pęka
nie odwraca się
- piszę nową pieśń