Powoli zaczynają mi się ludzie mylić
z manekinami oraz manekiny z ludźmi.
Uogólnienie kontra konkret. Pestka oka
z plastiku. Lipstick! Noga. Druga. Długie obie.
Nagie obie i oko drugie. Cała łypie
z okna, laska lub kukła, ale przyznam: ładna.
Otóż granica między manekinem a
człowiekiem jest. Silniejsza ode mnie ta chwila
jednak, kiedy oglądam to zgrabne tworzywo
w markowych fatałaszkach. Straszne, aż człowieka
chęć bierze, żeby zbadać organoleptycznie,
żeby wziąć w ręce, albo lepiej w zęby, nagle
ona mówi - co się tak patrzysz - i wychodzi
z tego straszna historia, przysięgam, myślałem,
że ona tylko do złudzenia przypomina
kobietę?