25 października 2022, wtorek
Wybrałam się do Domu Bretanii na pokaz zdjęć z Turcji oraz stosowną prelekcję pani zakochanej w tym kraju. Zdjęcia amatorskie, spotkanie ciekawe, Turcja to dla mnie egzotyczny kraj, chociaż obcowałam z Turkami w Niemczech i bardzo ich szanuję. Pani prelegentka okazała się być rzeczywiście zafascynowana tym europejsko-azjatyckim narodem i jego kulturą. Opowiadała interesująco, podając różne anegdotki, regionalne smaczki, warte zapamiętania ciekawostki. Podsumowała swój występ tym, że razem z przyjaciółmi w wakacje wybierają się busem właśnie do Turcji. Wszystko w porządku, Pani fascynuje się tym narodem, dlaczego nie miałaby dalej rozwijać swoich zainteresowań? Nasunęła mi się jednak jedna refleksja: w tym samym czasie w Ukrainie trwa wojna. Brutalna, krwawa, niszcząca wszystko i wszystkich. Jakże często Ukraińcy stają przed dylematem: wyjeżdżać w nieznane, zostawiając wszystko, czy jednak zostać, narażając życie? I zdumiało mnie zderzenie tych dwóch światów: świata pani prelegentki z jeszcze spokojnego kraju, którym jest Polska, gdy długa podróż ma charakter jedynie turystyczny i służy poszerzeniu horyzontów, a świata Ukraińców, gdzie ich podróż to walka, ucieczka, ratowanie własnego istnienia. Jest wojna, a tuż obok ludzie normalnie pracują, planują, jeżdżą... SHOW MUST GO ON...
27 października 2022, czwartek
Zbigniew Kozub – HYMNY MARYJNE
Na sopran, recytatora, chór mieszany, organy i orkiestrę kameralną do słów Romana Brandstaettera w poznańskiej Bazylice Archikatedralnej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła.
Wśród wykonawców aktor, Adam Ferency. Poszłam wielce zaciekawiona tym wydarzeniem. Całością dyrygował Aleksander Gref. Siedziałam w jednej z pierwszych ławek, tuż przy orkiestrze. Przyszłam przed czasem, miałam zatem okazję przyjrzeć się artystom jak przygotowują się do występu. Zawsze pilnie obserwuję klarnecistę, ponieważ sama mam ukończone dwa lata nauki właśnie na tym instrumencie w Szkole Muzycznej II stopnia. Tym razem – co mnie zdziwiło – na klarnecie grała dziewczyna, drobna, filigranowa. Od razu wzbudziła mój podziw i sympatię, ponieważ doskonale pamiętam, jaką trzeba mieć siłę, by w ogóle wydobyć dźwięk z tego pięknego, ale jakże wymagającego instrumentu. Tymczasem orkiestra się zestroiła i zaczął się występ. Szczególnie czekałam na Adama Ferencego – ciekawiła mnie jego interpretacja wierszy Brandstaettera, sposób artykulacji, barwa głosu, dykcja. I nie pożałowałam. Czytał z niesamowitym wyczuciem, całkowitym opanowaniem aktorskich środków wyrazu, rewelacyjną dykcją. Do tego jego głos ma piękną, ciepłą, ale i zdecydowaną, poważną barwę. Barwę stosowną do wybranych utworów, ponieważ wiersze poświęcone Matce Bożej Maryi wcale nie były łatwe do interpretacji. Jak już napisałam, siedziałam blisko i mogłam obserwować cały przebieg pracy dyrygenta – to, z jakim wyczuciem pokazywał poszczególnym wykonawcom, w którym miejscu mają wejście, jak zakończyć itd. Również sopranistka zaśpiewała perfekcyjnie, natomiast organista miał trudną dla ucha partię muzyczną nawiązującą do muzyki współczesnej.
28 października 2022, piątek
W piątki udzielam korepetycji z języka angielskiego. Uczę nastolatków, prowadzę zajęcia przede wszystkim przygotowujące do egzaminu ósmoklasisty. Karol jest już trochę starszy, druga klasa szkoły branżowej, ma 16 lat. Właśnie się zakochał!!! Chłonę jego świat: świat młodości, wchodzenia w Życie, wiary i pewności, że będzie się absolutnym zwycięzcą... Świat pierwszych randek z dziewczynami, pierwszym emocji z tym związanych. Czas, gdy – mówię Karolowi - „to ciało jakieś nie takie – a to ręce za długie, a to nogi za długie i te koszmarne pryszcze na twarzy...” Co ja się naśmieję z tymi młodymi ludźmi! Przynoszą powiew świeżości do mojego świata starej, przedmenopauzalnej baby... A ja im daję moje doświadczenie. Taki oto ci uprawiamy handelek wymienny z korzyścią dla obu stron. Karol z przyjaciółmi kręci filmy na YouTube i ma milion pomysłów na Życie. I chwała Panu Bogu! TAK POWINNO BYĆ!!!
2 listopada 2022, środa
Siedziałam w Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu u dominikanów podsumowując i medytując nad moim Życiem. Wciąż mam TYLE do posprzątania i przepracowania... Kocham Adorację – tę jedyną w swoim rodzaju Ciszę. Spotkanie z Panem Jezusem, gdy ja patrzę na Niego, ale i On patrzy na mnie. Gdy NIC się nie ukryje, NICZEGO nie muszę udawać. Kiedy mogę postawić na całkowitą szczerość. Podczas rozmyślań mam czas na rozważenie swoich decyzji, postanowień. Mogę rozeznać, czy postępuję właściwie, czy popełniam kolejny, życiowy błąd. U dominikanów nie siedziałam jednak w kompletnej ciszy, ponieważ z ołtarza dochodziły odgłosy modlitw i nabożeństwa. Były to jednak głosy dalekie, zniekształcone i przytłumione. W zasadzie słyszałam tylko takie ciągłe: „psz..., trz..., cz..., rz..., dż...”, czyli sam szum. I zrozumiałam wreszcie to, co obcokrajowcy nazywają specyfiką naszego arcypięknego, ale i arcytrudnego do nauczenia się, języka polskiego. Cudzoziemcy mówią: „Wy tak śmiesznie szeleścicie”. Polacy modlą się do Pana Boga szeleszcząc. Takie nasze piękno, taka nasze uroda. Jak w listopadzie spacer po cmentarnych alejkach pokrytych stertami szeleszczących, różnokolorowych liści. Czas na tę refleksję jest jak najbardziej stosowny, ponieważ medytowałam w Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu w sam Dzień Zaduszny...
15 listopada 2022, wtorek
ARCYPIĘKNE spotkanie wspomnieniowe i literackie w naszym Klubie Literackim „Dąbrówka”. Podzielone było ono na dwie części. W pierwszej zasłużona literatka, Teresa Tomsia prezentowała własny dorobek poetycki, opowiadała o swoim Życiu, napotkanych ważnych Ludziach, istotnych zdarzeniach. Jej wiersze trzymały odpowiedni poziom artystyczny, wyczuwało się wielką wrażliwość w jej wypowiedziach i indywidualne rozumienie świata. Tego dnia miało też miejsce większe wydarzenie. Otóż zaszczycił nas swoją obecnością, w towarzystwie polonistki, Agaty Stankowskiej, Edward Balcerzan. Pan Profesor ma już swoje lata i do tego stosunkowo niedawno spotkała go tragedia osobista – zmarła jego ukochana Małżonka, śp. Bogusława Latawiec, również zasłużona literatka, poetka, animatorka kultury, edytorka. Dla mnie to spotkanie było zupełnie niespodziewane – gdybym wiedziała, ubrałabym się elegancko, a tak prezentowałam się skromnie, zwyczajnie. Dlaczego było ono było tak niezwykłe dla mnie? Bo Bogusława Latawiec i Pan Edward Balcerzan mają swoje miejsce w mojej jakże skromnej biografii artystycznej. Gdy miałam około 17 lat, Pani Latawiec opublikowała w „Głosie Wielkopolskim” mój wiersz. Byłam młodziutką dziewczyną, poczułam się poprzez ten druk mojego utworu niemal tak ważna jak Czesław Miłosz. Zarobiłam pierwsze pieniądze w życiu i rodzina mnie doceniła. A potem polonistyka, gdzie na czwartym roku studiów poszłam na zajęcia z historii literatury polskiej właśnie do Pana Profesora Balcerzana i pod jego kierownictwem napisałam arcytrudny referat. Zafascynował mnie właśnie tytuł tej pracy, ten wiele znaczący znak zapytania i zgodnie z myślą Zbigniewa Herberta, którego kocham, cenię i podziwiam, rozważałam: czy filozofia jest rzeczywiście potrzebna w Życiu? Czy nie wystarczy do przeżycia i egzystencji ta zwykła rura od piecyka i przysłowiowa flaszka wódki o czym pisze Poeta? A przecież wiemy, że Zbigniew Herbert znał, rozumiał i kochał filozofię. Taka była teza mojego referatu: filozofia jest potrzebna w Życiu człowieka, jest papierkiem lakmusowym ducha czasów, w których on żyje, a jednocześnie jest ona do niczego niepotrzebna. Profesorowi mój referat się spodobał i wziął go nawet na konkurs, z czego byłam bardzo dumna. Cieszę się, że w moim Życiu wracają stare, poznańskie czasy, stare kontakty, że ważni i istotni dla mnie ludzie o mnie nie zapomnieli, że przecieram na nowo moje ŚCIEŻKI... A jeśli chodzi o postać pisarza, który już nie żyje, to w „Dąbrówce” wspominałam Ryszarda Kapuścińskiego. Jedna z członkiń Klubu, Dorota Jędraszyk, przywołała bliską jej Ewę Najwer, to ja pomyślałam o panu Ryszardzie, który był tak wielkim przyjacielem mojej „Lesiaczkowej Rodzinki”. Wspomniałam jego wiersze z tomu: Prawa natury. Kapuściński nie był wybitnym poetą. Poezja nie była jego domeną. Jego pasją i fascynacją był reportaż, w którym był mistrzem. Zdecydował się jednak z własną publicznością pożegnać tomem poetyckim, na wskroś chrześcijańskim, chociaż opublikowane w nim wiersze są słabe. Myślę, że wiedział o tym i celowo tak pisał. Na przykład wiersz o miłości dwojga ludzi jest świadomie banalny, byle jaki, ponieważ pan Ryszard po prostu w ogóle nie umiał pisać o relacjach uczuciowych między dwoma osobami. Jest jednak jeden wiersz, który jest dla mnie cenny, a który także literacko jest dość kiepski - Kapuściński pisze w nim, że „zawał dopada swoje ofiary między […] rano”. Jak wiemy, autor zmarł na zawał. Czyli przewidział, antycypował rodzaj własnej śmierci.
Na zakończenie tego spotkania zrobiliśmy sobie wszyscy fotografię. Podeszłam do pana profesora. Pamiętał mnie, tę niepokorną, rogatą, studentkę Celinę, która nigdy nie była lizusem i przez cały okres studiów szła jakąś swoją, tajemniczą nawet dla niej samej, drogą.
16 listopada 2022, środa
Środa, a więc czas obowiązkowego pójścia do Wspólnoty JEROZOLIMA u ojców dominikanów. Obok kościoła przy Alei Niepodległości, w gąszczu samochodów ujrzałam ukochanego, kultowego „malucha”. Był granatowy, dobrze utrzymany, na dachu miał charakterystyczny bagażnik z metalowych rurek. Uśmiechnęłam się do siebie - „maluch” tutaj!!! Wśród tego gąszczu eleganckich, nowoczesnych, drogich, zadbanych aut, jakich setki jeżdżą po ulicach Poznania, będących żywym dowodem wzrostu zamożności obywateli. Ileż wspomnień stanęło mi przed oczami!!! Całe moje dzieciństwo i młodość, bo moi rodzice oczywiście także takiego „malucha” posiadali... Ot, taką oto niespodziankę zrobił mi dobry Pan Bóg.
* * *
Jestem już w kościele. Poszłam do Kaplicy Adoracji Najświętszego Sakramentu, skupić się, pomyśleć, pobyć przez chwilę w ciszy przed Sacrum, czyli Panem Jezusem. Zgodnie z wierszem – - aforyzmem, który napisałam: Dziękuję Ci, Boże, za ciszę/ Bo w ciszy ja Ciebie słyszę. Przemyślałam po raz kolejny swoje Życie, podsumowałam każdy etap, a zwłaszcza etap obecny, poznański. I przyszedł kolega z JEROZOLIMY - Waldek. Ma poważne problemy z jedną nogą, chodzi o kuli. A mimo to przychodzi do ojców, służy do Mszy Świętej. Mówię, że bardzo mu współczuję. Waldek moje słowa skwitował bardzo prostym stwierdzeniem: „Lepiej o jednej nodze dojść do Nieba niż o dwóch do piekła”. Otóż to. To zdanie. Cała kwintesencja Wiary, cała kwintesencja bycia chrześcijaninem. Podziękowałam w duchu za Dar Waldka, za Jego Wiarę, za Jego sposób myślenia i odczuwania świata, wcale nie tak obecnie powszechny.
29 listopada 2022, wtorek
Wybrałam się do Biblioteki Raczyńskich na spotkanie autorskie Karoliny Dziamiry – Zarzyckiej, która napisała książkę pt. Samotnica. Dwa życia Marii Dulębianki. Autorka okazała się być młodą osobą, polonistką i historyczką sztuki, która niezwykle ciekawie opowiadała o bohaterce swojej książki, malarce i feministce przełomu XIX i XX wieku. Dokonania Marii Dulębianki są tak duże, że ma ona nawet swoją ulicę we Lwowie. Niezależnie od tego, że była ona związana emocjonalnie z Marią Konopnicką.
Tytuł książki „Samotnica” jest zatem dość mylący, ponieważ Maria Dulębianka 20 lat spędziła właśnie z Konopnicką, podróżując i prowadząc z nią jedno gospodarstwo domowe. Nie są to rzeczy powszechnie znane. Do dzisiaj poloniści zakłamują historię. Nawet kontrowersyjna i tragiczna często biografia Adama Mickiewicza jest ukryta i nie przekazywana w całości do publicznej wiadomości. A tutaj? Konopnicka w związku z drugą kobietą! I do tego Dziamira – Zarzycka opowiada, że Dulębianka nosiła krótkie włosy, ubierała się po męsku... Na usta ciśnie się pytanie – czy między nimi była nić erotyczna, nić miłosna? Nikt jednak z sali takiego pytania nie zadał. Myślę, że bardzo dobrze się stało. Bo czy ten fakt jest naprawdę istotny w dorobku obu tych twórczyń? Czy ma sens tak nachalne zaglądanie komukolwiek do sypialni? Czy ma sens ta tania sensacja, że ktoś jest nieheteronormatywny? To jego Życie, jego wybór, jego sfera najintymniejszych przeżyć, które często dla tej osoby są największym dramatem.
16 grudnia 2022, piątek
Robiłam zakupy w osiedlowym markecie. Normalna sprawa, żadna sensacja. Miałam do wyboru dwie możliwości: albo udać się do specjalnej, samoobsługowej maszyny i płacić kartą albo stanąć w kolejce do kasjerki. I wybrałam tę drugą opcję, pozornie gorszą, ponieważ musiałam dłużej czekać. Ale kasjerka Gosia, moja ulubiona, właśnie zrobiła sobie nową fryzurę, do tego zaczęła nosić nowe okulary. Oczywiście zauważyłam, skomentowałam i pochwaliłam jak wbijała do kasy ceny moich produktów. Zrobiło się bardzo sympatycznie, inni ludzie stojący w kolejce (zwłaszcza seniorzy pamiętający stare, dobre czasy prawidłowych interakcji międzyludzkich), zaczęli się przysłuchiwać z życzliwością naszej uprzejmej i dowcipnej wymianie zdań. Spakowałam moje zakupy i obojętnie minęłam samoobsługową maszynę – być może dzięki niej cała operacja poszłaby szybciej, ale w żadnym razie nie miałabym takiej przyjemności jak ze spotkania z moją ulubioną panią kasjerką - krótko mówiąc - z żywym człowiekiem. Mój przyjaciel Adaś ze studenckiego Stowarzyszenia „Satis Verborum”, które zajmowało się 30 lat temu pomocą osobom na wózkach inwalidzkich, niepełnosprawnym, wykluczonym ze społeczeństwa, napisał w wierszu: Sztuczne kwiaty są trwalsze od prawdziwych/ Może dlatego do sztuczności dążymy. Ciągnie nas, ludzkość, do tych elektronicznych gadżetów, niebywałych zabawek, ale za cenę wyobcowania i dehumanizacji.
21 grudnia 2022, środa
Kupowałam (wstrętne, brrr... ) frytki w punkcie małej gastronomii. Na ścianie zawieszony był prostokątny telewizor. Wyświetlany był akurat jakiś fragment hip – hopowego teledysku. Ujęcie z lotu ptaka: ogromna plątanina serpentyn, gąszcz autostrad, jakiś węzeł komunikacyjny w wielkiej metropolii a na nim roje poruszających się we wszystkie strony samochodów. To było jedno ujęcie, jeden kadr. Ja od 9 lat w ogóle nie posiadam telewizora i nic nie oglądam. Zrobiłam sobie z premedytacją swoisty detoks od telewizji, dlatego takie obrazki, migawki są dla mnie znaczące. To tylko jeden kadr, jedno ujęcie. A jaka mnogość samochodów, ludzi pędzących we własnych sprawach i interesach! Pytanie: jak bardzo w ten sposób zanieczyszczamy własną planetę i ile spraw, zadań, życiowych obowiązków ma, licząca już 8 miliardów, ludzkość...
27 grudnia 2022, wtorek
Poszłam na wieczór kolęd polsko-ukraińsko-białoruskich do „Teatru Ósmego Dnia”. Byłam ciekawa, co to za impreza, w jakim wykonaniu. Kolędy śpiewała grupka dzieci i młodzieży. Występ trwał bardzo krótko, raptem 20 minut. Dzieciaki tańczyły, na ścianie wyświetlane były teksty kolęd, więc można było śpiewać razem z nimi. Nie był to występ najwyższych lotów. Co jednak zwróciło moją uwagę: dzieci zupełnie swobodnie śpiewały i porozumiewały się w tych trzech wspomnianych wcześniej językach. Okazuje się, że w pewnym wieku bariera językowa nie istnieje. Oby nie istniała także bariera kulturowa.