Ja jestem człowiek od dużej ilości małych działań, a nie od małej ilości wielkich - (z wywiadu Michała Zabłockiego udzielonego Marcie Paluch w 2011 roku „Michał Zabłocki poeta chodnikowy”.
Działaniem socjologia nazywa takie zachowanie, które jednostka czyli człowiek podejmuje z własnego subiektywnego punktu widzenia oceniając je jako sensowne i wartościowe.
Chce mu się – to robi. Po prostu i zwyczajnie. Ma potrzebę wyrażenia siebie i swoich wartości, więc czyni to, co zamierzył, oczywiście ze skutkiem skuteczności, ponieważ projekt efektywność zawiera. Według koncepcji G. H. Meada, amerykańskiego naukowca, filozofa, socjologa i psychologa, (Umysł, osobowość i społeczeństwo, 1975), „gestu znaczącego”: znaczenie wypełnia się w odpowiedzi na ten gest w postaci działania partnera.
Utopia? Kaprys? Widzi mi się? Tzw.: a może chwyci? Nie, to jest pewność, ponieważ reakcja została już wcześniej potwierdzona.
A może (czyli z pewnością) to jest zaufanie i wcale nie ślepa wiara w drzemiący twórczy potencjał w każdym człowieku. Wystarczy więc znaleźć sposób na jego uwolnienie. Budowanie więzi społecznych poprzez miłość do poezji, do hobbystycznego stylu życia, do miłośników literatury, do tworzenia, do pisania wierszy. Budowanie wspólnoty opartej na chęci wyrażania swych wrażeń, myśli, poglądów, ulotnych chwilowych uniesień. Idea jak z projektu, z tym, że dała się oswoić przez wielu. Błysk, promień, iskra.
***
Napisać wiersz
to takie proste
Trzeba znaleźć długopis
kartkę papieru
i poetę
(Michał Zabłocki, Wiersze na murach. Antologia, 2021)
Chodzi sobie po ziemi poeta społecznik i rozgląda się wokół. Co jest, a co chciałbym, aby było?
Michał Zabłocki, poeta chodzi po ziemi czy może jak w stereotypowym myśleniu o poetach – chodzi z głową w chmurach, czyli nie stąpa po ziemi, a jest uwieszony w obłokach nie wiadomo na czym?
Michał Zabłocki poważny poeta krakowski chodzi twardo po ziemi, miastem „po mieście”, przechadza się pomiędzy murami kamienic, po miejskich trotuarach depcze, może czasami tupiąc, gdy przymrozi lub gdy plucha. Może przystanie na chwilę, aby wyciągnąć z kieszeni karteczkę i coś na niej zapisać, starym zwyczajem poety. Może popatrzy w górę, może wyciągnie wzrok przed siebie jak królika z kapelusza, może się zamyśli, może zauważy puste fasady domów i porozrzucane na nich okna. Ludzie zaglądają innym ludziom do okien, pomyśli… Ludzie lubią z ciekawości zaglądać do cudzych okien. Eureka, zakrzyknie. A może jeszcze coś doda podczas kąpieli w wannie. Bo poeta to też człowiek.
Ja tego nie wiem, ale tak sobie wyobrażam chwile zaistnienia pomysłu. I ideę: wiersze na chodnik, wiersze na murze. Wiersze tam, gdzie ciągnie człowieka wzrok. Wiersze na chodnik, bo patrzę pod nogi, aby się nie potknąć; wiersze na murze, bo idąc oczy chce się na czymś zawiesić. Proste, naturalne i fascynujące zarazem rozwiązanie.
Max Weber, w książce Gospodarka i społeczeństwo, twierdzi m.in., że jednostka, podobnie jak przy otwieraniu parasola na deszczu, rozprzestrzenia swe działanie na innych członków społeczeństwa, ochrania je, daje możliwości, przykład działania, pokazuje i chroni wartości. Czyli działanie nakierowane jest na zachowanie innych ludzi.
Tym właśnie jest dla socjologa działanie Michała Zabłockiego występującego w potrójnej roli społecznej czyli poety, społecznika i człowieka (osobowość).
Umieszczanie wierszy na chodniku i na murze jest działaniem celowym, ukierunkowanym na współdziałanie społeczne i rozpropagowanie czytelnictwa, jak i wydobyciem potencjału twórczego jednostki w postaci pisania wierszy w płaszczyźnie wirtualnej emultipoetry oraz na murze kamienicy faktycznie istniejącej. A konkretnie pisanie wierszy w przestrzeni otwartej i dostępnej dla każdego. Stworzenie programu Multipoezja z wieloma inicjatywami, portalu internetowego w przestrzeni wirtualnego i kosmicznego świata takie możliwości daje.
O! księgi
O! ile w was braku mądrości
O! niedobrzy pasterze
O! oddalcie się od nas
O! paście owieczki cudze
(Michał Zabłocki: Wiersze na murach. Antologia 2010-2020, Fundacja Poemat 2021r)
Książki zawierają słowa. Dużo słów, dużo zdań, dużo czasu potrzeba, aby wszystkie przeczytać, aby wszystkie przebiec oczami i zrozumieć ich treść. A potem do nich odnieść się refleksyjnie. Podczas czytania wzbudzić w sobie emocje, doznanie, przeżycie. Kiedy o książce powiemy, że jest mądra?
Poezje czyta się inaczej niż prozę. Słów jest mniej, jednak treści mogą być zogniskowane wokół problemów, których istota wymaga tyleż samo skupienia co w prozie, krócej, jednak intensywniej. I co spojrzenie na wiersz to nowa refleksja. Co człowiek to inne skojarzenie. Bywa, że nie doceniamy jakości wiersza. Nie przyznamy się przecież, że nie zrozumieliśmy jego przekazu, bo i komu? Pospiesznie rzucimy okiem i stwierdzimy pytając siebie: o co chodziło poecie?
Przecież skoro słowa te napisał poeta, to są to wiersze, ale czy ten tekst jest poezją? Wgłębianie się w treści zawarte w przekazie złożonym w podtekstach znaczeniowych słów, zdaje się być zbędne. Przeciętnemu czytelnikowi nie przychodzi też do głowy, aby zastanowić się nad przestrzenną głębią udostępnioną czytelnikowi w sposób zaszyfrowany pokładami strukturalnymi. W wierszu „poezję” uzyskuje się „chwytami” za serce. Ukrytymi chwytami stosowanych wieloznaczeniowo słów, trzeba wybrać takie słowo, aby miało… wyraz.
Wyraz: czyli posiadało wewnętrzne znaczenie, istotność wielopłaszczyznową.
https://sadeczanin.info/rozmowy-sadeczanina/michal-zablocki-mialem-dom-rodzinny-z-lekko-uchylonymi-drzwiami:
Redakcja: Jak odróżnić grafomanię od dobrej poezji? Czy to osobiste odczucie…
Michał Zabłocki - Najczęściej jest coś pomiędzy. Rzeczy, które dzisiaj wydają się nam wspaniałe, za dziesięć lat mogą zostać ocenione jako kiczowate. I odwrotnie, to co uznawano kiedyś za grafomanię, współcześnie można uznać za ciekawe. Jest to zmiennie odczucie.
Redakcja: Każdy z nas może być poetą?
Michał Zabłocki - Na pewno każdy z nas powinien być poetą, niezależnie od tego, co z tego wyjdzie. Na pewno każdy powinien pisać. Ostatnio byłem na spotkaniu z młodzieżą, na którym zaryzykowałem tezę, że kto nie pisze, ten nie myśli. Przeżyli szok, ale im to objaśniłem. Myślę, że gdyby było więcej czasu, objaśniłbym dokładniej, o co chodzi. Ale nie ma go, więc zostawiam czytelników z takim hasłem, kto nie pisze, ten nie myśli…
Sztuka konceptualna. Myśl. Pomysł. Wyobrażenie.
Konceptualizm jest młodym nurtem w sztuce, bo powstał w latach 60-tych XX wieku w Stanach Zjednoczonych, bulwersujący wśród sztuk plastycznych samą innością nastawienia. Artyści tego nurtu stawiają nacisk na intelektualny charakter twórczości.
Według Słownika terminologicznego sztuk pięknych „jest to typ działania sprowadzony do przekazu koncepcji myślowej drogą komunikatu słownego, wykresu, rysunku technicznego, fotografii, czy też tekstów dotyczącej samej sztuki, haseł parafrazujące potoczne zdania wymieniane między ludźmi lub notatek o rozmaitych treściach. Konceptualizm zatem odnosi się do tych form działalności artystycznych, które rozwinęły się w wyniku refleksji nad ontologicznym statusem dzieła sztuki”.
Dzieło sztuki nabiera wagi „głośnego mówienia”. Ważny jest koncept, myśl, idea, a więc refleksja nad czymś, sytuacją, zagadnieniem, wydarzeniem, problemem. Nie pada więc daleko, jabłko wciąż krąży wokół swojej jabłoni, wyrasta wprost z życia społecznego czy osobistego, jest odpowiedzią na pojawiające się problemy społeczne, czasem jest niezgodą na rzeczywistość zastaną, czasem nową ideą, czasem odkryciem dla siebie i innych, czasem po prostu czasem i przestrzenią.
„Słowa na wagę”, koncept prowadzący do „Programu Rewolucji Poetyckiej: Multipoezja” - poezja wszędzie czyli szukanie nowych sposobów na funkcjonowanie poezji w naszym świecie współczesnym. I podany jak na tacy: serwis poetycki o kwiecistym wzorze słów: emultipoetry, powstały z inicjatywy Michała Zabłockiego w ramach Fundacji Poemat.
Konceptualna nić wiążąca wieki.
W jaki sposób zadziwić odbiorcę sztuki, czytelnika poezji? W jaki sposób zatrzymać czytelnika na sobie, na wierszu, na treści, na słowie, na układzie? Wzbudzenie głębokich refleksji zazwyczaj kojarzy się z novum, przecież co nowe, to nieznane dotąd, to tajemnicze i nieobłaskawione. Mieć pomysł, to tak jakby odkryć żyłę złota. Oczywiście w wyobraźni. A gdy koncept ukaże formę i zostanie ona zaakceptowana przez większość, to rodzi się nowe pole do obsiania słowem i wyrazem. Zdaniem z wartościowym przesłaniem do wychwycenia i do refleksji nad sobą, nad światem, nad społeczeństwem, nad życiem.
W poezji barokowej sam kunszt wiersza wzbudzał podziw i wywoływał efekt zdumienia.
Doskonałym przykładem jest twórczość Jana Andrzeja Morsztyna i Daniela Naborowskiego przeładowana wręcz ozdobnikami.
Pomysłodawcą nowego nurtu w poezji czyli konceptualizmu nie jest współczesność, bo twórcą konceptualizmu (inaczej: marinizm), był włoski poeta Giambattissta Marini, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku. Nadrzędnym celem poety jest ciągłe poszukiwanie nowych środków wyrażania, dzięki czemu powstanie utwór, który zadziwi czytelnika, zmusi do poświęcenia mu uwagi. Po prostu: zatrzymania się nad wierszem, przy wierszu, obok wiersza.
Paweł Simplicyan (Helikon Sarmacki, 1989, s.306):
Oto masz swe śmierci znamię.
Byłam ci człowieczą głową,
Dziś mie trupią kością zową.
(...)
Przeto sie mną próżno brzydzisz:
Będziesz tym, czym mię być widzisz.
By mię był widział, gdym gniła,
Jakim-em ci smrodem była!
Bo nie masz nic tak brzydkiego
Nad smród ciała człowieczego.
Czy wciąż i aż tak bardzo bulwersuje nas wystawa w Zachęcie „Naziści” i szarża z szablą znanego aktora na obrazy? Czy też instalacja z wypchanych zwłok zwierząt: Piramida zwierząt? Czy też performance obierania 50 kg ziemniaków? Czy instalacja „Palma z ronda” w pielęgniarskim czepku, czy Tęcza? Czy „Wagina polska” podczas łódzkiego Fotofestiwalu?
Na pewno wywołuje silne emocje, a o tego rodzaju efekt w konceptualizmie chodzi. Bez subtelnej wrażliwości tego typu dzieła nie powstałyby. Bez niezgody, bez krzyku bezradności wobec tego co zauważalne, a zdaje się być obojętne dla przechodnia, uczestnika codzienności. Nie powstałyby bez istotnej podstawy, podstawy, czyli istniejącej takiej, a nie innej rzeczywistości.
Zapewne wszyscy będziemy zgodni co do określenia, że „dzieło” powstaje wewnątrz odbiorcy owego przedstawienia sztuki, które podane jest w formie instalacji, performansu, happeningu. Wspólnego spotkania na płaszczyźnie zewnętrznej w danej przestrzeni np. w Sali Zachęty, a konkretne spotkanie dokonuje się w przestrzeni osobistej, jednostkowej, wewnętrznej, niewidocznej oczami jako organami naszego ciała. Spotykamy się w przestrzeni i na przestrzeni naszej wyobraźni, bo i wiekowej, tzw. głębi znaczeniowej. Powstaje wrażenie ulotne, przyjemne, zachwycające, lub wywołujące emocje, które uruchamiają cały arsenał znaczeń kulturowych naszych ludzkich wartości etyczno-moralnych, czasem bulwersują. Mówimy: czuję się dotknięty do głębi, urażony, dotknięty do żywego. Obrażam się i chcę owo obrażenie, zniewagę zademonstrować innym. Ponieważ moja rana jest wciąż żywa i krwawi kolorem bolesnym.
Społecznie to jest wymowne na pewno, bo przecież o pobudkę społeczną tu chodzi. Bezpośrednio dotyczy i współgra z problemami współcześnie żyjącego społeczeństwa. Przybiera formę myśli społecznej biegnącej, obiegającej czyli jak powie lingwista: w obiegu.
Z pobudek społecznych powstaje, z pobudek społecznych się składa, do pobudki, przebudzenia skomercjalizowanego, ospałego i opasłego społeczeństwa nakłania. Dzieło sztuki „głośno mówi”. Przemawia do tej części wyobraźni, która potrafi widzieć skutki różnorodnych poczynań i reaguje, wzbudza reakcję, daje przeżycie. A poprzez doznanie powoduje rozwój człowieka.
Konceptualizm wciąga
Józef Robakowski wywodzący się z awangardy międzywojennej Profesor PWSFTviT w Łodzi, artysta konceptualny, neoawangardowy, wielokrotnie nagradzany odznaczeniami państwowymi. W: Dekada 1980-1990, pisze: „właśnie mentalność ludzka jest najbardziej fascynującym materiałem do artystycznej kreacji.”... Absolutna wolność w sztuce, to moim zdaniem anarchia. Autentyczny artysta musi przez całe życie zdobywać sobie wolność i niezależność, to jest jego cel... Jego status to przekraczanie powszechności, wychodzenie poza nią jak najdalej”.
„Autentyczni artyści to na ogół ludzie skromni, zamknięci w sobie, pracujący wcale nie dla poklasku. Trzeba ich szukać, odnajdywać, czasami hołubić, jeżeli tego potrzebują, dbać o to, aby byli sobą, gdyż ich osobowość często niezauważalnie staje się wartością społeczną, narodową czy nawet ogólnoludzką.”
Józefa Robakowskiego poznałam pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku w Darłowie, gdzie organizował pod patronatem Ministerstwa Kultury i Sztuki, konceptualne spotkania artystyczne trwające dwa tygodnie. Właśnie wtedy w podziemiach Zamku Książąt Pomorskich odbył się mój pierwszy autorski wieczorek poetycki w zespół z wernisażem plastyczki Ewy Miśkiewicz-Żebrowskiej, późniejszej i obecnej Prezeski ZPAP w Koszalinie.
Wieczorami do późnej nocy trwały rozmowy i dyskusje o nowatorastwie w sztuce, odbywały się konceptualne realizacje video, czyli projekcje myśli filmującego, projekty twórcze w formie zamierzenia, ulotności, instalacje, manifestacje multimedialne, wystawy plastyczne i fotograficzne łączone ze słowem i wykładem, wymiany poglądów na estetykę, awangardę i krnąbrność, sztukę, jej miarę i rolę artysty w jej pojmowaniu i przedstawianiu, dyskusje o przestrzeni emancypacji i walce o swoje rozumienie sztuki.
Hmmm... Czego to oni jeszcze nie wymyślą? Takie brzydkie, takie obraźliwe i ja mam to oglądać?! Czym się zachwycać, gdzie podziało się piękno? Sztuka sięga bruku. Ideały i myśli wypisuje się na murach i chodnikach. Czy ja mam w to... wdepnąć?!
Znikający czas jak cień
Wszystko przemija, a trotuar i mur zostaje, choć czasem w ruinie, czyli w nowej postaci, której wartość odkrywa się obecnie, bo przecież to wszystko tu było... Cegły rozsypują się, jednak gdy dodamy trochę kleju, trochę zaprawy murarskiej, tu trochę dodamy kamienia, tam zostawimy wypustkę, nierówność, a tam okienko... a przez nie spojrzymy wstecz na nieistniejący ogród. Spojrzymy gestem wysunięcia głowy, zwrócenia twarzy w kierunku rozkwitających róż, poruszających się na wietrze cieni i spadających liści z drzew, a czasem zbulwersowanych liter odpadających z wyrazów. Chwila refleksji i tęsknoty do tego co było, a było takie piękne, takie szczególne, takie toczące się i żyjące...
Współczesność wymaga od człowieka chwilowej koncentracji i chwilowej uwagi. Zalew informacji, pośpiech i mijanie się w relacjach. Działania szybkie, zmienne, czy po to, aby człowiek nie zdążył pomyśleć? Bo przecież myślenie człowiek ma również podane na tacy.
Nie ma czasu. Trzymasz w dłoniach komórkę, gadasz, być może rozmawiasz, być może jedno i drugie, przy tej czynności wykonujesz inną, patrzysz pod nogi. Idziesz i przesuwasz wzrokiem trotuary. Dawno, dawno temu podsuwano ci pod nos książkę. Czy pamiętasz? (jak ze mną tańczyłeś... walca?). Teraz obracasz się niechętnie, obroty niebieskie czy niebiańskie, obrót w lewo czy w prawo, czy jedno po drugim i przed siebie marsz, komórkę karnie na dół przez chwilę, bo teraz przechodzisz na drugą stronę... ulicy. Przechodzisz przez pasy, wiesz, że poprzeczne wymalowane pasy białe na przemian z czarnymi, a właściwie pustymi, to zebra. To nie jest niedokończone zdanie ze słowem zebranie, to zebra skacząca po buszu twojej wyobraźni, symbol rozbawienia, bo dziecko wciąż w tobie tkwi, bo początkiem twojego ludzkiego bytu była zabawa.
Koncept, pomysł, działanie, reakcja, rozwój. Pomyślałeś i wykombinowałeś (człowieku). Zaciekawiło cię, rozbawiło, pociągnęło dalej, czasem przez przypadek, ale zawsze eureka: To się przyda na później, na przyszłość, z tego zbuduję kiedyś nowy dom. Przyszłość. I teraz jesteś właśnie tu i na swoim wyśnionym w przeszłości miejscu. Wskazujesz siebie jako podmiot, bo właśnie tworzysz kulturę. Każdy element jak cegiełkę dokładasz do tego trotuaru i stawiasz krok naprzód. Mówią o tobie: ariergarda i wkrótce zginiesz, jednak czy na zawsze?
w kącie ziemi
wystraszony człowiek
przybija morze
gwoździami
do brzegu
(Maria Fraszewska w: Wiersze na murach. Antologia 2010-2020, Fundacja Poemat 2021r)
Ariergarda, a więc straż tylna, która żyjąc i tworząc w niewoli, skazana jest na tworzenie „sztuki małej”. Jak tłumaczył Zbigniew Sajnóg w wywiadzie dla portalu eprawda.pl: – „Na groźby i pouczający ton morderców, na dzwony kłamstwa, na odwrócenie porządku życia, na rozpanoszony na cokołach koszmar, na krwawą niedorzeczność wciskaną nam przymusem jako prawdziwe życie – sztuka mała, nie obawiająca się żenady, umiejąca zagrać intelektualnie i poprawić grubo…”