Pani Ostrobramska, idąc po obłokach,
niosła pocieszenie dla strapionych ludzi.
Chciała w nich nadzieję i wiarę obudzić –
I tak prosto z Wilna przyszła do Santoki.
Puka do drzwi, słucha, czy ktoś nie otwiera.
Nie widać choinki, kolęd nikt nie śpiewa.
Szronu całun wisi na zmarzniętych drzewach.
Czyżby ten zaścianek tez z wolna umierał?
A było w nim gwarno. Tyle dzieci małych…
One na tę świętą czekały godzinę
z Gwiazdą Betlejemską. Gdy błysła – śpiewały.
Czemu dziś ich nie ma w noc narodzin Syna?
Tak myśląc ze smutkiem Matka Miłosierdzia
poprawiła chustkę i poszła do Gernia.