O współczesnej kobiecej dominacji pisał Benedykt XVI. Że mężczyznami się dziś pomiata.
Pomiata się dziś historią, analizami, cywilizacją mózgu większego, z którą walczy puszka objętości mniejszej. W nowej cywilizacji wody (Wodnika) nie wolno o objętości puszki mózgowej nawet wspomnieć, gdyż to kobieta ma zadecydować, co wolno, a co nie, co faktem jest, a co nie jest evidence W tym sensie – i tylko w tym – kobiety idą za mężczyznami, że fakty nie są jeszcze prawdą. „Jeszcze", bo dla mężczyzn niezbędne jest sproblematyzowanie x, aby uznać x (fakt), uznać za prawdę. Kobieca myśl zaś uzależnia x od siebie, swego stanu fizjologicznego, emocji, intuicji, czyli chcenia.
Gdy trzeba będzie to i antropologię (objętość puszki to już antropologia) się zredukuje, tak jak GRU redukowało logikę i filozofię. W totalitaryzmie należy powtarzać. Nie łączyć, ale kopiować.
Przemiany jakich doświadcza polska kultura nie mają być analityczne, syntetyczne, naukowe, lecz wyłącznie mają być podyktowane chceniem. Kobiecym chceniem. Tego pilnujemy. Finansuje się programy kobiece w takim stopniu, że nawet nie ma parytetu, równości płci, więc ten totalitaryzm pro-kobiecy można już policzyć w euro.
Nowa władza unionistyczna dąży do segregacji elementowej, usunięcia patriarchatu, czyli ciągłości, wywiedliwościowości jednego z drugiego. Nowa władza chce przestraszyć patriarchat, czyli cywilizację poszukiwania prawdy, kontynuacji, wnioskowania i chce narzucić eklektyzm. Raz to, innym razem tamto.
„Kobiety postulują budowę nowego społeczeństwa – z usunięciem istniejącego dotąd patriarchatu" („Akant", nr 8, 2010, 35).
Feminizm twierdzi, że dopóki tego się nie zrealizuje, to kobiety będą walczyły o równe prawa wybierania (nawet jeśli są równe prawa wybierania, wszak rzeczywistość ma ulec retoryce). Kobiety będą walczyły o równe prawa do realizacji swych potrzeb, zwłaszcza kobiecych potrzeb seksualnych, o czym świadczy epoka wibratorów.
Nauczycielka będzie mówić, dla samego mówienia, o swej kobiecej walce o równe płace dla nauczycielek i nauczycieli polskiego, geografii, fizyki itd., a to, czy są one równe, czy nie.
W świecie ukrytej przemocy słów (kobiet) wobec dążenia do prawdy (mężczyzn), nie będzie mieć znaczenia, gdyż to słowo (kopiowanie) okresowe ma decydować co jest i jak jest. To samo ma trwać w świecie okulistek, chirurżek, ortopedów, psycholożek, czy w fachu Condoleezy Rice. I ta sama pieśń dla tramwajarek i tramwajarzy, dla konduktorek i konduktorów. Kobiety będą mówić, a co - to już mniej ważne, będą mówić od A do B, od B do C itd., a jak im się znudzi od A do nie-B, od nie-B do C itd.
Będą walczyć językiem o złamaniu prawa do odkrywania nowych teorii w optyce, mechanice, aż nie nastąpi pełne ukobiecenie odkryć światła, ruchu, zmiany - równa ilość twierdzeń teorii liczb, gdyż obecnie, np. w mechanice, analizie, 99.999% należy do jednej płci, co obrazuje „podporządkowane mężczyznom nieuświadomione kobiety." (s.35). Gdy to już nastąpi, a nastąpi, gdyż kobiety są dojrzalsze (seksualnie), wtedy mogą przyznać, że prawda była inna i wojna była agresywna (przestępcza, była formą przemocy, jednostronna), ale one o tym muszą zadecydować same, tzn. bez mężczyzn.
Mężczyźni boją się nawet mówić o totalitaryzmie myśli kobiecej i wyróżniają w niej okresy („Akant", s. 35), aby nie było widać niespójności feminizmu, niedorzeczności myśli kobiecej, licznych sprzeczności, chaosu. Dlaczego tak? - Mętną wodę można podzielić na frakcje z glinką, wodę czysta, wodę z piaskiem, z truciznami. Zniknie mętność, gdy zajmiesz się frakcjami. Podobnie chaos można posegregować na cząstki (o! - tu kobieca segregacja nie jest naganna!) i wtedy chaosu nie ma.
Powstała wibrator-epoka. Kobiety po swojemu rozumieją rodzinę, seks itd. Nowa unionistyczna władza jest jak u Zapolskiej, znanej anty-feministki, skazanej na wyklęcie w kolorowych glamourowanych pismach, programach i kanałach dla kobiet.
U Bruno Schultza istotna jest władza kobieca! Władza kobieca jest u niego ewidentnie nadnaturalna, segmentacyjna, dzieląca świat na sektory. Schultz to też antyfeminista.
Władza kobieca u Schultza odznacza się nadnaturalną zaborczą płodnością i jest pełna skłonności, aby jeszcze więcej przechwycić dla samego przechwycenia tego, co się da, a zwłaszcza, aby poszerzyć pole dotychczasowej kobiecej władzy. Jeszcze i jeszcze. W imię korzyści, zysku, kupowanek jako kobiecego działania (Akant-owe wyrażenie). Wielki umysł ojca, który fakty problematyzowal, tam (w domu kobiecej władzy) nie miał szans.
W tej sytuacji co sprytniejsi mężczyźni zaczynają w RTV-mediach powielać te same instrukcje, dzięki temu nie są represjonowani przez totalitarną władzę kobiecości i zachowują stanowiska. Jasne, mężczyźni nie są poszkodowani co do równości wobec prawa, pracy, nie istnieje kobiecy „bastion wyższości płci w różnych dziedzinach życia społecznego" („Akant", s. 35). Tak będziemy mówić, aż same uznamy, że jest inaczej. Chyba, że nam się zachce inaczej. Zmiana dla zmiany. Święta zmiana. Święte separowanie. Święta własność. Tylko nie są święte: prawda, monogamia, dążenie do prawdy.
Nie ma głębszej myśli w tym kobiecym separowaniu, w tym wszystkim, co obserwujemy od r.1989, impregnowanym kalką cywilizacji kobiecej (kobiecość ujawnia się w napastliwości mediów). Ma nie być głębszej myśli, jest chaos pojęciowy.
– Jak z tego wybrnąć? Oto zalecana odpowiedź; Rozbijmy myśl kobiecą na cząstki. Wprowadźmy okresy, aby nie było widać nonsensów, sprzeczności, chaosu, zamętu. Podzielmy myśl kobiecą, zasady kobiecej cywilizacji, na odseparowane części, a wtedy kobiecy chaos segmentów nie będzie aż tak widoczny.
Współczesna władza przemian – jawnie kobiecych, eklektycznych, w żadnym przypadku nie propatriarchalnych - wymaga zerwania z ciągłością, nie chce, aby wydarzenia traktować jako logiczne zdarzanie się elementów wskutek zaistnienia poprzednich elementów. Współczesna władza tranformacji domaga się izolowania, karlenia syntezy, męskiej głowy, analizy. Ma być eklektyzm i basta! Ta władza domaga się rozrastania się władzy dla samej władzy.
Koncepcja historyka, Romana Czaji, że zdarzenia historyczne są izolowane, apeluje do kobiecego rozumu, kobiecego sposobu „argumentowania". W ten sposób, zdaniem prof. R. Czaji, Grunwald nie ma nic wspólnego z niemieckością, a zresztą gdyby miał, to Krzyżacy to my (sic!), a nie oni. („Krzyżacy to my", 9 lipca 2010, GW). Nonsens podniesiony do rangi naukowości w historii. Krzyżacy przynieśli cywilizację do Polski, ale krzyżacy to my.
Przynieśliśmy sobie cywilizację, bo krzyżacy to my. R. Czaja powiela schemat Tokarczuk, Bieńka, Masłowskiej i innych propoagatorów pro-niemczyzny – Szczypiorskiego, Suchockiej, Bratkowskiego, Kuronia itd. R. Czaja bazuje na nieznajomości wywiedliwości polskiej kultury i domaga się pokawałkowania historii. (Aby łatwiej nią manipulować, A i anty-A).
Apelowanie o wdrożenie dzielenia zdarzeń na osobne części jest „programem" cofnięcia polskiej kultury - może nawet o wieki. Czy przypadkiem to nie Dygasiński pokazał, że zdarzenia nie są izolowane („Zając")? Mężczyźni wycofują się, muszą kopiować „instrukcje" (Schultz).
Zauważył, że pole przejmują „mężczyźni" do kobiet się dostosowujący, bo już nie wolno im niczego tworzyć. Mężczyźni karleją ...
Kobiety zaś, u Bruno Schultza – odwrotnie. W myśli kobiecej jest on męskim szowinistą, anty-feministą itd. Otóż u Schultza kobiety ewidentnie rozrastają się, wręcz niepomiernie w stosunku do mężczyzn, którzy zostają sobą. B. Schultz był dobrym obserwatorem okresowości kobiet i z tego powodu ta część jego twórczości (o kobietach) jest wręcz pomijana.
Zdaniem Schultza kobiety jako rodzaj umysłu domagają się miazgi, kołowrotowości, wręcz entropii, masy (zwycięstwo mas idzie przez kobiety), bo to jest zgodne z ich okresową (kołowrotową) naturą.
Kobiety rozrastają się tak, że w tym rozrastaniu domagają się (naturalnie, czyli energicznie, po kobiecemu) niepomiernie swej władzy. Swej władzy i w swej władzy, czyli w chęci powtarzania – domagają się cywilizacji nowej: samego kopiowania swych słów, tego samego. Bez większej myśli, bez syntezy.
U anty-feministy B. Schultza kobiety zwyciężają i upodobniają świat i mężczyzn do siebie, upodobniają aż znika różnica potencjałów, chęć do syntezy, analizy. Aż zniknie prawo do syntetyzowania, które jest naturalne dla mężczyzn.
Myśl kobieca twierdzi, że nie ma umysłu kobiecego i męskiego, kiedy indziej (gdy trzeba) - że są dwa umysły, że są różnice. Współczesna kobieta nie chce i nie umie powiedzieć o co jej chodzi, stąd wrażenie okresów. Raz mamy okres równych umysłów, a innym razem okres nierównych umysłów.
Co mamy i jak mamy – o tym decyduje kobieta, nie logika, nie obiektywizm, nie jakaś tam analiza. O tym decyduje chcenie, okres, fizjologia.
U antyfeministycznego Bruna Schultza racjonalizm ojca i cała wielka przewaga (nad umysłem segmentującym, czyli kobiecym) jego życia psychicznego - dociekliwego, problematyzującego, intelektualnego - jest w domu władzą kobiecą likwidowana, wręcz poniżana. Ta przewaga ojca (obiektywizmu, dociekania istoty bytu) jest nie tylko usuwana w cień - jako umysł zbędny dla władzy wykonawstwa (władzy stricte kobiecej). Ten rodzaj umysłu jest poniżany, wyszydzany - wobec świata Adeli, kosmosu kobiet szyjących i całej rodziny.
Autentyczna analityczna wielkość ojca, wyjaśnia Schultz, w sytuacji kobiecego kopiowania – dyktatu entropii, trajkotu, czyli segmentacji - staje się całkowicie bezbronna. Ojciec jest wręcz niczym wobec władzy płci pięknej („Księga"). Myśl kobieca dąży do „stworzenia takich społeczeństw, w których kobieca seksualność korzysta z pełnej swobody wyrazu" („Akant", s. 35), czyli do pełnego prawa realizacji potencjału seksualnego kobiety.
To właśnie kobietę Edyta Stein związała z grzechem pierworodnym. Kobiecy seksualny potencjał powtarzania, seksualny napór w kobiecie, niepohamowanie powtarzania. Kobiecy potencjał, czyli grzech pierworodny, musi złamać cywilizacje łacińską, czyli monogamiczną, słowem patriarchat. Mózg kobiecy jak ognia unika meritum, za to jest skapany w słowach. Dzięki temu kobieta zdobywa związki orgazmiczne, szczęście. Bo badania tonograficzne wykazały, że mówienie dostarcza kobiecie związków orgazmicznych.
- Marian Zatorski
- "Akant" 2010, nr 11
Marian Zatorski - Już Bruno Schulz...
0
0