Czytałem dictum Luisa Aragona / francuski intelektualista – XX w. / , który napisał: "Kobieta jest przyszłością mężczyzny’’. Taka wypowiedź jest butna.
Nie powiało z niej znawstwem problematyki kobiecej i nie tylko. Szkoda, że autor nie sformułował, o jaką "przyszłość’’ chodzi. A może chciał pocieszyć oczy czytelników? A może był pewny, że jego emocja sięgnie zenitu? A może myślał, że spuścizna pióra, przysporzy mu chwały pod niebiosa? Mówię z naciskiem, że w oczach miał dwa nieba. I tu jest zawarta głębia prawdy! Gdy przemyślałem cytowany aforyzm, z przerażenia dosłownie oniemiałem. Utwierdziłem się w przekonaniu, że orzeczenie intelektualisty jest niezupełne, nigdy nie otrzyma legitymacji społecznej. Jest misą tak zwanych pieczonych jaj. Tak czy inaczej, przekaz poszedł w eter i żyje swoim życiem. Rozumowanie autora przewróciło mój świat do góry nogami. Zamotało w głowie, która wypełniła się czarnymi myślami, włosy zjeżyły się co do joty, "gęsie pióro’’ wypadło z ręki, ciało pokryła siatka ciarek. Nie mam buntu przeciwko światu, ale spadłem z krzesła, nogi ugięły się do oporu, straciłem refleks, zataczałem się, zostałem ze spuszczonymi spodniami. W nocy miałem koszmarne sny, rano kichałem – ile mogłem, w południe wymiotowałem skisłymi flakami z olejem, wieczorem wszystko analizowałem szczegółowo. Z autopsji znam kobiety, które jako maszyny do robienia dzieci często wymagają naprawy, ale – niestety – nie zatrudniają mechaników. One zachowują się jak rój pszczół , które próbują się nawzajem użądlić. Przypominają mi farbowanego lisa. Czasami swoje niemowlęta wyrzucają w workach foliowych do śmieci. W domu latorośle maltretują: nie dbają o ich dalsze, przyzwoite życie, o ich savoir vivre, o zdobycie wykształcenia, o darzenie ojca uczuciem. Nie dbają także o to, aby maluchy się nie stresowały, aby je wychować zgodnie z regułami dydaktyki – z głową na karku. Dzieci nikt nie pytał się o to, czy chcą się urodzić. Właśnie, to one powinny otrzymać wzorce humanitarnych zachowań w życiu, pełnię uciechy do życia. Poniżanie dzieci w rodzinie, prowadzi je do rozwydrzenia, a węzeł małżeński do rozwiązania. Mimo wieloletnich, pracochłonnych zabiegów nie spotkałem ani w literaturze, ani w mediach informacji o tym, że kobiety również przyczyniają się do tego, iż mężczyźni przymusowo są osiedlani w zakładach o charakterze karnym. Rozumiem, że przez nie-dopracowane przepisy mają związane ręce. Częsta rotacja władzy i panowie w koloratkach, mają wpływ na taka sytuację. I tak powstają orzeczone wyroki. To woła o pomstę do nieba. A może postępowanie kobiet jest owiane urzędową tajemnicą? A może nie władam racjonalnym osądem? Przedstawiony fakt poczynań kobiet próbował powtórnie powalić mnie na łopatki. Okazało się, że jestem lakoniczny. Nie mam nic wspólne-go z dziurami, nie jestem serem szwajcarskim. Nie jestem ani sługą , ani faworytem nikogo. Nie utożsamiam się z mężczyznami.Oni też popełniają błędy, sięgające szczytu niebios. Każdy pejoratyw dotyczący tak kobiet jak i mężczyzn, komentuję z właściwą sobie skromnością. Chociaż zmęczyłem się myśleniem o relacjach damsko – męskich, zachowałem zimną krew. Nie dałem się zrobić w trąbę konstatacji intelektualisty. Nie jestem burzycielem, ale jako parający się problematyką kobiecą nie od dzisiaj odpowiedzialnie głoszę, że wiele kobiet włada pustogłowiem. Fakty pejoratywnego postępowania kobiet – postaci, w gruncie rzeczy , dość kabaretowych – na bieżąco podaję do publicznej wiadomości.Przy okazji akcentuję: Natura zapomniała o rozwoju cywilizacji. W pośpiechu wyrządziła nam krzywdę. Ziemię zasiała żywiołem kobiet, jednak nie objaśniła, do czego mają zdolności.
Godzi się także przypomnieć, że autorytet literatury polskiej – Adam Mickiewicz nie-gdyś powiedział: "Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto’’. Nic dodać, nic ująć. Nie wyostrzam swoich myśli ani swojego języka, ale gło-śno mówię, że jestem świadomy, iż wielu ludzi ma swój rozsądek i nie muszą się ze mną zgodzić.
- Bronisław Dryja
- "Akant" 2011, nr 2
Bronisław Dryja - O kobiecie i nie tylko słów kilka
0
0