Adamowi Zagajewskiemu - z troską
Remont domów kalekich, osypujących się w nicość
usuwanie zielonkawych śmietnisk już-już zalewających przedmieścia
oj, niedobry, niedobry to czas dla insektów
ale w pewnym sensie i szansa – może ostatnia –
aby przypomnieć światu o wielu ważnych sprawach
zwłaszcza o sobie.
Wypełznąć z kilku szpar na raz
poślinionym skrzydełkiem sprawdzić skąd wieje wiatr
tylko do tego jeszcze nadaje się skrzydło poety.
Wraz z włosami minęły czasy
gdy marzył o wyjeździe do Lwowa – miasta na siedmiu wzgórzach legend
Teraz tylko do Targowicy
ten sam kierunek – zysk pewniejszy.
Trzeba tylko zasłużyć, zatańczyć
może ktoś zaklaszcze, zamlaszcze
rzuci na drogę srebrnik.
Przepis na poezję dziś jest prosty
głośnym szlochem, błazeńską śpiewką
zwabia się gawiedź z okolicy
- w ten sposób można pomóc
uciec szabrownikom – nawet z łupem.
Śpiewając trzeba tylko starannie podmieniać słowa:
bluźniercę nazwać artystą niezmiernie awangardowym
zaś wyjazd złodzieja do wód z przyjaciółmi i sową
opisać jako wygnanie na wyspę Madagaskar
gdzie wszystkich zżarły krwawe ośmiorniczki.
Co więcej można zrobić, jaką sztuczkę
by zasłużyć na srebrniki?
To nie jest wiersz o jednoskrzydłym karaluchu
to nie jest wiersz o poecie
to wiersz o poecie, który postanowił
zmienić się w karalucha
17 I 2016