1.
Chcę, by młodzi – młodzi! nie dzieci w zbyt dużych hełmach – chcę, by młodzi gotowi byli umrzeć za Ojczyznę.
By umierali – jeszcze raz. Umierali, mimo pamięć o tylu już klęskach. O daninie krwi, bezkresnym morzu – bólu. Chcę, by młodzi wzgardzili bólem.
Niech będą szlachetni.
Dzieci – to światło i śmiech i ogrody. Ich troski, troski ich matek – miłość – to nasz dom. Chcę, byśmy ginęli w obronie naszych domów. Naszych rodzin, rodów.
Chcę, by na naszych grobach zawsze były świeże kwiaty. I światła.
Nie chcę – nienawiści.
Niech ród będzie oparciem i obroną. Niech dba o starych, niech pomaga młodym – zacząć dobrze życie.
Niech śpiewa pieśni, niech snuje podania – splata historię. Niech chowa broń.
Ojczyzna to ziemia i groby. Tej ziemi nam trzeba. Abyśmy byli jej wierni. Abyśmy dbali o ziemię, o plony.
Jest Bóg na wysokim niebie, nasz Bóg. Nasz Jezus Chrystus. Jego Matka – Pani nasza, Maryja. Królowa Polski.
Strzeżmy grobów naszych bohaterów, naszych świętych i królów. Strzeżmy czci Jasnej Góry. Wawelu. Gniezna…
Chcę, by młodzi nauczyli się umierać za Ojczyznę.
Nauczyli się kochać życie, szanować wrogów.
Chcę, by nasza mowa była prosta – tak, tak, nie, nie. Chcę, by w każdym zaścianku stał kościół. I szkoła.
Chcę, byśmy – którzy przeżyjemy – mieli do czego wracać. Lub – pomścić mogli nasze nieszczęście. Naszą krzywdę. Każdą krzywdę. Bez nienawiści.
Niech Zawisza Czarny żyje w dziecięcych baśniach. Obok rusałek z uroczysk…
Chcę, by nikt nie niepokoił wiosny w sadach. Chcę, by jaskółki gnieździły się pod okapami naszych domostw. Chcę, by nawet myszy polne miały swój bezpieczny kącik – maleńki.
Chcę, byśmy nauczyli się umierać za jaskółki. Za niebo. Za złotą przestrzeń jaskółek. Za zmierzch…
Wolność. To wolność jest tą iskrą, która błyszczy w śmierci. Bez niej – za co oddamy życie?
2.
Nawet jeśli zapomną, wzgardzą, miną obojętnie… Ocalmy honor. Ocalmy tę czystą, świeżą, bezkresną przestrzeń – wieczorne niebo po deszczu – świetlistą mgiełkę nad światem – serca.
A ona, bezkresna, będzie z nami, przyjmie nasze ostatnie tchnienie – pięknego życia.
Zostawimy po sobie błogosławieństwo.
Ojczyzna to ziemia i groby… Cmentarze, ruiny, żal śpiący i gorycz - ..? Nawet nad dalekim Dnieprem… Porzucone, zapomniane, osuwają się w niebyt. W nicość.
Tyle krwi wsiąkło w tamtą ziemię… Podziemna rzeka – krwi… Tyle bitew, powstań przegranych, zwycięstw – ducha… Jasna Gwiazda lśniła nad nami, nad honorem naszym….
Wytrwałość.
Niczym – Sybir.
Niczym – kajdany.
Wierność, jak gwoździe wbite głęboko – w krzyż…
My, Polacy. Nasza pogarda wobec zdrajców do białości rozpalała ich nienawiść. Nienawidzili – i bali się…
Nie ma już dworów, nie ma palenisk, nad którymi wisiała broń z dawnych czasów. Nie ma portretów, nie ma już legend. Umilkły pieśni.
Tylko kruki i wrony – kraczą…
Zostawieni, zdradzeni, zapomniani?
My, Polacy – jesteśmy. Pamiętamy.
Krew – i śmierć – dawały życie duchom naszych przodków. Naszym dzieciom – odwagę. Nie będą się wstydzić dziadowie swoich wnuków.
Wstańmy! Wstańmy – jeszcze raz. Jeszcze raz przynieśmy ogień…
Chcę, by wiatr rozdymał dobre – chrobre nasze imię. Niech zwiąże je ze sławą1, na wieki.
Nie chcę, byśmy odchodzili w mrok – niewolnicy, zwierzęta.
Odrzućmy otępienie, otrząśnijmy się ze złego czaru! Kto nas przeklął, Polacy? Kto nas przeklął?! Przecz z tym!
Stanąłem – raz – na Okopach Świętej Trójcy.
Widziałem – raz – rozległe złote pola Ukrainy.
Śpiewał mi wiatr – dumy kresowe. Słyszałem westchnienia poległych rycerzy. Kości ich – zmurszałe, szable pożarła rdza. Głowy ich dzieci – na buńczukach Kozaków, Moskali…
„I Ojczyźnie mojej dała
z piekieł ziemskich wynijść łona;
nie żyć w innych ludów modle,
raczej umrzeć – jak żyć podle;
za to Panu wieczna chwała!”
Nie było złej goryczy w ich szeptach.
…
Chcę, byście poznali tajemnicę –
– przyjdzie nasz wielki dzień. Jeszcze raz…
1 jak śpiewał J. Kowalski