Z Romanem Sidorkiewiczem, bydgoszczaninem z krwi i kości, osobą bardzo pracowitą, zaangażowaną w wiele ważnych dziedzin, znamy się z przelotnych rozmów, a ja jeszcze dodatkowo z lektury niektórych jego tekstów – mniejszych i większych.
Jesteśmy w ROKU ANDRZEJA SZWALBEGO więc jednym z tematów była postać wyjątkowa – największego bydgoskiego wizjonera. Lubię wsłuchiwać się również w głosy krytyczne Patronowi roku, więc zainteresował mnie swą – delikatnie mówiąc – dystansem wobec Szwalbego pan Roman. Zachęcany przez kilka miesięcy do upublicznienia swych refleksji napisał! „AKANT” 2023, nr 10, s.21.
Czytałem już tekst trzy razy i oczom nie wierzę – pięknie uchwycona postać bydgoskiego bohatera. Rzecz niebywała! Myślałem, że zdarzy się coś co odbrązowi laurkę, coś co pokaże nam inny obraz, nie ujmujący Szwalbemu, a tu… . Widać, że to trudne zadanie, jeżeli chcemy trwać w prawdzie.
Jestem bydgoskim marudą, czepiającym się drobiazgów – i tutaj coś znalazłbym, ale po co. Dziękuję za ważny tekst, w ważnym czasopiśmie, w roku poświęconym Andrzejowi Szwalbemu. Bardzo chciałbym, aby czytelnicy AKANTU, zachęceni publikowaniem, na ostatniej stronie, „szwalbowych kart” oraz po bardzo interesującym tekście R. Sidorkiewicza zanurzyli się w postać Szwalbego, a szczególnie w technologię jego działania. Jest trochę publikacji, nagrań – warto zaczerpnąć.
Sidorkiewicz pisze o Szwalbem: „Posiadał niesłychaną siłę”. To prawda, siłę tą czerpał między innymi z życia platońską Triadą: Dobro, Prawda i Piękno. To ważne! Może ktoś z czytelników skorzysta, to jego klucza do sukcesu, służącego wówczas, obecnie i zawsze.
Autor tekstu pisze, po wyliczance dzieł A. Szwalbego, „Nie sposób wymienić wszystkich jego dokonań.” Tak - nie sposób! Warto zgłębić katalog spraw, do których A. Szwalbe dokładał siebie, ale nie o to chodzi. Chodzi o coś innego, o coś czego dotykają tylko wielcy, chodzi o myślenie w kategoriach dobra wspólnego ,życia w prawdzie, tworząc piękno w każdej dziedzinie. On pragnął wszystko czynić – i czynił – przez kulturę oraz naukę, będąc przy tym skromnym, nie zabiegającym o swój dobrobyt. Nie był człowiekiem „świętym”; był facetem twardo stąpającym po ziemi, poruszającym się w obcej jemu ideologii, nieraz wymagającym od podwładnych zaangażowania ponad siły, ale dawał świadectwo swą postawą życiową, mimo – jak niektórzy mu wytykają, że był w partiach komunistycznych (PPR +PZPR). Sidorkiewicz ujął to trafnie „ Nigdy nie był sługusem władzy”.
Autor na zakończenie pisze – „A. Szwalbe dokonał wówczas coś, czego dziś pewnikiem nigdy by nie dokonał”. Może R. Sidorkiewicz ma rację, ale może jej nie mieć. Ja skłaniam się do odmiennego poglądu. Ten facet żył fundamentalnymi zasadami, które czerpał z oglądu świata od zarania dziejów. Jego technologia funkcjonowania jest do wzięcia i dzisiaj, ale i jutro. Obserwując rzeczywistość okresu Polski Ludowej oraz obecnie, niczym się nie różnimy, budujemy swój światek na egoizmie, nie mówiąc już, że na obrzydliwym relatywizmie.
Szkoda!