1 kwietnia
Widziałem jak wrzucał do puszki całe 5 groszy po to, aby pokazać, że też uczestniczy w zbiórce na pomoc uchodźcom. Znam tego człowieka. Może na pieniądzach nie leży, ale też nie bieduje. Badania wykazały, że tylko 56 procent Polaków pomaga uchodźcom.
2 kwietnia
Przeszywający wiatr ale nie mróz. Trochę wycofanego słońca. Sieję buraki. Szkoda, że żadnego ptaka nie słychać. A może już całkowicie ogłuchłem?
3 kwietnia
Przerażające wieści z frontu. Aż nie chce się wierzyć, że w XXI wieku, że w Europie.
Jak widać, świat niewiele w relacjach międzyludzkich się zmienia. Teraz może więcej obojętności wynikłej, i ze zmęczenia medialnego, i z braku dotychczas ekstremalnych doświadczeń życiowych.
4 kwietnia
Slawistka Ewa Thomson twierdzi, że Rosjanie są kleptomanami terytorialnymi, a tym, co ich spaja są kolejne podboje. Dla nich nie jest ważna stabilizacja społeczna i rozwój ekonomiczny, nie liczy się moralność i kultura, tylko Wielka Święta Ruś. Kleptomania to patologiczna satysfakcja z zabrania cudzej rzeczy. Rosja jest patologiczna.
W konstytucję Rosji z 1992 roku wpisano możliwość przyłączania nowych terytoriów do Federacji Rosyjskiej. Za taką mentalnością stoi ogrom ich obecnego kraju. Skoro zajmujemy 1/6 świata, to dlaczego nie możemy zajmować 1/4.
Naród wyprany z personalizmu, naród masowy, swoista horda pod pogańskim sztandarem sakralizacji ziemi i terytoriów. Deifikacja władcy. Jest to idea obskurancka albo co najmniej archaiczna, bo co najmniej od połowy XX wieku dominuje gospodarka intensywna a nie ekstensywna i nowe terytoria nie są niezbędne dla zaspokajania potrzeb i dla rozwoju. W Europie i Ameryce masy, choć nadal są, nie są już zbitą magmą, tylko zostały rozrzedzone przez personalizujący idealizm i głupawą w istocie swojej, ale de facto pozytywną, demokratyzację. W Rosji brak społeczeństwa obywatelskiego, więzi poziomych, wspólnot z wyjątkiem rodzin, zazwyczaj szybko rozpadających się i grup religijnych o fanatycznym nachyleniu. Spaja tylko więź z narodem, państwem, ze świętą ziemią, z władcą. Tresura w tym kierunku ma miejsce od wieków.
5 kwietnia
Rozluźniający wyjazd na głęboką, jeszcze głębszą od tej, w której tkwię, prowincję. Nie, żeby nie dochodziły tam wiadomości z frontu, bo wszyscy już jesteśmy dziećmi albo klientami mediów, tylko wieści te neutralizuje spokojna oczywistość bytu. Tam każde działanie, każde słowo jest na miejscu, nikt niczego nie wymusza, nikt nie goni.
Patrzą na mnie z nadmiernym szacunkiem, lecz bez kompleksów. Jakby w podzięce, żegnając się, gorąco ściskam, jakbym coś sugerował, ręce kobiet i całuję je, choć w ostatnich latach od tego rytuału raczej odchodzę. Są wdzięczne, jak to kobiety, lecz nie wiem, co sobie myślą. Na pewno nie, że to teatr z mojej strony, bo głęboka prowincja nawet w tych sprawach jest poważna i zasadnicza.
Odjeżdżam z cieniem nostalgii na twarzy i w myślach. Coś jakbym stracił, coś mnie ominęło...
6 kwietnia
Media piszą, że trwa wygaszanie pandemiczne. Co to znaczy? Na pewno nie, że zabójczy zarazek ginie, tylko, że po zmutowaniu nieco słabszy, pozostaje wśród nas. Służba zdrowia a także polityka państwowa i światowa traktują go teraz jako jedną z wielu chorób. A więc pandemia jest czymś umownym, nazwą i rangą nadaną z góry skomplikowanemu splotowi zjawisk związanych z określonym, choć zmiennym wirusem, rozprzestrzeniającym się w ludzkich populacjach. Skoro tak, to mimowolnie, a według mnie bardzo szybko, stała się ona okazją do przeróżnych manipulacji politycznych, finansowych, gospodarczych, społecznych, psychicznych. Rozprzestrzeniała się głównie w świadomości, niemal od samego początku manipulowanej przez media. To one, chcąc być odbierane i ważne, rozsiewały atmosferę grozy, tajemnicy, apokaliptycznego rozpadu. Stawiające na baczność obrazki z przewożenia pierwszych szczepionek w asyście policyjnych wozów.
Od samego początku mój wnuk Sebastian mówił:
- Jeśli coś za bardzo jest eksponowane to jest podejrzane.
Nie interesował się zbytnio pandemią. Mimo histerii kobiet, nie zaszczepił się. Przechorował nieco, prawdopodobnie omikrona, ale zniósł to dzielnie. Jedynym objawem był kaszel i osłabnięcie. U mnie było chyba to samo, choć nie jestem pewien, czy nie była to „normalna” grypa. W każdym razie nie dałem się przetestować, co teraz, w operacji „wygaszania pandemii”, staje się normą. Jak zwykle odgórną. O tym jak ludzie lubią takie normy świadczy ciągłe noszenie maseczek, nawet tych śmiesznych, z dziobem.
Pandemia, jeśli realnie była, to zaczęła zanikać, głównie nie w wyniku szczepień, których manipulatorski charakter warto spokojnie i dokładnie przebadać, ale poprzez przechorowanie i w związku z tym nabycie tak zwanej odporności stadnej. Pamiętam programy telewizyjne, w których młody matematyk właśnie o tym mówił, a wtórował mu jakiś rozsądny lekarz. Szybko jednak programy te zdjęto z ekranów, a antyszczepionkowców publicznie odsądzano od czci i wiary. Czy to nie była manipulacja, a co najmniej pandemia masowej histerii? Cały czas podkreślam, że COVID- 19 był i jest, tylko reakcja nań szybko stała się instrumentem w służbie przeróżnych, wielkich i małych interesów.
7 kwietnia
Silna operacja słoneczna. Jadę nagrzanym samochodem jakby w lecie. Przyroda zarasta blizny po zarazie i wojnie. Deszcz.
8 kwietnia
Po ceremonii pogrzebowej rozmawiam ze starym, 82-letnim człowiekiem. Mówi o swoim wieku, jakby się chwalił, więc orzekam, że cieszę się, iż tak długo żyje. Odpowiada, że też by się cieszył, gdyby nie, panie Stefanie, te uciążliwości, że aż nie chce się żyć.
Żegnam się pospiesznie, nie proponując podwózki samochodem do domu, bo przecież ruch własny to życie.
9 kwietnia
Tomasz Piotr Terlikowski, którego cenię za odwagę i zaangażowanie w prostowaniu ścieżek funkcjonariuszy Kościoła rzymskokatolickiego, w felietonie Pesymizm konserwatywny („Plus Minus” 2022, nr 14, s. 15) dokonuje ryzykownej ekwilibrystyki w celu udowodnienia tezy, że okrucieństwo nie ma nacechowania narodowościowego. Nie zgadza się z tym, że podczas wojny na Ukrainie „wszystkie zbrodnie są przypisywane jakiejś dziedzicznej skazie, która ciążyć ma na Rosjanach”. Nie znam się na genetyce, ale trochę znam się na socjologii kultury oraz antropologii i dlatego stanowczo twierdzę, że relacje międzyludzkie, w tym bicie i mordowanie drugiego człowieka, w znacznym stopniu zależą od kultury. A ta jest społecznie dziedziczona. W przypadku Rosji wynika zarówno z dziedzictwa mongolskiego jak i bizantyjskiego. W dziedzictwie tym życie nie jest szczególnie cenione, bo ljudi u nas mnogo.
Swego czasu z zaskoczeniem oglądałem memoriał poświęcony zamordowanym przez NKWD obywatelom radzieckim w Katyniu. Same liczby, żadnego nazwiska, podczas gdy w memoriale polskim skrupulatnie wyryto w kamieniu wszystkie imiona i nazwiska.
T.P. Terlikowski twierdzi, że nie ma w sobie pewności, po której stronie ulokowałby się, gdyby został poddany próbie zbrodni. Pisze o jakimś tkwiącym w każdym z nas „jadrze ciemności”. Doprawdy, ale to już behawioryzm i darwinizm marnej próby.
Pisać co tydzień felietony jest trudno, bardzo trudno. Czasem głowa pęka z próżni w niej zalęgłej.
10 kwietnia
W auli Politechniki Bydgoskiej prowadzę koncert zespołów i solistów ukraińskich. Zaczynają od hymnu. Nawet dzieci kładą ręce na serce. Umacnia się ukraińska tożsamość. Publiczność mieszana, choć dominują Ukraińcy. Gdy nastaje część mniej patetyczna, cała sala klaszcze do rytmu. Czuję jak rozładowuje się napięcie, ale też jak wstępuje w nich moc. Milcząca, trochę niebezpieczna. Myślę o głębokiej przeszłości. Oni jej prawie nie znają, ale mają w sobie silną, upartą, chłopską energię, która potrafi też być bezwzględna. Co wyłoni się za klika, kilkanaście lat z tego styku dwóch narodów? Zachęcam ewangelikalną protestantkę, organizującą ze mną ten koncert, aby złożyła publiczności życzenia wielkanocne. Stanowczo odmawia, bo wyznanie jej nie uznaje żadnych świąt. Oto jest ta bezwzględna energia. Póki co tylko w drobnej, symbolicznej sprawie. Póki, co...
11 kwietnia
Coraz więcej pisarzy zaczyna na starość sięgać po motywy religijne. Niektórzy z nich w młodości, ura-bura, afiszowali się wolnomyślicielstwem. Na pewno jest to efekt lęku przed śmiercią bez kontynuacji, ale też wyczerpania się weny twórczej. Motywy religijne, a przede wszystkim biblijne, mają w sobie coś z samograja.
12 kwietnia
Czyn społeczny, a raczej czyn wdzięczności Ukrainek za serdeczne przyjęcie w Polsce. Sprzątają park. Czynią to bardzo dokładnie. Po wyniesionych z krzaków i trawników śmieciach wydaje mi się, że nie sprzątano tam od kilka lat.
- Widać, że gospodarzom nie bardzo na tym zależy... - tak jedna z Ukrainek oceniła zaangażowanie w akcję obsługi Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku.
Niemniej atmosfera, obok pogody - była dobra.
13 kwietnia
Z dnia na dzień skraca się horyzont. Niewiadomo, co będzie jutro.
14 kwietnia
Spotkałem człowieka, który – według mnie – jest tylko zgorzkniałym obserwatorem świata i przeżuwaczem swojego życia. Na pytanie, co robi, odpowiedział, że coś tam dłubie.
- Konkretnie co? Trzeba po sobie coś pozostawić – stwierdziłem, bo był przecież dziennikarzem.
- Jak się spotkamy, to ci powiem... Do widzenia
Zupełnie jakby tego spotkania nie było.
15 kwietnia
Nawet w sytuacji dramatycznej papież Franciszek nie powściągnął swoich skłonności do spektakli. Skłonności takie miał również Jan Paweł II, ale on miał, wymuszoną chyba przez życie w obozie socjalistycznym, rozwagę. Franciszek zaprosił Ukrainkę i Rosjankę do symbolicznego pojednania w Colosseum podczas wielkopiątkowej drogi krzyżowej. Symbol symbolem, ale przecież przebaczenie winno nastąpić po wyznaniu winy. Czy rodzina rosyjska przyznała się do ciążącej na niej winy wszystkich Rosjan, czyli tolerowania, ba, nawet wspierania i ślepego posłuszeństwa swoim bestialskim władcom – carom, Leninowi, Stalinowi, Putinowi?
16 kwietnia
Dawno podczas liturgicznych obrzędów wielkopostnych nie było takiej frekwencji i takiej powagi. Jak trwoga to do Boga. I dobrze.
17 kwietnia
Jak zachować wrażliwość wobec tego wszystkiego co dzieje się na Ukrainie?
18 kwietnia
Zezwierzęcenie, czy normalność? Dziwimy się, że Rosjanie uznają za normalne, iż ich dzieci wkradają się do obcych domów, kradną, gwałcą i mordują. A przecież jeden z wysoko postawionych polskich polityków mówił o normalnej wojnie (nota z 14 marca 2022 roku).
A normalna wojna ma swoją treść, swoje mechanizmy, między innymi owo okrucieństwo, pogwałcenie wszystkich zasad, ślepe bestialstwo. Nie ma wojny bez tego. Nikt nie wychodzi z wojny czysty. Żadna ze stron.
19 kwietnia
W poświąteczny wtorek ludzie wypoczęci, rozluźnieni. Także ja.
20 kwietnia
Odebrałem Nagrodę Artystyczną Prezydenta Miasta Bydgoszczy. Jest to nagroda doroczna. Tym razem mnie przypadła. Przypadła...
Niemniej jestem przekonany, że takie prowincjonalne doroczne nagrody w mniejszym stopniu oparte są na fałszu i polityce, niż rozgłośne krajowe nagrody i tytuły, jak Człowiek Roku, Człowiek Wolności, Kreator, przyznawane przez różne, zazwyczaj kilkuosobowe stowarzyszenia, fundacje i redakcje żyjące z pokrętnego splotu, jeśli już nie przywoływać korupcji, redystrybucji dochodu narodowego.
21 kwietnia
Nie wyobrażam sobie, aby ta piękna, radosna młodzież, z którą ślizgam się na lodowisku „Torbyd” mogła być unicestwiona przez rosyjską bombę.
22 kwietnia
Znakomicie przygotowane przez Henryka Tokarza Święto 18 Południka w Mamliczu. Przyjęte czymś wielkim, nieznanym dzieci z miejscowej szkoły. Poważne władze powiatu, gminy, sołectwa. Orkiestra dęta, grochówka, potem delikatna, na uboczu, biesiada w remizie strażackiej. Widzę na twarzach biesiadników powagę i radość zarazem. Cos dobrego i przekraczającego próg codzienności się spełniło.
Kiedyś na zapytanie, po co my ten południk na całej półkuli wyznaczamy odpowiedziałem:
- Fantazja.
Odpowiedź została przyjęta ze zrozumieniem, dowodem czego stał się ów Mamlicz.
23 kwietnia
Życzenia wielkanocne od znajomego z Moskwy. Pisze o modlitwie o pokój, zapominając, że to on także jak każdy Rosjanin winien jest wojny. Typowa ucieczka w świat zastępczy, w religię. Mimo, że jestem wierzący, to nie jestem przekonany, że modlitwa o pokój zastąpi czynienie tego pokoju i konkretną pomoc ofiarom wojny. Odpowiadam życzeniami, ale też, że wszyscy Rosjanie, także on, jest odpowiedzialny. I ta ich na poły pogańska religia. Ciekaw jestem odpowiedzi, bo gdy na początku wojny sam do niego napisałem, to on się nie odezwał. Internet nie odnotował jednak odrzutu. Wielu Rosjan obchodzić będzie prawosławną Wielkanoc w oderwaniu od rzeczywistości. Będą szczerze się modlić, płakać i radować się, a naiwni obserwatorzy mówić będą o rzewnej rosyjskiej duszy. Tylko władcy są źli... Nie, na ten numer już nie dajmy się nabrać. Rab jest współwinien rabstwa swego.
Wciąż spotykam ludzi, którzy dyskutują o okrucieństwach wojny kończą wezwaniami:
- Musimy się pomodlić.
24 kwietnia
Przyszła do redakcji dyrektorka Literackiego Muzeum Grigorija Koczura w Irpieniu, Marija Leonidowna Koczur, aktorka z zawodu. Opowiada mrożące krew w żyłach historie z ataku rosyjskiej armii na ludność cywilną. Pod ostrzałem uciekali przez most. Nawierzchnia mostu zarwała się, torba z dobytkiem uchodźczym, którą niosła wpadła do rzeki.
Wypiliśmy po pucharku wina za ocalenie. Jest bardzo wdzięczna, że może rozmawiać z polskimi ludźmi kultury. Przyniosła tłumaczenia wierszy Wisławy Szymborskiej. Będziemy publikować wraz z oryginałem.
25 kwietnia
Nieco chłodu i szarości ale myśl o tym, co jest dobre rozświetla i ogrzewa. Jak długo ten płomyk będzie się tlił? Gdzieś tam w głębi nazywam go Promykiem lub Ptaszkiem.
26 kwietnia
Wiśnie na Podwórku z Kulturą wciąż nie chce zakwitnąć. A taka mam ochotę pokazać przyjaciołom doskonałe piękno jej kwiatów. Czekam. Po raz trzeci czy czwarty raz w życiu wyraźnie czekam.
27 kwietnia
Przychodzi mi obserwować rodzącą się miłość. Jakiż to trudny do uchwycenia a tym bardziej do opisania, taniec. Czy zazdroszczę? Nie. Raczej podziwiam.
28 kwietnia
Świat. Wschodzące pomarańczowe słońce zmaga się z zielenią wychodzących z szarego mroku, ale tez rozwijających się, liści. Potem będzie wspólnota. Lato.
29 kwietnia
Spiętrzają się obowiązki. Ja w okresie covidowym i jesienno-zimowym uśpieniu starałem się pracować w codziennym rytmie, ale wielu przysnęło i korzystało z zadekretowanego odgórnie lenistwa. Teraz nadrabiają zaległości, często byle szybciej, byle jak, byle coś do sprawozdania wpisać. A że nie jestem samotną wyspą, to muszę też w tym uczestniczyć.
30 kwietnia
Wiśnia zakwitła!