Po zerwaniu z Paulem Verlaine Rimbaud dużo podróżował po świecie, aż w końcu znalazł się w Afryce Wschodniej. Przez pewien czas musiał zamieszkać w Hararze. Było to małe, dobrze ufortyfikowane miasto, położone trzysta pięćdziesiąt kilometrów od Zatoki Adeńskiej. Przez Harar przechodził transport towarów abisyńskich, eksportowanych do Europy.
W Hararze udało mu się znaleźć pracę w lokalnym oddziale lyońskiej firmy "Mazeran, Vianne, Bardet and Company". Firma miała wiele faktorii w Afryce. Alfred Bardet, który kierował tym oddziałem firmy, był członkiem Towarzystwa Geograficznego w Paryżu. Po zapoznaniu się z nim Rimbaud postanowił zostać pionierem i odkrywcą nieznanych ziem.
W tym celu zorganizował kilka ekspedycyjnych wypraw w niezbadane tereny Abisynii. Sporządził raport, w którym szczegółowo opisał klimat, florę i faunę tej krainy, tradycje, zwyczaje i obrzędy lokalnych plemion. Później poprosił Bardeta o przesłanie raportu do Towarzystwa Geograficznego.
Od początku pobytu w Afryce Rimbaud zaczął odczuwać przewlekły ból brzucha i ataki gorączki, które ciągle doskwierały. Miejscowi lekarze nie mogli zdiagnozować choroby. Jednak od czasu do czasu Rimbaud musiał udać się do szpitala i poddać leczeniu.
Rimbaud źle znosił afrykański klimat z wyniszczającym potwornym upałem i palącym słońcem. Coraz częściej zaczął myśleć o tym, jak zmienić pracę i przenieść się w inne miejsce. W tym czasie w Hararze poznał Pierre Labatue, który zaproponował mu zakup broni, wyprodukowanej w Belgii i Francji, którą mógłby następnie z zyskiem sprzedać w Abisynii cesarzowi Menelikowi. Za prowizję Labatue obiecał pomóc w negocjacjach z cesarzem, którego znał od dawna. Transakcja obiecywała duży zysk. Kwota potrzebna do zakupu broni była do zaakceptowania.
To była desperacka przygoda. Przez ponad dziesięć miesięcy Rimbaud przebywał w Tajurze, małym somalijskim porcie, czekając na przybycie zakupionej partii broni. Jeszcze trochę czasu zajęło mu załatwienie pozwoleń i wyposażenia karawany, która składała się z setki mułów i wielbłądów oraz trzydziestu czterech uzbrojonych Abisyńczyków.
Przekazanie broni miało nastąpić w Ankoberze, starożytnym abisyńskim mieście, w którym cesarz Menelik miał rezydencję. Drogi w Abisynii były okropne. Przez cztery długie miesiące karawana z bronią docierała do celu. W tym samym czasie Menelik ze swoim wojskiem zdobył Harar, a wraz z nim ogromne ilości broni. Pierre Labatue zachorował, wyjechał do Francji na leczenie, po czym zmarł. W związku z tym Rimbaud znalazł się w trudnej sytuacji.
Po przybyciu do Ankobery był bardzo wyczerpany. Schudł, miał trudności z poruszaniem się, strasznie bolało go prawe kolano. Spotkanie z cesarzem odbyło się w Entonto, przyszłej stolicy Abisynii. Menelik był nieugięty i nie ustępował. Nie pozostało nic innego, jak przyjąć warunki Menelika. Ostatecznie Rimbaud poniósł ogromne straty na tej transakcji. Stracił około sześćdziesiąt procent zainwestowanych pieniędzy. Pozostało mu jeszcze jednak osiem kilogramów złotych monet, które zawsze nosił przy sobie wszyte w pas.
W drodze powrotnej Rimbaud poznał Julesa Borellego, francuskiego odkrywcę, który wracał do Europy z wyprawy do Shoah. Nie pozostając długo w Hararze, natychmiast udał się do Kairu. W oddziale banku "Lyon Credit" zdeponował całe swoje złoto.
Brat Julesa Borellego, który mieszkał w Kairze, pomógł mu opublikować notatki o jego podróży do Abisynii w lokalnej gazecie i przedstawił go społeczeństwu kairskiemu, jako znanego podróżnika i geografa.
Zainspirowany sukcesem Rimbaud postanowił ponownie udać się do Abisynii.Zwrócił się więc do Towarzystwa Geograficznego z prośbą o przyznanie środków na wyprawę, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
Następnie wrócił do Hararu i zorganizował własną działalność na wzór firmy "Mazeran, Vianne, Bardett and company".Zajął się handlem towarów abisyńskich do Europy. Wszystko szło dobrze i Rimbaud szybko się wzbogacił. Ale jego życie było przyćmione przez nieustanne bóle prawej nogi.
Rimbaud dużo czytał. Pogłębiając swoją wiedzę na temat historii Abisynii od czasów starożytnych, zaczął pracować nad rękopisem książki o tym surowym, niezbadanym kraju, do którego stopniowo zaczął się przyzwyczajać.
Bardzo lubił spacery. Podczas jednego z nich po okolicy Hararu upadł i mocno uderzył się w kolano, którego ostatnio bolało. Na nodze rozszerzyły się żyły, po czym zaczęły się straszne bóle, które nie dawały mu spokoju ani w dzień, ani w nocy. Kiedy Rimbaud zdał sobie sprawę, że nie będzie poprawy stanu zdrowia, postanowił zlikwidować swoje przedsiębiorstwo i udać się na leczenie do Adenu.
Na nodze pojawił się guz. Rimbaud nie mógł już ani chodzić, ani zginać kolana. Każdy ruch sprawiał mu ból. Aby dostać się do Zatoki Adeńskiej, musiał zamówić nosze i zatrudnić Abisyńczyków-tragarzy.
Po ciężkiej, trzystukilometrowej wędrówce na noszach, dotarł do Zatoki Adeńskiej. Wsiadł na parowiec, płynący do Adenu. Tam natychmiast został umieszczony w szpitalu, gdzie zdiagnozowano zapalenie stawu kolanowego w bardzo zaawansowanym stadium. Lekarze nalegali na amputację nogi. Rimbaud podjął decyzję o powrocie do Francji. Następnego dnia załadowano go na pokład "Amazonka", który płynął do Marsylii.
Po dwunastu dniach okrutnych udręk wylądował w Marsylii, gdzie natychmiast został hospitalizowany. Jego prawe kolano było spuchnięte do niewiarygodnych rozmiarów. Guz nadal powiększał się i wzrastał. Pięć dni później odwiedziła go matka. Po dwóch dniach przeprowadzono operację amputacji nogi. Nogę amputowano mu bardzo wysoko, prawie na poziomie pachwiny. Ale operacja udała się. Rana szybko zaczęła się goić. Rimbaud zdrowiał.
Dwa miesiące później został zwolniony. Po czym wyjechał do domu, na farmę w Roche, gdzie nie był od ponad dziesięciu lat.
Życie na farmie było nudne. Rimbaud miał dużo wolnego czasu i powoli kontynuował pracę nad rękopisem książki o Abisynii, którą zaczął pisać jeszcze w Hararze.
Pomimo widocznej poprawy, po pewnym czasie Rimbaud zaczął boleśnie reagować na światło. Prosił ciągle, aby zasłaniano okna i zamykano drzwi w jego pokoju. Potem zaczął odczuwać ból w podbrzuszu. Bóle zaczęły się nasilać i ostatecznie stały się nie do zniesienia. Zdesperowany, powodu zdecydował, że tylko w Hararze będzie mu lepiej. Pomysł ten nie dawał mu spokoju.
Bez zastanowienia spakował swoje rzeczy, i w towarzystwie siostry wsiadł do pociągu do Marsylii, skąd zamierzał dopłynąć parowcem do Adenu, a następnie do Hararu. Podczas podróży poczuł się bardzo źle. Siostra zaproponowała mu, aby wysiąść w Paryżu z pociągu i udać się do szpitala, ale Rimbaud odmówił. Dalsza droga była torturami dla obu. Rimbaud zaczął majaczyć.
Kiedy dotarli do Marsylii, Rimbaud był bardzo słaby. Prosto z dworca pojechali do szpitala, w którym cztery miesiące temu przeprowadzili mu amputację. Diagnoza lekarzy była rozczarowująca – pacjent jest skazany na śmierć. Nowotwór dał przerzuty do szpiku kostnego.
Ostatni miesiąc życia Rimbaud spędził w szpitalu wraz z siostrą. Z każdym dniem jego stan stawał się coraz gorszy. Guz rósł i powodował okropne bóle. Pojawiły się halucynacje. Coraz częściej pogrążał się w stanie majaczenia.
Rimbaud do końca wierzył w cudowne uzdrowienie. Dzięki temu siostrze udało się namówić go do spowiedzi i komunii.
W ostatnich dniach Rimbaud nie wiedział już, co się z nim dzieje. Dzień przed śmiercią podyktował siostrze dziwne przesłanie, z którego zapisano tylko dwa zdania.
«...Jestem całkowicie sparaliżowany i chcę jak najszybciej znaleźć się na pokładzie. Powiedz mi, o której godzinie powinienem zostać zabrany na pokład..."
Następnego dnia o drugiej po południu Arthur Rimbaud zmarł w szpitalnym łóżku. Miał trzydzieści siedem lat.