„Świat wypełniony po brzegi poetami”, tak napisała autorka w prologu książki. Zauważa ilość wierszy, poetyk, mówi, że „wierszy już wystarczy”, jednakże wciąż w poezji widzi clou dla przywieszenia obrazu - wspomnienia, ocala, mówi swoim własnym głosem. MAŁGORZATA BOBAK-KOŃCOWA rozpoczyna poetycką podróż pośród ptaków i kamieni, odnajdując inspirację u Zbigniewa Herberta, gdzie ptak symbolizować może wolność, spełnienie i miłość, a kamień – trud życia? Sama poezja jest więc ratunkiem dla „życia bez życia”, dla życia w pustce:
„myślę, że tak tuli się miłość
kiedy przychodzi znienacka i traktuje spokój
ratując nas przed życiem bez życia” (Nad Nysą noc okrągłego księżyca, s.8)
Każdy interpretuje poezję według własnych kluczy, według swojej percepcji, zainteresowań, upodobań. Wielokrotnie słyszałam opinie, że najlepsze są wiersze „prawdziwe”, czy mogą być „nieprawdziwe”? Tak, jeśli pisanie wierszy staje się wyłącznie rzemiosłem. U Małgorzaty Bobak-Końcowej „prawda” jest „prawdą”, dlatego twórczość poetki tak przyciąga, jest szczera, odważna, buduje niezwykłe napięcie emocjonalne, porusza czułe struny duszy czytelnika. Jednocześnie autorka posługuje się wysublimowanym językiem, ta poezja „smakuje”, a dla każdego może być to inny smak, w zależności od tego jak bardzo utożsami się z wierszem i co w nim zobaczy. Książka jest pewnego rodzaju studium drogi od stanu aktualnego do stanu przyszłego, w jakim znajduje się podmiot liryczny, gdzie łacińskie „noli me tangere” z wiersza otwierającego tom oznacza „nie zatrzymuj mnie”, a także może oznaczać „nie dotykaj mnie”, a poetka dodaje „przyjdzie czas”. Podmiot liryczny musi mieć czas, musi ułożyć w sobie plan nowej drogi, musi dotrzeć do „miejsca”.
Kiedy czytam wiersze z tomu „Papierowe serwetki”, przypominają mi się słowa piosenki „Pamięci wierszy” Marka Grechuty, gdzie o poezji śpiewa: „jesteś zielenią mą, jesteś błękitem mym, dobra poezjo, sługo życia ponad światem złym (…) wypełnij mój głos”… poezja wypełniła głos poetki, która mówi szeptem, ustępuje miejsca przyrodzie, chowa się w niej. Na uwagę zasługuje też ruch, puls wierszy, gdzie słychać oddech miasta, trzepot skrzydeł ptaków (wróbli, jaskółek), które wypełniają przestrzeń wokół. Własne nastroje można utożsamiać z ptakami, każdy ptak może nieść inną symbolikę. Jest to ciekawy wątek.
Podczas lektury zbioru na plan pierwszy wysuwa się niezwykła spostrzegawczość autorki i pochylanie się nad tym, co małe, delikatne, kruche, z pozoru niezauważalne, jak tytułowa papierowa serwetka. Podmiot liryczny utożsamia się z „wysnutą nitką ze swetra”, czy „liściem gdzie i jeż i ślimak znajdą schron”. W jednym z wierszy autorka porównuje siebie do kornika pod korą drzewa, drąży ramę, w której została oprawiona miłość – jest to niezwykle wzruszający obraz przeczuć, inteligencji emocjonalnej, a w percepcji obrazu nie liczy się tu rozumowanie intelektualne. Podmiotka liryczna zatrzymała się, widzi niezauważalne, zbiera szyszki i przedrzeźnia kosa, płoszy gołębie przed katedrą, odpoczywa przy Trytonie, chciałaby stać się „siostrą chmury kroplą deszczu”. Przeżycia podmiotu lirycznego, który zmaga się z czymś trudnym powodują jego zapatrzenie, utożsamienie się z przyrodą. Podmiotka liryczna zakochuje się w przyrodzie, która stanowi dla niej poczucie bezpieczeństwa, w myślach zatrzymuje wszystko, co mija po drodze, każde pojedyncze źdźbło trawy. Jest to obraz niezwykłej wrażliwości. Niezwykłą wrażliwość dostrzegamy także w obrazach sytuacyjnych, jakie potrafi namalować autorka:
„pani tu była i miała pani usta
niebo położyło się przy ziemi
przyległo oddechem
wydobyło z miednicy zapach niemowlęcia” (***, s.70)
Potrzeba wielkiej umiejętności, aby oddać emocje chwili w słownym przekazie.
Autorka wierzy w potencjał ukryty w ludziach, którzy „zostali powołani do dobrych zadań i przenoszenia ważnych informacji” („dopóki ocean”, s. 21). Choć tom jest przepełniony smutkiem i oczekiwaniem, nadzieja nigdy nie umiera:
„piszę do ciebie list
jakbym zapalała światło
w najciemniejszym kącie duszy” (***, s. 16)
Wierzy i dostrzega, że „niektórzy ludzie emitują światło podobne do latarni morskich”
(„dopóki ocena”, s. 70). Człowiek jest ważny dla podmiotu lirycznego. Zwróciłam szczególną uwagę na wiersz *** (jeden człowiek napisał…), gdzie autorka zestawia dobro i zło, wypływające z ludzi, którzy „mieli w dłoniach tyle samo kości i opuszki z tysiącem komórek nerwowych” (tamże, s. 31), a tak dosadnie zapisali się w pamięci ludzkości, tym samym budzi w czytelnikach refleksje. Szuka kolorów, dobra w każdej rzeczy i w każdym. Oswaja lęki i strachy. Porównuje dobrego człowieka do gołębia. Przekonuje czytelników: „myślę, że trzeba przytulić się do tego czego się pragnie” (s. 62). Poetka odnawia, chciałaby staremu nadać nowy blask. Idzie własną drogą. Rzeczy prozaiczne zamienia w cuda: „gra we mnie piosenka o słońcu i morzu z płyty z torebki po frytkach (…) Nie cukruje, choć jak pisze „poeci przestali słodzić słowa”. Jednak między wersami wyłania się serce, „co porządnie pęknąć nie umie” („gwiazda, s. 32). Poetka może wzruszyć czytelnika zdaniem: „najbardziej wierzy się oczom oślepłym ze zdumienia” (***, s. 44).
Z tomu wyłania się portret silnej i czujnej kobiety, która o dziwo buduje siłę w byciu „małym”:
„jeszcze mogę się cofnąć
i poczekać na ciebie” (s.66)
wyłania się portret kobiety niezwykle czujnej.
Kobieta przeganiająca smoki, czekająca na „szczęśliwe milczenie”, kiedy
„rozwija się w niej pąk
ręce wydłużają zielone pędy
i klucze żurawi
do nieba” (***, s. 40)
a sama mówi o sobie: „jestem silną kobietą, która wierzy w niewidzialne” (***, s. 51).
Warto zwrócić uwagę, że w tomie znajduje się wiele wierszy bez tytułu, nie każdemu wierszowi wszak należy nadać tytuł, mógłby bowiem zawęzić pole interpretacyjne. Podoba mi się to, że autorka odbiera świat wielozmysłowo, szuka analogii, transcendencji w życiu codziennym. Z tomu wyłania się przejmujący obraz tęsknoty i samotności: „nikt nie zobaczy gwiazd na policzkach” (***, s. 49). Podczas lektury tomu przypomniałam sobie zdanie Martina Lutera Kinga: „Tylko w ciemności możesz zobaczyć gwiazdy”, o czym wie podmiotka liryczna – koneserka wzruszeń, której wiersze przedostają się do światła, a drugie imię autorki tomu „Papierowe serwetki” to Poezja.
Małgorzata Anna Bobak-Końcowa, Papierowe serwetki, Warszawa 2019, Wydawnictwo Anagram