Byłem w swoim rodzinnym Porozowie w Białorusi i wstąpiłem do Domu Polskiego. Tak się złożyło, że posiadam z lat 90-ch listę wartościowych rzeczy, które Rząd RP przekazał dla Domu Polskiego w Porozowie. Proszę sobie wyobrazić, że absolutnie nic z tych rzeczy nie ma. Wszytko powynosiła ekipa zwolenników Angeliki Borys. Znaczną część biblioteki też.
Dom Polski stoi prawie pusty, a miejscowy proboszcz ks. Sadowski wspiera podział Polaków na swoich i obcych. Zachowuje się tak zaskakująco, że przy pogrzebie ojca mojego należało iść do zakrystii i prosić go z odpowiednim "załącznikiem", aby poszedł (100 metrów) na cmentarz... Zapytał mnie, czy jest taksówka?... Podstawiliśmy mu taksówkę...
Teraz czytam na stronie Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Warszawie informację (sprawozdanie za 1997 rok): "Zakupiono i wyremontowano budynek przeznaczony na Dom Polski w Porozowie". Ta informacja absolutnie nie jest prawdziwa! Po rozmowach w Porozowie z Polakami i władzami o losie Domu Polskiego, dowiaduję się, że został on przekazany NIEODPŁATNIE przez władze rejonowe i miejskie w Świsłoczy. Można się domyślać dokąd poszły i na co polskie pieniądze?? Żadnego życia polskiego w Porozowie, nie licząc polskojęzycznej mszy w kościele, nie ma.
Należy więc zorganizować zbiórkę pieniędzy za zakup sprzętu audiowizualnego, książek do biblioteki polskiej w Porozowie oraz polskich nagrań i symboli narodowych? Wiadomo, że MSZ nie bierze udziału w konkretnych działaniach odradzających polskość na Kresach. MSZ tylko przekazuje pieniądze jednej grupie.