Pierwszym, najbardziej prawdopodobnym, pojawiającym się w starych zapiskach właścicielem majątku Kraski, leżącego w pobliżu Wołkowyska, był Michał Bułharyn herbu Bułat, pisarz ziemski wołkowyski w latach 1766–1783, poseł na Sejm Rozbiorowy 1773–1775, konsyliarz Rady Nieustającej w 1775 roku, deputat na Trybunał Litewski w 1779 roku, poseł na Sejm Czteroletni. Nie wiemy, czy był on pierwszym, czy kolejnym dziedzicem Krasek z rodziny Bułharynów, mającej korzenie bałkańskie. Według rodzinnej tradycji założycielem litewskiego rodu Bułharynów był Bułgar, który w XV wieku uciekł ze swojej ojczyzny przed prześladowaniami tureckimi i schronił się na Litwie. Wołano za nim Bulgaryn albo Bułharyn i z czasem zawołanie to przekształciło się w nazwisko.
Być może to właśnie Michał Bułharyn zbudował w Kraskach dwór, którego fragmenty możemy jeszcze dzisiaj rozpoznać w zachowanej budowli, której późniejsi właściciele, Sieheniowie, nadali kształt neogotyckiego pałacyku. Sieheniowie weszli w posiadanie Krasek w 1870 roku, kiedy to Maria Bułharynówna wyszła za mąż za Stanisława Siehenia herbu Syrokomla. Nowy właściciel do istniejącego już murowanego, parterowego budynku dworskiego dobudował znacznie większe dwukondygnacyjne skrzydło, łącząc je ze starą częścią wydatnym ryzalitem z balkonem. Najbardziej dekoracyjnymi elementami stały się dwie trzykondygnacyjne wieżyczki, jedna czworoboczna, druga cylindryczna, obie zwieńczone blankami, postawione z obu stron piętrowego skrzydła. Główne wejście pozostawiono przy dawnej części dworskiej. Dobudowano jednak do niego neogotycki ganek z ostrołukowym portalem i czterema pinaklami zwieńczonymi blankami. Poprzedzał go wysoki, kamienny taras, otoczony balustradą, na który wiodły dwustronne schody. Na detale architektoniczne, zdobiące zewnętrzne ściany pałacu, składały się arkadkowe fryzy, profilowane gzymsy, zaślepione oculusy, łukowate nadokienniki.
Pałac otaczał 6–hektarowy park, położony nad rzeką Zelwianką i rozległym stawem. Rosło w nim, obok rodzimych modrzewi, kasztanowców, grochodrzewów, sosen, wiele – około 60 gatunków – drzew egzotycznych. Przed pałacem znajdował się duży, eliptyczny gazon, otoczony starymi drzewami. Krajobrazowy park przechodził w sosnowy las, który zajmował znaczną część 50–hektarowego założenia dworskiego. W jego obrębie znajdowało się również zaplecze gospodarcze, złożone z budynków murowanych i drewnianych, wzniesionych jeszcze przez Bułharynów. Prowadziła do niego z pałacu piękna aleja topolowa.
Po śmierci Stanisława Siehenia, Kraski przejęli jego dwaj synowie: Przemysław (1878–1939) ożeniony z Wandą Jelską (1895–1943) herbu Pielesz i Tadeusz (1880–1939) ożeniony z Katarzyną Kościelską herbu Ogończyk (1890–?). Gospodarzyli oni wspólnie przez cały okres międzywojenny nie tylko w Kraskach, ale i w sąsiednich majątkach Błękitna, Jonawo, Johalin, Maciaki, Michalin, Łopienica Mała, Pietraszowce i Przemysin. Mieli oni jeszcze siostrę Michalinę, ale ona po wyjściu za mąż za Witolda Milieskiego opuściła Kraski. We wrześniu 1939 roku obaj bracia zostali aresztowani przez sowietów. Przemysław został przez nich zamordowany 31 grudnia 1939 roku w więzieniu w Mińsku. Prawdopodobnie w tym samym czasie i być może w tym samym miejscu zginął również Tadeusz Sieheń.
II wojnę światową siedziba Sieheniów przetrwała w stanie nienaruszonym, a po zakończeniu wojny umieszczono w niej sanatorium dla dzieci. Brak właściwie prowadzonych remontów doprowadził do znacznej dewastacji pałacu, zmuszając dotychczasowych użytkowników do porzucenia go. Kiedy przyjechaliśmy do Krasek w lipcu 2009 roku pałac przedstawiał żałosny widok. Wprawdzie z daleka zachwycał urodą neogotyckiej architektury otoczonej bujną zielenią, ale po zbliżeniu się, zobaczyliśmy popękane mury, odpadające tynki, okna pozbawione szyb, połamane okiennice, gnijące podłogi i sufity, zacieki na ścianach. Bujna zaś zieleń była efektem rozplenienia się różnych chwastów, krzewów i drzew–samosiejek, a pozbawiony od czasów wojny opieki ogrodnika park przedstawiał trudną do przebycia gęstwinę krzaków i drzew. Wydawało nam się, że minie jeszcze tylko kilka lat i pałacyk przekształci się w malowniczą ruinę, otoczoną dziko rosnącym lasem.
Tymczasem rok później dowiedzieliśmy się z białoruskiej prasy, że lokalne władze w Wołkowysku wystawiły pałacyk w Kraskach na sprzedaż, za zgodą, oczywiście, władzy centralnej. I o dziwo! Znalazł się chętny nabywca. Prawdopodobnie po raz pierwszy w dziejach powojennej Białorusi właścicielem dawnej ziemiańskiej siedziby stała się nie państwowa instytucja, lecz osoba prywatna. Rosjanin Vadim Sielihow kupił tę posiadłość za 307 milionów rubli i od razu wziął się do jej renowacji. Taki był zresztą warunek postawiony przez wołkowyskie władze nowemu właścicielowi – ma on w ciągu dwóch lat odnowić pałacyk. Intensywne prace remontowe trwają już od roku i obejmują również ocalałe budynki gospodarcze. Po ich zakończeniu Vadim Sielihow ma zamiar obok mieszkania dla siebie urządzić w pałacyku hotel lub gospodarstwo agroturystyczne, a także przywrócić do stanu pierwotnego bardzo zaniedbany park.