Claudia Schiffer nie kocha Adama Boberskiego. Boberski próbuje coś z tym i innymi faktami zrobić. Co jest w zapiskach a co jest w domu, co jest poza zapiskami i poza domem…Boberskiego czy Twoim?
Claudia Schiffer nie kocha Adama Boberskiego. Boberski próbuje coś z tym i innymi faktami zrobić. Co jest w zapiskach a co jest w domu, co jest poza zapiskami i poza domem…Boberskiego czy Twoim?
Pisanie - o czym stanowi książka - jest ogromnie ważkie i frapujące dla wszystkich analfabetów wtórnych, którzy nie potrafią; primo – przeczytać książki od początku do końca, secundo – zrozumieć słowa napisanego i wysnuć samodzielnie wniosków. Zresztą, nikt tym się nie przejmuje; wprost przeciwnie młodzież kształci się na brykach, a jak się zmęczą czytaniem streszczeń to oglądają sfilmowane dzieła literackie.
W Wielki Piątek dowiedziałam się o śmierci mojej jedynej ciotki. Zmarła we własnym łóżku, przy którym na stoliku leżały jej dwa telefony komórkowe. Komórka to coś więcej niż telefon stacjonarny. To taki specjalny wynalazek dający poczucie bezpieczeństwa, że gdzie byśmy się nie znaleźli, nie jesteśmy sami tylko z naszym telefonem.
Loty w przestworzach, loty międzyplanetarne… Wydaje się nam, że to osiągnięcia naszego dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku. Tymczasem ten temat przewija się w pradawnych tekstach literackich. I nie chodzi tu wcale o dzieła fantastyczne. Temat podróży gwiezdnych i lotów po orbicie okołoziemskiej został potraktowany z całą powagą w utworach, które powstały u zarania dziejów ludzkości. "Epos o Gilgameszu," „Iliada" i „Odyseja" Homera, „Siakuntala" Kalidasa, Traktaty Inków, Tora i niektóre Apokryfy – na przykład Księga Henocha.
W wielu starych księgach opisy podróży kosmicznych są dokładne, a nawet drobiazgowe. Jednak z jakichś powodów zostały zinterpretowane jako przenośnie, symbole, przejawy ekstazy religijnej. Jeżeli przeczytamy te opisy, nie biorąc pod uwagę ich dotychczasowej interpretacji – wtedy mamy szansę na to, że zwrócimy uwagę na wiele zawartych w nich szczegółów technicznych.
W środkach masowego przekazu prawie codziennie słyszymy o postępach genetyki, osiągnięciach w klonowaniu roślin i zwierząt oraz o możliwościach jakie ta technika może dać człowiekowi. Słuchamy i podziwiamy naukę dwudziestego pierwszego wieku. Czasami nachodzą nas jednak wątpliwości. Czy te wszystkie zdobycze nauki są naprawdę współczesnymi osiągnięciami? Dlaczego wyniki uzyskane dzięki zastosowaniu nowoczesnych metod kojarzą się nam z bohaterami dawnych mitów? Mitów, których być może nie traktujemy poważnie, a nawet nie potrafimy odróżnić od bajek i legend. W mitologii greckiej czy w wierzeniach religijnych dawnego Sumeru i Egiptu – odnajdujemy wiele postaci, które teoretycznie rzecz biorąc nie miały prawa istnieć bez zastosowania inżynierii genetycznej. Genetyka sprzed kilku tysięcy lat? Czy to możliwe?
Nie było chyba na przestrzeni wieków drugiej istoty tak różnie ocenianej jak kot. Bywał on uwielbiany, otaczany czcią, obdarowany nietykalnością, podnoszony do godności bóstwa, jak również ignorowany, poniewierany lub wręcz uważany za ucieleśnienie Szatana i palony na stosie. Tak się jakoś składa, że kot budzi żywe uczucia, nie pozostawiając miejsca na obojętność. Tak było, jest i pewnie będzie. Ma to swoje odbicie w literaturze i sztuce.
Okazuje się, że wielu wybitnych uczonych, pisarzy, mężów stanu potrzebowało towarzystwa ulubionego kota, aby móc przystąpić do pracy twórczej. Należy tu wymienić między innymi: Francesco Petrarkę, Tomasza Graya, Armanda Jeana Richelieu, Marcina Lutra czy Abrahama Lincolna. Do największych wrogów kota należeli Napoleon Bonaparte, Juliusz Cezar, Benito Mussolini i Adolf Hitler.
Trickster to tytuł wydanego w 2013 roku tomiku poetyckiego Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej. Po jego lekturze nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest to trzecia, najbardziej dojrzała część trylogii, której pierwsze tomy stanowią zbiory wierszy W jedną stronę bez prawa powrotu (2007) i Taniec śmierci (2010).
W całej Trylogii podróżujemy wraz z poetką po różnych światach podległych różnym bogom i szukamy sensu, nadziei i śladów Najwyższego, który może – jeśli istnieje i jeśli zechce podarować nam zagubiony sens i porządek wszechświata, podarować nam nas samych, co oznacza uwolnienie, zbawienie, dar prawdziwego życia.
Praca pisarza wymaga cierpliwości i zaufania, nie tylko wobec siebie i oczywiście czasu – czasu na doświadczanie, przemyślanie, zapisanie …
Dla mnie literatura jest sztuką pytań i odpowiedzi, chociaż często nie wiemy, co bardziej jest pytaniem, a co odpowiedzią … Osaczeni przez przemijanie – wydarzenia na zewnątrz, a wewnątrz świadomość nieuchronnej starości – staramy się dostrzegać „niezwyciężone światło” (spójrz na motto), lub rezygnujemy. Przykład Jean Arthur Rimbaud’a: młodzieńcze, buntownicze wiersze i reszta życia spędzona już poza poezją, to dowód najgłębiej drastyczny i gorzki. Poeta ucieka przed sobą, odcina się nawet od swej wielkości.
Znudziła mi się wielka miłość
Nie być można myślami
Tęsknić można tylko fizycznie
Wybór tak żałosny że aż poważny
Gdy pisze o tobie
Możesz mnie kochać
Jak Pismo nakazuje
Mechanicznie
Ruchy organicystyczne
Zwierzęce
Ale ja oczekuję szorstkiego
Pomruku wstępnego
Rozwinięcia rozwijającego do końca
Rozglądając się po świecie stajemy się świadkami intronizacji dwóch prawd głównych; pierwsza z nich - nie do uniknięcia śmierć wszystkiego, co się urodziło oraz atanaza tego, co zostało stworzone. Druga to ekstrakt egzystencji – zabezpieczenie i ochrona kodu genetycznego. Niestety nic ważniejszego nie ma, choć z naszego punktu widzenia i przez pryzmat naszej konkretnej i jednostkowej sytuacji może to wyglądać zupełnie inaczej. Ale nasza konkretna i jednostkowa sytuacja zostanie zasypana ziemią i przykryta niepamięcią kolejnych pokoleń. A tych było całe mnóstwo z ich naręczem spraw i codzienności do utraty tchu. Nie znamy nawet ich imion, ale wiemy, że to oni przekazali nam gen. Zapis kodu genetycznego to największy i bezcenny skarb, jaki człowiek dostaje i jakim większość świadomie bardziej, mniej lub w ogóle, dzieli się przekazując go potomnym. Nazywając swoje dziecko naszym skarbem głosimy prawdę objawioną, gdyż dziecko jest naszym genem i w jego życiu płonie nasze życie, więc nie umieramy całkowicie, gdy umieramy.
Twórczość poetycka Wojciecha Banacha bez wątpienia należy do ciekawszych w bydgoskim środowisku literackim. Pokoleniowo przynależący do pokolenia tzw. Nowej Prywatności, zręcznie wymyka się próbom sztywnego zaklasyfikowania go w tym czy innym nurcie, zarówno w płaszczyźnie treściowej, jak i formalnej. Potwierdzeniem tego jest wydany w 2014 r. wybór wierszy poety z lat 2004-2014, zatytułowany „Czas przestawienia”. Jest to książka, która, co zrozumiałe, przekrojowo ukazuje dorobek autora w tym okresie, przedstawiając wybrane liryki z czterech tomików („Odgrodzony przez przypadki”, „Nie tylko aniołowie”, „Mężczyzna z sąsiedniej klatki”, „Odwrócona piaskownica”). Zaprezentowane utwory znakomicie charakteryzują całą twórczość bydgoszczanina, jej główne motywy, tendencje, światopogląd i wyróżniające elementy poetyki.
Akant 2015, nr 9 (230)
znużona sama sobą Europa spokojnie
śpi i śni o dostatku nie myśląc o wojnie
owczarnia pełna wilków które w dobrej wierze
zostały tu wpuszczone z nożem żył przymierze
dzikich pól oraz Wiednia który nie doczeka
już tym razem odsieczy niemal każda rzeka
zabarwi się purpurą z jej prądem popłyną
martwe ryby i ludzie ich jedyną winą
Akant 2015, nr 10 (231)
pod puchową pierzyną Linii Maginota
śnił o błogim spokoju niejeden idiota
ani myślał umierać za Gdańsk tak mu obcy
nie kiwnął nawet palcem gdy ginęli chłopcy
na przedpolach Warszawy która barykadą
osłoniła Europę przed pewną zagładą
z rąk dziczy wygłodniałej ciągnącej ze wschodu
za Gdańsk umierać nie chciał nie widział powodu
by spłacać dług rodziców którzy nie zaznali
pod dachami Paryża bolszewickiej stali
Akant nr 8 (229) 2015
***
Wydziergała zorza czerwień na jeziorze,
Gdzieś płaczliwie grają głuszce w cichym borze.
I wilga też płacze pośród leśnej głuszy,
Tylko ja nie płaczę, lekko mi na duszy.
Wiem, że spotkam ciebie przy zakręcie drogi,
Na sianie siądziemy nie złożonym w stogi.
Będę cię całował aż do tchu utraty,
Będę ciebie ściskał niby w dłoni kwiaty.
Akant 2014, nr 7
Miłość jest jedna
Raz się zapieni fali grzywa
Zanim ją znów pochłonie morze.
Miłość jest jedna – ta prawdziwa,
Serce zdradami żyć nie może.
Czasem kłócimy się, gniewamy,
Lecz w sercu nic się nie zmieniło;
Kłamiemy, ale nie zdradzamy.
Jedna jest dusza – jedna miłość.
W sierpniu 1909 roku redakcja wychodzącego w Petersburgu czasopisma literackiego Apollon, otrzymała zagadkową przesyłkę . Na kilku kartkach wytwornego, perfumowanego papieru ,poprzekładanych zasuszonymi listkami ,widniały wypisane eleganckim, kobiecym pismem wiersze, podpisane jedynie inicjałem – „Ch”. Wiersze zaskakiwały niezwykłym urokiem, oryginalnością, świeżością i zdradzały niepospolity talent poetycki autorki.
* * *
Czysta, niby niewinny śnieżek
Jaśniejesz jak chram pobielony.
Ja długiej nocy tej nie wierzę,
Ani wieczorom utraconym.
I zniechęconej mojej duszy
Także już wierzyć nie mam siły;
Jak pielgrzym zbłąkany wśród głuszy,
Może na dom twój trafię miły.
* * *
Od dawna twarz mą troska uporczywa,
W zastygłą maskę woskową zamienia…
Między żywymi, jestem jak nieżywa,
A świat dla martwej nie ma już znaczenia.
I nie rozerwę ciężkiego łańcucha,
W którym za sprawą kłamstwa męki znoszę,
Na wieki kryje mnie już ciemność głucha
I świece gasną… Odpowiedz mi, proszę,
Stary Żyd wyszedł z późnym Synem pod rozłożyste pinie
Mały wrzucał mu do kosza dorodne szyszki A Stary charczał mówiąc do niego czule
Szli prostą drogą na końcu której czekały irysy uosabiające tęczę
12 grudnia 2014 roku, w trakcie gali finałowej 55. Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego o Laur Czerwonej Róży, rozstrzygnięto też znacznie ważniejszy moim zdaniem Konkurs o Nagrodę im. Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza, za książkowy debiut krytycznoliteracki. Była to pierwsza edycja, zainicjowana przez Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Sztuki, i dobrze byłoby, gdyby konkurs ten mógł stać się tradycją wieloletnią, upamiętniającą postać zmarłego w lipcu 2012 roku jednego z najwybitniejszych krytyków polskich, założyciela i wieloletniego redaktora naczelnego pisma „Autograf”.
Cyganów wielobarwny rój
Przemierza Besarabii drogi.
Dzisiaj nad rzeką obóz swój
Na noc rozkładają ubogi.
Swobodne te noclegi są,
Spokojny sen pod niebiosami,
Gdy pośród swoich wozów śpią
Pod podartymi namiotami.
Ognisko płonie. Siadła w krąg
Rodzina do skromnej wieczerzy;
I nagroda w XVII Agonie Poetycki "O Wieniec Akantu"
tak się tylko zastanawiam
nie będę robił żadnej psychoanalizy
co najwyżej
hermeneutyczne dociekanie
lekko wścibskie
może
no bo o czym tu myśleć
będąc na słupie
II nagroda w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
w obrazie snu
cygańskie wozy białe
trzepoczą płachtami
zaprzężone w sto karych koni
jadą wśród gwiazd
bez śpiewu i muzyki
III nagroda w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
Jak pole bujnym zielskiem przerasta
na drogi które wiodą donikąd
a chaszcze biorą we władanie kolejne ugory
widzę
wpędzony w zamęt wyścig posiadania
Stwórcy i Człowieka
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
niełatwe to
splecione ręce stopy w za ciasnych butach
powieki bez łez
jednak wytrzymuję krok
łapię oddech i ciepło
z ust do ust podajemy sobie to samo powietrze
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
I wtedy zobaczyłam
ją, obok komina nie istniejącej,
wielkiej fabryki./bohaterki
minionego okresu/, dumnie
kiedyś zdobiącej
naszą dzielnicę.
Przylepiona do masywu czerwonej
kolumny, była jak okruch perły.
Płakała łzą blasku nad pustką przestrzeni i gęstą ciszą
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
zbuntowany mnich częstochowski
który woli pisać wiersze metafizyczne
niż modlitwy do Czarnej Madonny
Tadeusz Chabrowski
pisze z dalekiej Ameryki:
"Ale tak naprawdę, wiedźmy, wieszczki
wolałbym wiedzieć,
po co przebudziłyście Kanta z filozoficznej drzemki,
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
Biegnę boso po sierpniowej łące,
goniąc zachwyt dnia minionego.
Niebo gwiaździste nade mną,
a słowik jeszcze nie zasnął i droczy się
z ospałym tłumem żab.
W toni pobliskiego jeziora
odbija się ogień.
Jesteś cichym czekaniem,
a ja czułą tęsknotą, która
znajdzie swoje miejsce
za kilka magicznych kroków.
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
od chwili narodzin
mam własny zegar
choćby stanęły wszystkie
on czyni swoją powinność
krzyż co chwilę
przejmuje większy balast
w siedemdziesiątym roku
ma zwyrodniały werk
Wyróżnienie w XVII Agonie Poetyckim "O Wieniec Akantu"
to takie niby oczywiste
czarno-białe jak tak i nie
bez przejść tonalnych
uderza do głowy jak wino
i łamie myśli filozofów
to takie niby oczywiste
kiedy mruga jasno cekinami nadziei
a potem srebrzystym warkoczem
plecie nowe życzenia -
Dnia 10 XI 2017 roku w Poznaniu, odbył się XII Turniej Wierszy „O Pierścień Dąbrówki” w ramach 40. Międzynarodowego Listopada Poetyckiego.
Głównym pomysłodawcą tej imprezy jest Jerzy Grupiński – wieloletni opiekun wyżej wspomnianego klubu, organizator turniejów i członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Z ilości osób na sali można było już wywnioskować, że impreza ta cieszy się dużym powodzeniem. Do turnieju przystąpiło 38 poetów.
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
te emocje to żaden luksus
gniew – jak matowy świt –
przyjmuję bez medytacji
zanim chłód zatoczy się na plecach
już będzie po wszystkim
jeden głęboki wdech krótki uśmiech
i szklanka o podłogę
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
Tak więc znów tu jestem
w tej osobliwej maszynie czasu
na ozie nad bagnami
według większości w krainie Nigdzie
Czas płynie na zewnątrz
niczym wiatr w koronach sosen
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
Nie ma tych,
których kochamy
- zatrzymał się czas.
Umarli żywi
żyją umarli
i my.
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
nie patrz na mnie wzrokiem który bije.
Skóra wtedy staje się szorstka i cierpnie.
Nie patrz kiedy się bawię samotnie w kącie
zagraconego do granic pokoju. W kuchni
pośród naczyń niezmytych znajduję talerz
z resztkami jedzenia. Nie dotykaj mnie
dłonią otwartą jak wachlarz hiszpański
bardziej kolorową jak on.
XII Turniej Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
Przyśniło mi się
Dziecko
Z pąkiem kwiatu
Na ustach
Piąstki zaciśnięte
I miękkie
Złożone
W betonowe dłonie
Matki ulicy
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
trudno je przywołać
do linijek
rozbiegają się
jak niesforne dzieci
rozpychają wyobraźnię
wskakują w przestrzenie
nierozpoznane
zagrzebują się
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
po korytarzach cylindrycznego liceum snuły się
zbliżając z ciekawości do jasnych kręgów światła,
okno na świat wystawiono marzeniem,
tak jakby był inny wybór.
nie objęło mnie wtedy, minęło,
jak zstępuje, obtacza i prześwietla każdego ciągłym początkiem,
wybrałem wtedy gry komputerowe, muzykę i filmy
wyrażające strach nieśmiertelnym językiem dziecka.
nagroda główna w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
Najpierw wymyśliłaś jasną duszę
później olśniewający jej profil
W kręgu powłóczystych spojrzeń
czułaś się spełnioną artystką
świadomie rozgrzeszałaś
niedobór wyrzutów sumienia
Podporządkowana marzeniom
stałaś się niepoprawna
Platon przewracał się w grobie
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
Tuż przed zachodem
topaz słońca
rozpala źrenice
Niebo ciemnieje
skondensowane
w paraboli oddechu
Gęstnieją cienie
i widnokrąg podchodzi coraz bliżej
aż pod nasze ślady
A może od urodzenia
skazany byłeś na czyściec?
Stąd twa szamotanina
i wieczna przegrana
Stąd ta daremność losu
i nieskończona ilość
śmiertelnych ciosów
więc po co Bogu ten widok
Bóg milczy
więc kto mi powie - komu potrzebne
skazanie na to
czyśćcowe pustkowie?
Na początku było słowo i bóg było tym słowem. Jednolite połączenie świętości z doskonałością, dźwięku z bytem nieskończonym. W tej symbiozie pojawiła się potencja nazw, zdań, słowników oraz gramatyk, które dla pięknej jedni były zbyt złożone, dla prawdy zbyt skomplikowane, dla dobra zbyt abstrakcyjne.
Ja poematem mogłem być wspaniałym,
Jak skrzypce śpiewne, jak kwiat białej róży.
Lecz tylko niczym w świecie tym się stałem
I moje życie nikomu nie służy.
Ciężko mi bywa, często ból mnie nęka,
Lecz boleść moja też jest byle jaka.
Bo to bezpłodnej rozterki udręka,
A nie ostrogi bodziec dla rumaka.
Był taki czas, kiedy uczniowie jesziwy zadawali panu młodemu, po nocy poślubnej, pytanie: „Znajdujesz” czy „Znalazłeś”? Jeżeli ów odpowiedział „Znajduję”, to pytający bardzo mu współczuli, jeśli zaś odpowiedź brzmiała „Znalazłem” cieszyli się wraz z owym mężczyzną.
Polski czytelnik zna Dziady z jednego tłumaczenia — klasycznego, dziewiętnastowiecznego tłumaczenia Józefa Paszkowskiego. Innych tłumaczeń Polacy nie znają albo nie chcą znać. Może dlatego, że po Paszkowskim nikt Dziadów nie przetłumaczył dobrze?