- Iwona Sułkowska
- Polecane
Iwona Sułkowska - Dramatyczna epopeja
Leszek Wierzchowski w dramacie paradokumentalnym Millenium czyli Narodziny Solidarności Narodu Polskiego w Gdańsku podczas strajku w 1980 roku.
Leszek Wierzchowski w dramacie paradokumentalnym Millenium czyli Narodziny Solidarności Narodu Polskiego w Gdańsku podczas strajku w 1980 roku.
Są takie fragmenty w literaturze pięknej, które swą wymową wzruszają i porywają każdego wrażliwego czytelnika, do których się powraca, delektuje każdym słowem niczym piękną muzyką słuchaną do zdarcia płyty. W nieskończoność. „Lalka” Bolesława Prusa, mimo, że od jej wydania minęło już ponad sto czterdzieści lat, jest właśnie takim dziełem.
Był taki czas, kiedy uczniowie jesziwy zadawali panu młodemu, po nocy poślubnej, pytanie: „Znajdujesz” czy „Znalazłeś”? Jeżeli ów odpowiedział „Znajduję”, to pytający bardzo mu współczuli, jeśli zaś odpowiedź brzmiała „Znalazłem” cieszyli się wraz z owym mężczyzną.
25 sierpnia
Nie ma innej rady. Każdy dzień trzeba zaczynać od nowa i na nowo rozpoznawać świat, bo noszenie ze sobą bagażu nawyków i pamięci może pociągać na dno depresji, że świat nie jest taki, jaki być powinien.
Bo jaki być powinien?
Aleksander Sotnik urodził się w 1899 roku we wsi Ostrowie na Podlasiu, blisko ówczesnej wschodniej granicy z Prusami jako obywatel i mieszkaniec wielkiego carskiego imperium. W młodości świata nie poznał poza rodzinną wsią i pobliskim miasteczkiem, Dąbrową Białostocką. I nagle los go wysłał daleko, bardzo daleko.
To był rok największej nienawiści, jaką może sobie wyobrazić człowiek. Rok balansowania po najbardziej napiętych strunach ludzkich emocji. Całkowite zatracenie wachlarza barw i odcieni, wyłączenie z uzusu społecznego pokaźnej części słownika. Niezależnie od sytuacji, problemu, zjawiska; następuje taka sama reakcja czyli skrajność.
Zastanawiałam się, czy podjąć ten temat. Wydaje się taki oklepany, już wszystko zostało niby powiedziane, że ludzie wiedzą jak to wygląda, że mnie to nie dotyczy, że oni tacy nie są, to zdanie tylko tych, co zazdroszczą lub sobie nie radzą. A jednak stało się to dla mnie prowokacją. Zdaję sobie sprawę, że moje pisanie nie uleczy to sytuacji, że jest to walka z wiatrakami, ale mimo to trzeba głośno mówić jak jest, a nie zamiatać pod dywanik i to często z Ikei. Nie wyciągnie ich to z masowej głupoty, ciemnoty, uprzedzeń, kompleksów, pijaństwa, służalczości, poddaństwa, uległości, obłudy... uffff.
Nie będzie o czułości, tak obecnie za sprawą chłodno myślącej Olgi Tokarczuk modnej, lecz o odczuwaniu. Terminy niby bliskie sobie, ale też trochę od siebie oddalone. Bo czułość wylewa się na zewnętrz, dotyka przedmiotu czułości a odczuwanie pozostaje wewnątrz, boi się, bądź nie może się uzewnętrznić.
Widocznie nie umiałem
patrzeć
na kształt na pokuszenie
kosztowała mnie słowem
słowa wykradała siłom w akcie
bezsilności
Od drogi H2102 odchodzi droga H2100, prowadząca nas na skraj państwa białoruskiego, pod granicę z Łotwą. Blisko drogi stacja kolejowa – podłużny budynek z białej cegły, wyraźnie widoczny, w odróżnieniu od schowanej w drzewach i zaroślach niewielkiej stacyjki w Idołcie, o której istnieniu dowiaduję się dopiero nazajutrz, bo teraz Stefan ostro gna do przodu.
Temat anomalii w pogodzie staje się coraz bardziej okazjonalny, acz nieustannie drażliwy. Wiodący staje się układ „baryczny” z temperamentnym mini, mini tworem.
17 marca
W mieście prowincjonalnym nie ma pozytywnych alternatyw, czyli nie ma dokąd uciec. Wszystko jest poukładane. Gdy ktoś zajmie określoną pozycję, a jest mu z jakichś powodów, także ideowych, niewygodnie, to nie jest w stanie przenieść się na inną, w tym konkurencyjną, pozycję. Musi krakać tak jak one, co odbiera energię, pogłębia stagnację, może doprowadzić do acedii, czyli depresji duchowej, Miasto prowincjonalne samo się pęta swoją stabilnością.
Kazimierz Grochmalski to twórca eksperymentalnego Teatru MAYA (w latach 1976-1998 zrealizował 16 premier według własnych scenariuszy). Ostatnio wydał dwa tomy poezji: „Teatr, którego nie było” (2016) oraz „Traktat o marionetkach” (2018). Autor własnej metody teatralnej nazwanej „kompozycją komediową”, którą prezentował na kilkunastu uniwersytetach całego świata. Twórca legendarnego teatru, konkurującego z „Teatrem Ósmego Dnia” Lecha Raczaka. Po latach pracy w biznesie (między innymi współkreacja sieci sklepów „Żabka” na zlecenie „Elektromisu”) Kazimierz Grochmalski wraca w objęcia muz dwoma tomami poezji i ostatnio wydanym zbiorem 14 utworów prozatorskich pt. „Uśmiech”.
Funkcjonowanie jednostki jest sumą codziennego nawarstwiania z całym konglomeratem subiektywnych odczuć. Umiejętność refleksji to zasadnicza cecha wyróżniająca z grona tych, co bez zatrzymania prą do przodu bez względu na sumę zaprzeczeń czy ,,ofiar’’ poświęconych dla osiągnięcia zamierzonego celu.
wyróżnienie w XII Turnieju Wierszy „O Pierścień Dąbrówki”
po korytarzach cylindrycznego liceum snuły się
zbliżając z ciekawości do jasnych kręgów światła,
okno na świat wystawiono marzeniem,
tak jakby był inny wybór.
nie objęło mnie wtedy, minęło,
jak zstępuje, obtacza i prześwietla każdego ciągłym początkiem,
wybrałem wtedy gry komputerowe, muzykę i filmy
wyrażające strach nieśmiertelnym językiem dziecka.
Na wstępie gratuluję znakomitego tytułu: prosty, czytelny, pozwalający odbiorcy proponować szereg interpretacyjnych kontekstów, dzięki którym pozornie proste komunikaty znacznie się skomplikują. Nie będę definiować „gestów” (wiemy jak to słowo/pojęcie rozumieć), dodam jednak, że gest – jako ruch zarówno świadomy jak też nieświadomy – zawsze wiąże się z człowiekiem (zob. Przyjazne gesty, s. Gesty, s. 50).
Od małego dziecka słyszałam ciągle wspomnienia przede wszystkim mojej mamy o Zaleszczykach, gdzie często ze swoimi rodzicami spędzała wakacje nad Dniestrem. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Zaleszczyki nie były już wtedy Polską. Mama dużo opowiadała o tym, jak dziadek Buzkiewicz, kapitan Polskiej Armii, uratował się przed Niemcami, bo przekroczył most na Dniestrze i znalazł się w Rumunii, tak jak rozkazał naczelny wódz. I dzięki temu mógł zaciągnąć się do armii polskiej, która została utworzona we Francji i służyć pod dowództwem generała Stanisława Maczka.
„Czy wie Pani, że Zuzanna, kiedy była uczennicą w Równem, przed każdymi świętami Bożego Narodzenia ozdabiała wystawę sklepu swojej babki jako anioł? Klęczała w białej sukience, ze skrzydłami, srebrną przepaską na czole, a może złotą, i w białych pantofelkach [.. .].Klęczała nieraz bardzo długo”.
(list Kazimierza Brandysa do Izoldy Kiec, Paryż, 30listopada 1989)
Mamy tu spojrzenie na Rzeszów niejako od wewnątrz, z bliska, bezpośrednio, bez „rozglądania się” na boki. Można więc rzec, że są to wiersze „lokalnie naznaczone” albo „lokalnie familiarne”. Pisze w nich Barbara Śnieżek o tym, co dla rzeszowian swojskie i dobrze znane, wpisane w porządek zwykłego dnia, w którym to spacer, dojście do pracy, powrót do domu, peregrynacje od sklepu do sklepu, od kawiarni do restauracji należą do czynności codziennych.