- Krystian Medard Manteuffel
- Polecane
Krystian Medard Manteuffel - Mente et malleo, czyli moja ostatnia podróż na Litwę
Romualdowi Mieczkowskiemu
przed podróżą do Wilna
Romualdowi Mieczkowskiemu
przed podróżą do Wilna
Bartłomiej Siwiec urodził się w Bydgoszczy. Prócz poezji zajmuje się również prozą. Jest dramaturgiem i krytykiem literackim. Ma na swoim koncie cztery powieści, zbiór opowiadań i dramaty. Jest członkiem Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Jego najnowsza książka, to zbiór wierszy Domysły na temat Ruxa. Tekst otwierający tomik dowodzi, że autor uważnie śledzi współczesność.
Midan. Celofanowożółte strome znikające schody, siedząca na nich postać z innej epoki, na dole ulica odurzająco wyglądających, błyszczących ciasteczek.
Kartki uginające się pod ciężarem słów, wielogłosowe, szeleszczące niespokojnie. Próbujące ostudzić niepokój niecierpliwym wachlowaniem się okładkami – niczym papierowym wachlarzem.
W 2010 roku napisałem w „Akancie” o Twoim ojcu Wacławie („Podporucznik” „Świat Inflant” nr 2010, nr 3, s. 10-11).
Tamtym tekstem starałem się pomóc Ci go pożegnać, przebijając się przez mity rodzinne, przemilczenia i niedopowiedzenia.
Byłaś wdzięczna.
Dzisiaj znów siadam do pisania, ale z ogromnym bólem, bo przyszło mi żegnać Ciebie.
W lipcu 2023 roku Bracia Inflanccy ponownie postanowili ruszyć z pomocą walczącej Ukrainie. Tym razem nie wzięliśmy żadnych artykułów rzeczowych lecz postanowiliśmy przyjść z pomocą finansową.
chłopcy III
Z początkiem letnich upałów reprezentanci przeróżnych partii ruszyli w Polskę na spotkania z elektoratem. – Jaki normalny człowiek w sezonie wakacyjnym, przy pięknej pogodzie, zamiast nad wodę lub na łono natury, pójdzie na spotkanie z politykami? Chyba tylko jakiś nawiedzony! – słyszałam od wielu osób. – To zależy jeszcze, w jakim stopniu nawiedzony – odpowiadałam.
„Alicja w krainie czarów” to jedna z bardziej inspirujących twórców teatralnych i filmowych, powieści dla dzieci. Niektórzy artyści podchodzą do tego dzieła nawet parokrotnie. Należy do nich Przemysław Zych, który po raz pierwszy skomponował „Alicję” w 2015 roku dla Opery na Zamku. Recenzję z tamtej premiery pisałam w 11 numerze AKANTU z 2015 roku. Może ona przekonać jak dalece spektakl bydgoski różni się od szczecińskiego, choć obydwa zostały oparte na muzyce tego samego kompozytora. Tyle, że tam brzmienie dyktowała choreografia Jacka Tyskiego, tu libretto i ruch zespołu baletowego oparte są na fantastycznych wizjach Roberta Bondary. A to nie mogło pozostać bez wpływu na warstwę muzyczną, która przy okazji tego baletu pełni rolę ilustracyjną, jest też zapowiedzią określonych zdarzeń, pojawiania się postaci.
Droga do debiutu
Debiut literacki jest splotem wielu czynników, nie zawsze podyktowanych wyłącznie rytmami i arytmami procesu historycznoliterackiego. Decydują o nim różne preteksty i impulsy, od finansowych począwszy, poprzez społeczne, egzystencjalne, komunikacyjne, niekiedy polityczne i religijne, a na psychologicznych skończywszy.
Uznany i uhonorowany (różnymi nagrodami) krytyk literacki, historyk literatury, profesor polonistyki UJ, redaktor krakowskich ARCANÓW, Maciej Urbanowski, ma już w swym dorobku kilka książek o literaturze współczesnej (np. „Dezerterzy i żołnierze”, „Oczyszczenie”, „Romans z Polską”). Całkiem niedawno opublikował kolejną – pt. „Paralele, korespondencje, dedykacje w literaturze polskiej XX i XXI wieku”. Tytuł dosyć intrygujący, ale jeszcze przed otwarciem książki przeczuwałem, że jej bohaterami będą m. in. Andrzej Bobkowski, Tomasz Burek, Zbigniew Herbert, Gustaw Herling-Grudziński, Janusz Krasiński, Jarosław M. Rymkiewicz, Marek Nowakowski czy Wojciech Wencel.
11 sierpnia
Przychodzą do mnie, żeby porozmawiać. Tylko. Aż! Cenna sprawa. Lekarska. A ja z trudem odrywam się od wykonywanej właśnie roboty. Czasem proszę o danie mi chwili czasu, abym zakończył jakąś część tej roboty. Zazwyczaj nie rozumieją. Nadymają się w obrażeniu. Czuję to, ale po pewnym czasie przestaję już na to zwracać uwagę. Życie w poczuciu ciągłej winy przestaje mnie rajcować.
Pewnego dnia przyszedł do mnie kolega dość sterany życiem i opowiedział mi taką oto historyjkę:
- Mając już dość swego sterania chciałem upiększyć kolejny, przymusowy dzień. Wyszedłem wczesnym rankiem na dwór i zacząłem – z głupoty, dla farmazonu, lekceważąc monitoring – zrywać gałązkę róży z krzewu na pobliskim skwerze. Szło mi to dość opornie, tak długo, że zostałem zauważony.
– Chyba dla ukochanej – usłyszałem od przechodzącego, roześmianego od ucha do ucha młodego człowieka, prostackiego raczej.
– Tak – odpowiedziałem. – I wyobraź sobie, że na moment w to uwierzyłem – zakończył swą opowieść ów zgorzkniały mizantrop.
Minione lato politykom nie przyniosło wypoczynku i relaksu. Propagandyści obu walczących plemion już w sierpniu znacząco podkręcili decybele, a ryk jeszcze się wzmaga, w miarę jak postępuje z błota polska jesień. Resorty propagandy znają się na ludziach tylko w jednym aspekcie: ponieważ rozum jest zjawiskiem rzadkim (i niewygodnym), trzeba postawić na emocje! Strategie rozbudzania emocji są liczne i skuteczne: obrażanie, poniżanie, straszenie, wykluczanie, jątrzenie, szczucie jednych przeciw drugim itp. Nie biorą pod uwagę tylko tego, że nadmiar decybeli powoduje utratę słuchu i zobojętnienie na bodźce. Zobojętniałemu nawet strach (emocja najłatwiejsza do manipulowania) często nie daje kopa. Zamiast się miotać, przyjmuje całkiem zdrową postawę: I tak będzie, co ma być. Jak pożyjemy, to zobaczymy…
Twórczość poetycka Wojciecha Banacha bez wątpienia należy do ciekawszych w bydgoskim środowisku literackim. Pokoleniowo przynależący do pokolenia tzw. Nowej Prywatności, zręcznie wymyka się próbom sztywnego zaklasyfikowania go w tym czy innym nurcie, zarówno w płaszczyźnie treściowej, jak i formalnej. Potwierdzeniem tego jest wydany w 2014 r. wybór wierszy poety z lat 2004-2014, zatytułowany „Czas przestawienia”. Jest to książka, która, co zrozumiałe, przekrojowo ukazuje dorobek autora w tym okresie, przedstawiając wybrane liryki z czterech tomików („Odgrodzony przez przypadki”, „Nie tylko aniołowie”, „Mężczyzna z sąsiedniej klatki”, „Odwrócona piaskownica”). Zaprezentowane utwory znakomicie charakteryzują całą twórczość bydgoszczanina, jej główne motywy, tendencje, światopogląd i wyróżniające elementy poetyki.
„Bóg jest swym własnym naśladowcą w człowieku. Imituje samego siebie”
[ostatnia część]
W latach 2014-2017 – równolegle do sektora publicznego, czyli publicznych, krakowskich instytucji kultury – produkt warsztatów tekstoterapeutycznych testowałam w sektorze prywatnym. Stosowałam w obu tych sektorach tę samą strategię ofertową. Ku mojemu zaskoczeniu, po odrzuceniu proponowanej innowacji w zakresie usług tekstoterapeutycznych przez instytucje kultury, prywatni partnerzy biznesowi byli otwarci na projektowany przeze mnie proces. Przede wszystkim doceniali oni zasoby merytoryczne projektu, w tym opublikowaną przeze mnie książkę biblioterapeutyczną, dedykowaną psychoterapii i rozwojowi osobistemu kobiet w procesie zmiany biograficznej, przygotowaną i opublikowaną z funduszu Stypendium Edukacyjnego Miasta Krakowa w 2011 roku.
To szczęście – radość, że możemy spotkać się z taką pasją, entuzjazmem, który jest wszystkim (William Blake). Co jest tego podmiotem, nie przedmiotem, Boże broń najbardziej wartościowym – Poezja właśnie: Poezja mi wszystko wyjaśniła (taki optymistyczny tytuł nosi zbiór szkiców i esejów autorstwa Andrzeja Waltera).
1 października 2022; sobota
Bractwo Inflanckie wyprawia się na Podlasie. Od dwóch lat nie jeździmy na teren dawnych Inflant i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przyczyny wiadome.
Ty powiernicą byłaś mi...
Ty powiernicą byłaś mi nie raz,
Gdy wśród swawoli smutki się zdarzały;
Spędzałem z tobą mojej wiosny czas,
Kiedy czarowne sny się zaczynały.
Czekałem chwili, kiedy obok mnie
Jako wesoła staruszka się zjawisz,
Figlarnie błysną okulary twe
I mnie dziecięcą grzechotką rozbawisz.
Mój słuch pieściły słowa pieśni twych,
Kołyską moją czule kołysałaś
I wśród pieluszek zostawiłaś mych
Tę fletnię, którą ty zaczarowałaś.
Każdy go ma. Na co dzień nie myślimy o nim i dość długo go nie zauważamy. Na imię mu czas. Jesteśmy przez niego kształtowani. Sprzyja nam, albo wręcz przeciwnie. Zazwyczaj żalimy się, że ucieka. Uskarżamy się na jego brak, ale może niesłusznie, bo wszystko, jak mówią niektórzy, zależy od dobrej organizacji. Kiedyś znajomy fizyk udowadniał mi, że czas nie istnieje, póki nie zaczniemy zauważać zmian w naszym życiu. Dzisiaj zgadzam się z jego twierdzeniem po tysiąckroć. Zmiany, dowody na tę specyficzną symbiozę z naszym "wiernym towarzyszem", dostrzegam niemal codziennie.
Jest rok 2015, w restauracji hotelowej w Nankinie, w małej grupie pisarzy jemy na śniadanie przysmażaną cukinię z ryżem i wychodzimy na ulicę, kierując się w stronę najbliższej stacji metra. Planujemy nim dojechać do Muzeum Ofiar Masakry Nankińskiej, dokonanej przez japońskich najeźdźców w 1937 roku.