Było NORMALNIE... ludzie z zawałami, z wylewami, pojękując, po tych nasennych tabletkach zasypali, a PANI EGUCKA? Choć się cały dzień koło niej krzątano? nie wyszukano zawału, niee, żadnych „dziur w sercu” też, zatem rozrusznikiem jej nie poczęstowano, nawet nogi lekarz oglądał staranniei się zdumiał, bo nogi PANI EGUCKIEJ odziedziczone po Gertrudzie-Żannie, mimo tego jej nieprawdopodobnego WIEKU XY+, miała jak gazela... żadnego żylaczka – nawet najmniejszego... ŻADNEGO.
– Nawet nie opuchnięte – rzucił lekarz z niesmakiem – no to właściwie naco pani choruje, bo i skóra wielkiej gładkości– dodał, nieco już poirytowany.
– Nigdy się nie opalałam – tylko plankton demokratyczny się na słońcu smaży, DAMY – nie; widziałam Aleksandrę Śląską swego czasu na Helu – tylko o czwartej rano na spacer brzegiem morza chadzała... ja też.
– Jutro ustalimy co z panią – uciął sucho lekarz – teraz mamy tego zdiagnozowanego – przywieziono tego z tatuażami – więc się oddalił niezadowolony.
Zagasły ostre sufitowe lampy, jedynie słabe światła z korytarza, uwidaczniały kontury łóżek… chorzy przez sen pochrapywali…
PANI EGUCKA bez owych – trujących przecież – tabletek nasennych niee… nie zasypiała… ROZMYŚLAŁA…
TATUAŻE? SYMBOLE? – coś oznaczał musiały… potęga SYMBOLI?
Takim ekspertem w dziedzinie symboli był profesor Robert Langdon… religijnych symboli – mózg PANI EGUCKIEJ się dobrze sprawował – no, to dlaczego DAN BROWN przyszedł jej do głowy… dlaczego KOD Leonardo da Vinci? Czyżby teraz też symbolami Świata zastraszanie??
ZNAKI na wykładzie ukazywał i domagał się ich interpretacji: ukazał aha… białą spiczastą złowieszczą czapkę Ku-Klux-Klanu... NIENAWIŚĆ? RASIZM? Nietylko skierowany do czarnoskórych, ale do chrześcijan, do Żydów też, a teraz – kombinowała PANI EGUCKA – takie złowieszcze kombinezowate białe postaci, ludzkość całego Świata opanowały; ANDROMEDA im nakazuje wprowadzić RELIGIĘ MEDYCYNY.
Jej CREDO? WOLNOŚĆ, to SAMOTNOŚĆ – współczesny Ku-Klux-Klan, żadnej rasie życia nie daruje, bo taka REPTILIAN metoda nastała: chłeptać cierpienia ludzkości.
Dochodziła północ... gdy jak raz, spod sufitu trzaski, chrzęsty, postukiwania rozwarły na nowo, przymykające się w półśnie oczy PANI EGUCKIEJ. Cicho wkroczyła SIOSTRA? Jejku! Teraz tak mówić nie wolno – pani magister pielęgniarka, ogarnęła wzrokiem salę:
– Tylko pani nie śpi? Bo to trzaskanie? Nocą covidowy oddział – jest nad nami – swoje smutne sprawy porządkuje… u nas NORMALNIE…
NIENORMALNIE NORMALNIE – odetchnęła z ulgą PANI EGUCKA, ale naraz na myśl jej przyszły groźny wywody filozoficzne Giorgia AGAMBENA… a to je czytała – czytywała, a to co nie co o nich słyszała – wysłuchiwała, bo Giorgio AGAMBEN… hm… skutki poczynań ANDROMEDY ukazując, rozwścieczonymi głosami PSEUDODEMIURGÓW rozszarpywany, których PRZEJAWEM – dziełem być miała NOWA RZECZYWISTOŚĆ.
Pierwszy raz PANI EGUCKA ujrzała – poznała dzieło AGAMBENA, w swej ulubionej, bo metarzeczywistej księgarence na Starym Rynku w Poznaniu.
Znowu był upał, znowu półki z książkami dyszały zapachem wiedzy tajemnej swych kart tak silnym, że PANI EGUCKIEJ zakręciło się w głowie iosunęła się była na tę stojącą przy drzwiach zielonkawą kanapkęudającą? styl DYREKTORIATU; bo te intarsje na oparciu przez dobrego EBENISTĘ wykonane, plusz ciemny białym surowymklasycystycznym ornamentem zdobiony, znowu do dziwacznej cmentarnej powagi się odwołujący– nawołujący; zresztą czynił to teżniewielki kominek z szarego marmuru, nad którymniezmiennie wisiało zamglone mgiełką kurzu kryształowe lustro...
PANI EGUCKA wiedziała, że DZIWNE BYŁO, więc ponownie w nie zaglądała... nadal się jej w głowie kręciło.
Jak zwykle – chudy, o diabolicznej urodzie KSIĘGARZ do niej podszedłi powiedział:
– Wiem, wiem, napewno pani dzisiaj GIORGIA AGAMBENA chcepoczytać – proszę... zacznijmy od tej miniatury filozoficznej… IDEA PROZY, a potem mogę pani jeszcze trochę opowiedzieć, podoradzać, AGAMBEN – filozof... POLITYCZNY… AGAMBEN – wyczytałem – spełnia heideggerowski postulat KATABAZY filozofa: muszą być tacy, co zejdąw otchłań, by świat na powrót zalśnił blaskiem boskości.
– Fa-a-scynujące, AGAMBEN – nieco się PANI EGUCKA zająknęła.
– Tak, droga pani – czego on nie umyślił! Czego nie napisałby, spisał! Fundamentalne jego dzieło HOMO SACER wydane po polsku, a te jego „INTERWENCJE”– tom zatytułowany GDZIE JESTEŚMY? EPIDEMIA JAKO POLITYKA; jakież tam teksty! Refleksje O ZARAZIE: Epidemia pokazuje, że wyjątek stał się regułą; Nagie życie; O prawdzie i fałszu, Medycyna jako religia, Bezpieczeństwo biologiczne i polityka, Requiem dla studentów, Prawo i życie, Stan nadzwyczajny a stan wyjątkowy, Twarz i maska, Czym jest strach, Dystans społeczny, Polemosepidemios; i O CZASIE KTÓRY NADCHODZI!
KTÓRY NADCHODZI!
Jego koledzy po piórze wrzawą złowrogą na to zareagowali, pokrzykując „Paranoiczna interpretacja historii”, „Ślepota na rzeczywistość będącą skutkiem zbyt wielkiego przywiązania do własnych teoretycznych fantazji”, „Majaczenia”, „Ignorant w kwestii koronawirusa”, „Degradacja teorii do poziomu paranoi”, „Negacjonizm koronawirusa”, „ Podstarzały i sprowadzony na manowce mędrzec, któremu teoretyczne inklinacje zaciemniły osąd”, „Paranoiczny konspiracjonizm”.
Proszę pani! Nic z tego tym, którzy go oskarżali o hołdowanie spiskowym teoriom nieugięcie odpowiadał:
„Nazywanie teoretykami spiskowymi tych, którzy próbują rozpoznać wydarzenia historyczne, jakimi naprawdę są, jest zwyczajną podłością"; pewnejest, że ten kto nazywa teoretykami spiskowymi historyków próbującychszczegółowo zrekonstruować leżące u podstaw (wydarzeń) spiski i sposobyich przeprowadzania, daje dowód swej niewiedzy, jeśli nie tępoty”.
I dalej – wciąż AGAMBEN! AGAMBEN!
„Nowy despotyzm zaprowadzony w imię biologicznego bezpieczeństwa i ochrony zdrowia, będzie pod względem form i metod wszechobecnej kontroli, czymś gorszym niż totalitarne reżimy znane z przeszłości. Prawa podstawowe... niezbywalne, stają się tymczasowe i odwoływalne. Stan wyjątkowy przekształca się w normalny paradygmat rządzenia – za usprawiedliwienie stanu wyjątkowego ogłoszonego nieomal na całej planecie służy walka z pandemią choroby koronawirusowej – zamiast ataku grupy terrorystycznej, mamy atak grypy terrorystycznej”.
AGAMBEN niebezpiecznie JASNO objawia, że pojawia się RELIGIA MEDYCYNY, jako konkurentka RELIGII CHRZEŚCIJAŃSKIEJ I KAPITALISTYCZNEJ RELIGII PIENIĄDZA – przenosząc paradygmat zbawienia do doczesności; i ten jej charakter nigdy niekończącego się kryzysu! od kapitalistycznej religii pieniądza przecież, że owo zbawienie – ozdrowienie, jest takie na niby, bo złośliwa odmiana REPTILIANA – diabła stale mutuje… nowe, nieznane… Straszna ta RELIGIA MEDYCYNY! Wszystko przenika, nakazuje nam żyć w nowych nieznanych obszarach.
Przepisy i nakazy RELIGII MEDYCYNY mają być skrupulatnie przestrzegane, bo czuwa nad tym władza, a opór wobec dogmatów kapłanów nowej religii, traktuje się jak herezję.
W rozprawie NASZ DOM PŁONIE, AGAMBEN rozmyśla, od kiedy? Czy czasów światowych wojen? Bo może to postęp… ślepy pęd ku postępowi…
– Mars? Jowisz? Kosmiczne taksówki dla bogaczy – dodała PANI EGUCKA.
– Właśnie. Swoją „Interwencję” z listopada 2020 roku zatytułował AGAMBEN: O CZASIE KTÓRY NADCHODZI.
Rozmyślanie? Nad ranem PANI EGUCKA zasnęła.
Zbudziło ją głośne pytanie:
– Jakie leki pani do tej pory brała na nadciśnienie? Czy bierze pani BISOCARD?
PANI EGUCKA rozwarta oczy – w porannym świetle budzącego się dnia ujrzała... NIENORMALNIE NORMALNĄ, LEKARKĘ – jakby z kliniki profesora Romana DREWSA wydobytą: idealnie wykrochmalony wyprasowany biały fartuch, wcale nie rozchełstany, ale zapięty na wszystkie guziki...
– Są w tym pudełeczku – PANI EGUCKA podała metalową szkatułkę z lekami, którą też Jacek do torby dołożył.
NIENORMALNIE NORMALNA LEKARKA (żadna tam biała kapłanka RELIGII MEDYCYNY) chwilę pojemnik penetrowała,by swoje przypuszczenia potwierdzić... miała ten BISOCARD nareszcie w dłoni!
– Pani ma serce sportowca... niskie tętno... KARDIOLOG tym lekiem...– niedokończyła.
– BISOCARD odstawiamy – dodała, kiwając głową. – mogłaby pani spędzić Wielkanocne Święta w domu, ale ma paniniedobory potasu... kroplówka… Jeszcze panią zatrzymamy.
– AGAMBEN… RELIGIA MEDYCYNY? – rzuciłaPANI EGUCKA.
– Raczej pomyłka kardiologa – dodała zaskoczona lekarka NIENORMALNIE NORMALNA.
Dobrze zna tajniki swego zawodu – nie musi zaraz znać FILOZOFÓW – pomyślała z wdzięcznością PANI EGUCKA.
Trzeba być zdrowym, żeby przetrzymać czasy RELIGII MEDYCYNY – jej eksperymenty i omyłki, medialnie, telefonicznie serwowane.
W tym CZASIE KTÓRY NADCHODZI…