W latach 60. XX w. ukształtował się nowy nurt anarchizmu zwany ekologicznym, ekoanarchizmem, zielonym i protoplastów właśnie tego odłamu anarchizmu dotyczy praca TOMASZA SIKORSKIEGO Prekursorzy zielonego anarchizmu La Belle Époque1.
W latach 60. XX w. ukształtował się nowy nurt anarchizmu zwany ekologicznym, ekoanarchizmem, zielonym i protoplastów właśnie tego odłamu anarchizmu dotyczy praca TOMASZA SIKORSKIEGO Prekursorzy zielonego anarchizmu La Belle Époque1.
Na wstępie gratuluję znakomitego tytułu: prosty, czytelny, pozwalający odbiorcy proponować szereg interpretacyjnych kontekstów, dzięki którym pozornie proste komunikaty znacznie się skomplikują. Nie będę definiować „gestów” (wiemy jak to słowo/pojęcie rozumieć), dodam jednak, że gest – jako ruch zarówno świadomy jak też nieświadomy – zawsze wiąże się z człowiekiem (zob. Przyjazne gesty, s. Gesty, s. 50).
„W gruncie rzeczy”, „Po upadku zimy” powinna nastać wiosna. Pora zmartwychwstania, radości wszelkiego stworzenia. Nadzieja zieleni powinna zająć miejsce negatywu krajobrazu, tego czarno-białego i zimnego czasu – naszego oczekiwania – ciepła, przytulności, może również miłości. Tytuły książek wymienione powyżej, to jest „W gruncie rzeczy” i „Po upadku zimy” – są autorstwa Macieja Greli i zostały wydane w roku 2020 przez Bibliotekę Telgte (pracownię Romana Bąka). Rok wcześniej, to jest w 2019 roku, Maciej Grela debiutował tomikiem noszącym tytuł „Order ostu” wydanym przez wymienione wyżej wydawnictwo.
Mam szczególny szacunek do książki, jako przedmiotu posiadającego duszę. Biorę ją w dłonie z wielkim nabożeństwem! Wiem – słowa wykute drukiem na papierowych kartach – to świat autora opisany pod własnym kątem w ułamku chwili „dzisiejszego”; za sekundę historycznego „wczoraj”. Ta stopklatka pozwala to „dziś” zachować na zawsze. Jako świadectwo zamyślenia autora (czas twórczy). I prawdę kosmosu.
Jeszcze pobrzmiewa echem Holokaustu Skarga Jakuba, a już chłonę kolejne, wyrwane z nurtu aorty, zalegające dno serca wiersze Eweliny Pilawy, pomieszczone w tomie o jakże wieloznaczeniowym tytule Czas niepogody. Podsuwający czytelniczej wyobraźni skojarzenia: wyobcowania, śmierci, utraconej miłości, posuchy twórczej i intelektualnej, zagubienia w cybernetycznym świecie, ale i zimna bijącego od człowieka (szczura) wielkiej korporacji. Z całą burzą przyczynków i skutków poety rozbitka dryfującego na fali ocalenia do nieznanego brzegu. Czasem piaszczystego. Czasem pełnego skał.
Przyjaźnie artystów, muzyków i ludzi pióra zwykle przechodzą próbę czasu i podlegają weryfikacji w zmieniających się okolicznościach życia, w dynamicznie ewoluujących biografiach powiązanych ze sobą twórców.
Jolanta Baziak - Słowo Obraz
Mamy właśnie taki moment, że pisząc tekst na przykład w marcu, nie tylko się nie wie, czy w przyszłych miesiącach będzie możliwość jego opublikowania, ale nawet tego autor nie wie, czy skończywszy dzieło, zdąży je jeszcze przejrzeć przy własnym biurku! Zaznaczam jednak, że taka świadomość nie wiąże się u mnie ani z mocno dojrzałym wiekiem, ani z wzmożonym dramatyzmem chwili bieżącej.
Wystarczy, aby dobrzy ludzie, którzy są większością, nie zrobili nic, zachowując tak zwaną bezstronność, wtedy Zły opanuje szybko cały świat.
Wchodzi w skład Akademii Francuskiej: żyje długo i do końca aktywnie. Gdy umiera, ma 83 lata (1802-1885).
Komenda z sąsiedniego miasta wojewódzkiego poprosiła nas o pomoc. Mieli ogromny kłopot z rozprzestrzeniającymi się ponad miarę tajnymi kompletami.
Jako mały, ledwo pięcioletni chłopczyk zapamiętałem taki epizod:
#natura - o tym, jak hasztag uciekł zza kratki
hasz + znacznik = szybki środek transportu + transportowana treść
1 kwietnia
Widziałem jak wrzucał do puszki całe 5 groszy po to, aby pokazać, że też uczestniczy w zbiórce na pomoc uchodźcom. Znam tego człowieka. Może na pieniądzach nie leży, ale też nie bieduje. Badania wykazały, że tylko 56 procent Polaków pomaga uchodźcom.
Teraz. Pogrzeb Krystiana
Jesień dżdżyła. Ostatnie dni września, wcześniej letniego, przyniosły złą wiadomość i załamanie pogody. Było rzewnie. Aura współgrała z bólem mieszkańców Dąbrówki. Ich twarze szpecił identyczny, udręczony grymas. Tak jakby jedna uporczywa i wspólna myśl błądziła nad trumną Krystiana. Z początku obywało się bez dramatycznych scen. I tak do końca by zostało, gdyby nie Sabina.
Było to przy prapoczątkach miasta Rzym, gdy pozostawała jeszcze świeża pamięć po Romulusie, który wskazał swym następcom kierunek rozwoju cywilizacji Latynów. Malaryczna Magna Kloaka wyschła a ścięte lasy odsłoniły siedem majestatycznych wzgórz przyszłego centrum świata.