Wracałam do domu z zakupów w centrum miasta. W autobusie było tłoczno. Znalazłam miejsce siedzące w tyle pojazdu. Obok mnie siedziała ładna kobieta w średnim wieku, elegancko ubrana. Odniosłam wrażenie, że jest czymś podenerwowana.
Autobus posuwał się rwanym rytmem a do moich nozdrzy napływał nieprzyjemny zapach. Nazwałabym go nieświeżym. Po chwili usłyszałam charakterystyczny głos pijaka.
- Zadam ci młody zagadkę na inteligencję.
- Dawaj! - głos młodego wskazywał, że nie był po spożyciu wiadomego trunku.
- Co kiedyś było tu na pierwszym piętrze? Autobus mijał właśnie piętrowy sklep z artykułami pochodzącymi z Chin.
- No... nie wiem... - młody zastanawiał się. - Może jubiler?
- Ty nic nie wiesz, młody – zawyrokował jego towarzysz. - Jubiler!- zachichotał i pociągnął z butelki. - Tu była najlepsza kawiarnia w mieście – przeciągał wyrazy, aby młody poczuł wagę tego stwierdzenia. - Najlepsza kawiarnia w mieście, młody! - głos miał już nieco bełkotliwy. Wypił łyk. - Pamiętam, jak występował tutaj Maanam...tak, Kora była w porządku!
- Kora była w porządku – potwierdził młody.
- Śpiewaliśmy razem...- zafałszował na cały autobus:
- Buenos Aires
Buenos Aires
Buenos Aires
Buenos ...Aires
Siedząca obok kobieta odwróciła się gwałtownie do tyłu, jakby chciała coś powiedzieć.
Mężczyzna, chyba pod wpływem jej spojrzenia, zmienił temat. - A wiesz młody, że moja stara już mnie nie kocha...Tak, już mnie nie kocha! Popił z flaszki. - A mogło być tak przyjemnie...kino, kawiarnia i te rzeczy, wiesz...- zaśmiał się rechotliwie.
- Może to przez to picie – podpowiedział młody.
- E tam przez picie! Nie kocha mnie i już!
Usłyszałam znowu odgłos pociągania sporego łyka i zaczęłam mieć obawy, czy to wciąż ta sama butelka. Po krótkiej przerwie nastąpiła kolejna zmiana tematu.
- A wiesz młody, napierd...ją mnie nadgarstki.
- Musisz więcej ćwiczyć.
- Ale ja ćwiczę... codziennie... Codziennie - powtórzył jakby sam chciał utwierdzić się w tym przekonaniu. - I co? I nic! I biorę te tabletki, coś mi je dał... I nic... ciągle
napierd...ją!
-A może to od picia? - ponownie zasugerował młody.
-Nie od picia... od picia nie mogą boleć! Ale wiem dlaczego... Tu nastąpiła przerwa, będąca, być może, wynikiem utraty wątku lub efektem zaskoczenia z dokonanego odkrycia.
No dlaczego? - młody bez zbytniego zainteresowania drążył temat.
- Bo jestem stary... - zaległa cisza, jakby pijaczek coś obliczał. - Mam sześdziesiąt pięć lat! - zakomunikował, starając się mówić wyraźnie, choć przychodziło mu to z trudem.
- Fakt, to dużo!- potwierdził młody.
Kobieta siedząca obok podniosła się aby skierować się do wyjścia.
- A kiedy, piękna pani – pijak skierował pytanie do wysiadającej - da mi swój numer telefonu?
Zrobiła gwałtowny zwrot w jego stronę. Na twarzy malowała się pogarda.
- Spierd...j!- powiedziała.
- A widzisz młody - mężczyzna jakby nieco wytrzeźwiał z zadowolenia – każda kobieta lubi być podrywana!