***
Żył raz biedny rycerz, który
Prosty i milczący był;
Twarz miał bladą, wzrok ponury,
W duszy wielką prawość krył.
Niedostępną rozumowi,
Wizję miał za młodych lat,
Która w sercu rycerzowi
Trwały zostawiła ślad.
Raz, gdy traktem ze stolicy
Do rodzinnych wracał stron,
Postać Maryi Dziewicy
Obok krzyża ujrzał on.
Czując miłości płomienie,
On czystości złożył ślub.
Na kobietę, choć przez mgnienie,
Spojrzeć nie chciał aż po grób.
Odtąd przyłbicy stalowej
Nigdy nie podnosił krat;
Zamiast szarfy kolorowej,
Różaniec na szyję kładł.
Trójcy Świętej: Ojca, Syna
I Ducha na wieków wiek,
Brakło w modłach paladyna.
Bardzo dziwny był to człek.
W Przenajświętszej twarz wpatrzony,
Długo każdej nocy trwał
I do głębi poruszony,
Rzeką łzy tęsknoty lał.
Miłości, wiary, nadziei
Pełen, ufny w wizję swą
Słowa: Ave, Mater Dei
Na tarczy wypisał krwią.
Tak, jak inni paladyni,
Na wschód wyruszył bez trwóg.
W Palestynie, na pustyni,
Zadrżał przed nim wiary wróg.
Lumen Coelum, Sancta Rosa!
Wołał, kiedy ruszał w bój;
Ogarniała wtedy groza
Muzułmanów cały rój.
A gdy już do zamku wrócił,
Głuchy był na świata gwar.
Wciąż miłował, wciąż się smucił,
W końcu bez Komunii zmarł.
A gdy kończył życie swoje,
Zły duch już w pobliżu stał,
Bo w piekielnych bram podwoje
Jego duszę zanieść chciał:
„Wszak nie modlił się do Boga,
W czasie postu mięso jadł,
Snując się po świata drogach,
Za Chrystusa Matką w ślad.”
Ale Przeczystej wzruszenie
Paladyna dolą złą,
Sprawiło, że mu zbawienie
Prośbą wyjednała swą.
1829