Archiwum

Piotr Stareńczak - HANDLARKA WARZYW I OWOCÓW

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Jako słowa pożegnania
dla mojego kuzyna
Rafała Szewczyka

Jest taki bar,
w którym można go było spotkać codziennie.
Siedział przy ladzie
zgarbiony
z kuflem piwa w dłoni.



Do mamy nie ma co wracać.
Bieda aż piszczy.
Zresztą kobieta każdego dnia
od nowa

przeżywa stratę syna.
Nawet ślub jej córki
nie przerwał tego koła.
Muszę nocować u babci.
Biedna staruszka,
zniszczona po zawale,
z niską emeryturą,
bez nadziei.
I wujek,
najsmutniejszy człowiek świata,
rzadko wstający ze swego łóżka,
skazany przez dwa guzy z przerzutami,
bez nadziei.
Jest jeszcze ciocia,
wiecznie w biegu,
z całym domem na głowie,
nie znająca rozkoszy miłości,
bez nadziei.

I do kogo się tu odezwać?
Komu wyżalić?
Komu wypłakać?
Piotr ma swoją literaturę,
zeświruje od tych wszystkich książek.
Daniel ma swoją muzykę,
gra koncerty, nagrywa płyty,
gra i nagrywa, gra i nagrywa.
A reszta?
Nie ma żadnej reszty.
Reszta jest milczeniem.
Tak to szło, prawda?

Kiedy pieniądze się kończyły,
wychodził na wiatr,
włócząc się bez celu.
I tak każdego dnia
od nowa.

Jednak błędne koło
nieoczekiwanie
zostało przerwane.

To były zwykłe zakupy na rynku,
takie jak zazwyczaj,
byle szybko,
byle było,
byle już.

Rozłożyła swój stragan,
tu, gdzie zawsze,
obok pani Heleny,
która straciła męża i dwóch synów
i która codziennie zapytuje o prognozę pogody.
A handlarka warzyw i owoców
codziennie
odpowiada,
że będzie
słońce.

I wtedy też było słońce,
kiedy młody włóczęga
kupował u niej worek ziemniaków.
Ten worek ziemniaków
miał wkrótce zamienić się
w harfę czerwonych róż.
Młodzieniec nie żałował pieniędzy,
choć duszności przypominały
o niezbędnej porcji leków.

Nadszedł ten dzień,
dla mnie zawsze będzie to „ten dzień",
gdy w drodze do kwiaciarni
serce usnęło
na środku
ulicy.

Handlarka warzyw i owoców
rozłożyła już stragan
i czekała na tradycyjne pytanie koleżanki:
„No, dziś słońce nie wyjrzy.
Takie chmury nigdy nie przechodzą.
Tylko czekać jak lunie z nieba",
tak mówiła pani Helena,
która straciła męża i dwóch synów.
„A niech leje – odparła handlarka – przynajmniej będzie tęcza".


Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.