Ojciec, ślad, zaledwie
Prawie go nie
znałem
A przecież był
moim rodzicielem
Za jego sprawą wyszedłem
z lędźwi nie-
starej wówczas kobiety
Stanowił opowieść
tyle że dość
tajemniczą
dla ciekawskiego dziecka
Roztapiał się
powoli a nieodwołalne
w moich oczach
Koniec wojny
jego milczenie potwierdził
Bardzo blisko
trzymał się ziemi
stał za ladą
apteki
w bieli
Dlatego
tak cicho go pamiętamy
Sami
z sobą, czyli
bez nikogo
cali
jeszcze zdrowi
mimo utajonych
gróźb, wieku
- Wojciech Kawiński
- "Akant" 2011, nr 5
Wojciech Kawiński - Początek zimowej elegii - Ojciec, ślad, zaledwie
0
0
Spis treści
Strona 6 z 10