Słone morze jednej zapomnianej łzy która
przezimowała w sercu jak stukanie
w drewno wszechświata - pieczęć
niepojętego losu Strumień na błędnej
planecie Okruch z chleba przemijania
Godzina zmierzchu na zegarze duszy
w tym jej zakamarku w którym księżyc
mieszka Jej sól przyda się na zimę
w niebie Obmyje kamień dekalogu
Wyśle do mnie wiadomość lotem
gołębicy z ziarnem pocieszenia
w dziobie Z przesłaniem Pana
Wszechrzeczy Potem policzę czarne
gwiazdy w sobie gdy zetnie mnie
złoty sierp Zazieleni się kamień
odbity w moim śnie Ból swój
oddam gwiazdom lub srogości
nieba I poddam się wyrokom
jutrzejszych jesieni zatopionych
w słonym morzu jednej
zapomnianej łzy