Zawsze chciałem być limbą
(aluzja do wiersza Asnyka)
ale zimni ogrodnicy
poskąpili mi słońca
a Bezwzględny – wody żywej
Źle rozpoznałem powołanie
(zwiodły mnie szyfry biblijne)
Zostałem karłowatą sosną
Wegetuję u podnóży pagórka
zwanego Żarem śniąc o
odległych Tatrach
i śmiem twierdzić że
byłoby lepiej gdyby mnie
w ogóle nie było Świat
byłby lepszy.
(24 listopada 2010 r.)
BŁĄD NIECH SIĘ BŁĘDEM
„To nie rzeczywistość… to ból"
(Jerzy Wąsik)
Zaiste,
pozbawiony parasola duchowego,
zostałem wydany na pastwę…
i zalała mnie ciemność
Magia druku zwiodła mnie
na manowce, na bagna wersów.
Drukowałem, drukowałem,
a Chochlik zbierał żniwo wielkie.
Omyłka goniła pomyłkę.
(O, błędy!!!). Błąd się błędem
odciskał na moim obłędzie.
Odczułem, jak gorzko smakuje
(powielony po wielekroć)
lapsus w tytule wiersza. Jak
boli jedna marna literka.
Kainowi zawsze dym
w oczy…
(24 stycznia 2011 r.)