Archiwum

Andrzej Bogucki - Najpierw Tron a potem Król

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W miesięczniku literackim „Akant" nr 9(191)2012 na s. 24 zamieszczono tekst Leszka Wierzchowskiego, „Jego Królewska Wysokość dziękuje…", który jest repliką na mój polemiczny tekst w „Akancie 8(190)2012 na s. 8 – 9. Leszek Wierzchowski jako były redaktor „Żołnierza Wolności", propagandowego dziennika ludowego Wojska Polskiego, wydawanego przez rządzących polską komunistów, reprezentującego linię partyjnego „betonu" z wielką umiejętnością odwraca fakty przytoczone w mojej polemice.
Przytoczyłem opis fotografii zamieszczony do dziś na głównej stronie internetowej PRM wyraźnie dokumentujący samozwańczy tytuł: „Jego Królewska Wysokość Regent Polski i PRM, Leszek Wielki Książę Wierzchowski z Małżonką (…)". W swej replice Wierzchowski zmieniając ten fakt z pychą pisze: „Królem – co prawda – nie jestem, a jedynie Regentem Polski i Polskiego Ruchu Monarchistycznego, ale za uznanie dziękuję!". Otóż jest to sprzeczność z faktami, nie ma tu mego żadnego uznania a wręcz potępienie stosowania takich praktyk. Wierzchowski nie jest ani Królem Polski ani Regentem Polski, a tytulatury PRM nie warto komentować.
Dalej Leszek Wierzchowski pisze: „Ja również jestem zadowolony z faktu, że czasy cenzury  minęły". To dobrze, tylko jak sobie radził będąc redaktorem „Żołnierza Wolności"? Zaznacza dalej: „W latach „gierkowskich", jako młody żurnalista, byłem  uczony przez starych przedwojennych „repów" dziennikarskich (…)".  To dlaczego oskarża mnie, że powołuję się „na  kłamliwe artykuły dziennikarskich pismaków, jako autorytety". Z jakich źródeł naukowych i publicystycznych korzystałem, podałem warsztat naukowy, pisząc moje poprzednie teksty. Na pytanie przeprowadzającego wywiad z Leszkiem Wierzchowskim, dziennikarz zadał mu pytanie: „Czyżby i ja mógł otrzymać np. tytuł hrabiego?". Leszek Wierzchowski m.in. odpowiedział: „Do tej pory faktycznie kilku dziennikarzy otrzymało już tytuły szlachciców, a jeden dziennikarz telewizyjny za wieloletnie propagowanie działalności PRM został podniesiony do godności hrabiego" .
Na marginesie dodam, że Leszek Wierzchowski i Polski Ruch Monarchistyczny nie miał nigdy tak przychylnej prasy jak łamy „Akantu", gdzie może promować swoją osobę i partyjkę. Za to dobrodziejstwo mam nadzieję, Leszek Wierzchowski „nada" co najmniej tytuł „książęcy", zasłużonemu dla Polski i kultury narodowej, wybitnemu posłowi, samorządowcowi, pisarzowi, poecie, niezłomnemu działaczowi społecznemu i wydawcy Stefanowi Pastuszewskiemu. Niech pozostanie zagadką dla czytelnika „Akantu" czy Stefan Pastuszewski ten „tytuł" przyjmie. W ostateczności jeśli nie zostanie przyznany przez PRM tytuł „księcia" Stefanowi Pastuszewskiemu, to może otrzyma on „Krzyż Wierności" nadawany „za wyrażającą się w czynach wierność Regentowi Polski i Polskiego Ruchu Monarchistycznego jako partii" lub co najmniej „Złoty Krzyż im. Leszka W. Ks. Wierzchowskiego", a jakże! Zapisano „Regentowi Polski i". Kto nie wierzy niech postudiuje „Kodeks Orderów i Odznaczeń" PRM , gdzie w „nadawaniu odznaczeń", "Polski Ruch Monarchistyczny zapewnia ciągłość tradycji narodowych w wyróżnianiu zasług, cnót obywatelskich i wybitnych osiągnięć".
Każdy czytelnik „Akantu" niech sam skomentuje ten cytat. To przecież Leszek Wierzchowski stworzył PRM dla ludzi o „często delikatnym charakterze i takich też zasadach postępowania nie znajdują właściwego zrozumienia w takim społeczeństwie. Są spychani na margines życia. By mogli się odnaleźć, wzajemnie sobie pomagać utworzony został Polski Ruch Monarchistyczny" . To jeszcze nie wszystkie w/w „tytuły i ordery" nadawane przez PRM. Czytelnicy mają też szansę otrzymać zgodnie ze Statutem PRM „za twórczy rozwój idei monarchistycznej" – „tytuł" –„Doktora Monarchii", którego dwa pierwsze „tytuły nadano" w 1998 r.
Wierzchowski kolejny raz implikuje mi nieznajomość książki Jacka Majchrowskiego, co już wykazałem, że jest nieprawdą w poprzednich moich tekstach. Natomiast polecam czytelnikom „Akantu" rozmowę z „Socjalistą z prawicowo – nacjonalistycznym odchyleniem" Jackiem Majchrowskim , gdzie m.in. tak się wypowiedział: „Miałem nawet odebrać tytuł książęcy, ale odmówiłem, ponieważ ślubowanie wymagało złożenia deklaracji, iż będę walczył o wprowadzenie w Polsce monarchii". Leszek Wierzchowski pisał: „Chodzi nam bowiem o odrodzenie prawdziwej elity narodu" . Tak to człowiek najbardziej ceniony i zachwalany przez Wierzchowskiego odrzucił jego „tytuł książęcy", który zapewne by został podany mu na tacy przez mojego adwersarza. Tym sposobem PRM pozbył się znanego w Polsce profesora jako człowieka swoich kadr. Tych elit nie przybywa w PRM, cieniutko z nimi, nawet nie ma upublicznionego aktualnego wykazu. Leszek Wierzchowski jednak też nie chce podać publicznie sygnatury o nadaniu herbu jego rodowi w linii „po mieczu", gdzie swym twierdzeniem rozmywa odpowiedź na konkretne pytanie i zaznacza: „Andrzej Bogucki pisze ,że nie podaję sygnatury akt grodzkich i ziemskich krakowskich dot. mojego rodu, które znajdują się w Archiwum Państwowym na Wawelu. Ale jest ich tak bardzo dużo, że musiałbym przytoczyć „litanię" - potrzebną może tylko jemu, a zbędną dla PT Czytelników „Akantu". Szlachcicowi Andrzejowi Boguckiemu  powinno wystarczyć moje szlacheckie słowo honoru". Ja ani żaden czytelnik „Akantu nie potrzebuję „litanii" sygnatur. Ja chcę tą jedną główną, której Wierzchowski nie podał. Jestem pragmatykiem i moja profesja wymaga dotarcia do źródła. Wierzchowski nie złożył mi słowa honoru o czym pisze i tak bym nie uwierzył jemu, ponieważ czytając jego liczne materiały wszędzie płynie propagandowa „mętna woda".
To prawda jak pisze Leszek Wierzchowski: „Faktem jest, że Andrzej Bogucki to konsekwentny konserwatysta. I  traktuje Polski Ruch Monarchistyczny ze swojego punktu widzenia. Ma prawo. Lecz PRM  jest organizacją nowoczesną, absolutnie nie konserwatywną! Dla nas nie jest ważne, skąd kto przychodzi, w jakiej był partii itp." Jednak sam sobie zaprzecza, często pisząc, że PRM jest partią ponad podziałami politycznymi. Czyli to zwykła propaganda, ponieważ w PRM nie ma miejsca na konserwatystów. Natomiast L. Wierzchowski pisze: "Nie każdy przecież może zostać baronem, hrabią czy księciem. Jesteśmy organizacją elitarną i kadrową. Obowiązuje nas status wykształcenia i zamożności" .
Trzeba umieć odróżnić monarchię prawdziwą od fałszywej. Korzystając z zaproszenia Redakcji „Akantu" do dyskusji na temat: „Czy w Polsce możliwa jest monarchia?", polecam przestudiowanie prac niektórych znawców problematyki, odcinających się bezwzględnie od poczynań na polu monarchistycznym Leszka Wierzchowskiego i PRM. Niżej podpisany, jako „monarchista idei" także odcina się jednoznacznie od takiej drogi do monarchii jaką prezentuje Leszek Wierzchowski i PRM. Być może kiedyś obywatelskie społeczeństwo polskie podczas różnych przemian politycznych zadecyduje, że powinien w naszym kraju być ustrój monarchistyczny, czyli będzie do tego przygotowane i wtedy przygotuje Tron, a potem zaprosi Króla, nie odwrotnie. Jak już poprzednio pisałem idea monarchii przedstawiana przez Leszka Wierzchowskiego i jego partię PRM została rzucona w błoto . Jednocześnie zapraszam czytelnika „Akantu" do bliższego zapoznania się z tekstem Adama Danka na temat odrodzenia ruchu monarchistycznego w Polsce po 1980 r. .
Jak obliczył Jacek Bartyzel współcześnie istnieje na świecie około 200 różnego typu organizacji monarchistycznych. W tym ciekawym opracowaniu dokonuje przeglądu tych organizacji w świecie i w Polsce. Na temat PRM ma takie zdanie: „działalność zarejestrowanego jako partia polityczna Polskiego Ruchu Monarchistycznego należy do folkloru politycznego, jeśli nie jest celową próbą ośmieszenia monarchizmu, zważywszy fakt uprzedniej przynależności jego lidera (używającego bezprawnie tytułów „regenta" i „wielkiego księcia", Leszka Wierzchowskiego) do PZPR oraz „nadawanie" naiwnym tytułów arystokratycznych" .
Prof. J. Bartyzel najlepszy w Polsce znawca legitymizmu, w swoich rozważaniach, z którymi się całkowicie zgadzam tak pisze: „Filozofia polityczna legitymizmu bazuje zatem na tomistycznym rozróżnieniu pomiędzy – komplementarnymi, lecz odmiennymi – dwoma aspektami prawowitości (teologicznym i naturalnym), tym samym zaś dwoma porządkami, w których zasada legitymistyczna się aktualizuje, tj. natury i łaski. Legitymiści uznają, iż tomizm był zbawienną „deklerykalizacją" polityki, której jednak nie wolno mylić z jej dechrystianizacją. Tomistyczne jest w legitymizmie samo ujęcie podstawowej relacji społecznej pomiędzy osobą a państwem, odnajdujące pośrednią drogę (personalistyczną i uniwersalistyczną zarazem) pomiędzy odrzucanymi jako błędne ujęciami indywidualistycznego liberalizmu i totalitarnego kolektywizmu. Legitymizm odrzuca i takie podporządkowanie jednostki państwu, które czyni ją trybikiem w machinie, i egoistyczną ideologię praw człowieka bez obowiązków względem całości, gdyż więzią łączącą osoby w państwie winna być miłość. Legitymizm uznaje natomiast oba aspekty życia społecznego – ponadindywidualne dobro wspólne i niezbywalne prawa osoby" . Prof. Jacek Bartyzel też jednoznacznie wypowiada się na temat monarchii prawdziwej i fałszywej .
Jerzy Łucki wypowiadając się na temat monarchizmu zaznacza, że realnie trzeba by jednak zmienić bardzo wiele – „W obecnym ustroju trudno myśleć o monarchii bez bardzo szerokich zmian ustrojowych. I to takich, na które społeczeństwo polskie miałoby apetyt. Z tego powodu wielu interesujących się historią Polski, wszelkie roszczenia głoszone przez organizacje monarchistyczne (a jest ich w Polsce dziesiątki), uważa za zbiór pobożnych życzeń" .
Działacz Klubu Zachowawczo – Monarchistycznego  Adam Wielomski ma takie zdanie, z którym też jednoznacznie się utożsamiam: „Prawdziwi monarchiści nie są żadnymi hrabiami czy arystokratami marzącymi o koronie. Są to głównie ludzie młodzi, w wieku około 30-35 lat, o wykształceniu humanistycznym, których przede wszystkim łączą idee konserwatyzmu. Zdajemy sobie sprawę, że nierealne jest, aby dziś w Polsce, na czele państwa stał król. Współczesny monarchizm, to przede wszystkim szerzenie idei. Jako organizacja tego się właśnie trzymamy. Nasz ruch wynika nie tyle z przekonań politycznych, co raczej z lektury oraz pewnej refleksji. To właściwie filozofia polityczna, a nie realny ruch polityczny". O przywróceniu tronu w Polsce mówi krótko: „To utopia. Przywrócenie może być dziś rozważane, ale jedynie hobbystycznie. Działalność współczesnych monarchistów ma charakter przede wszystkim edukacyjny i propagatorski. Tematy, które ich zajmują, to głównie różnego rodzaju postulaty katolickie w kwestiach moralnych, szerzenie świadomości historycznej, patriotyzm, czy w ogóle szerzenie idei konserwatywnych. Kwestie związane z przywróceniem króla nie są poważne" .

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.