Kogo mogę spotkać w czyśćcowym przedsionku?
Irka Iredyńskiego z diabelskim spojrzeniem
Steda Stachurę z gitarą i chlebakiem a może
Władysława Broniewskiego z butelką wódki bo
K. I. Gałczyński jest już w niebie Z boku siedzi
Grochowiak grając w szachy ze Zbyszkiem Jerzyną
Bóg sprawdza ich sny tajemne a w ich
sercach upiory i oni zgodnym chórem śpiewają
swoje sekrety Każdy się bawi przydzieloną mu
gwiazdą i fragmentem księżyca bo Bóg ich
uważa za swoje orlęta Tłok jest w tym
czyśćcu od oddechów duszą Mniejsi poeci chcą
zwrócić na siebie bożą uwagę
ci więksi oczekują na wejście do nieba
a wszyscy wierzą że po coś zrodziła ich ta gleba
i gdy w czyśćcu po nocy wszystko już jaśnieje
oni wierzą w niebo bo mają nadzieję
Edmund Pietryk
Mgła
Pilnuję swojej mgły o świcie i zmierzchu
Jestem jej pasterzem Czasem porysuje ją spadająca
gwiazda Chwytasz ją w dłonie Jest zimna jak
lód i jak lód niczyja a chwila lęku nie mija
Mrówki bólu buszują nawet w twoich włosach
piszesz jeszcze wiersz pod dyktando kosa
Gonisz za lekarstwem jak za złudnym cieniem
i wszystko w tobie tęskni za Marii spojrzeniem
Lekarz zaordynuje – dać mu ketonalu
Boże miłosierny – nie mam o nic żalu
Ta mgła się rozpływa Nie ma nawet cienia
Boże litościwy skróćże te cierpienia
Gołębie za oknem służą ci tak wiernie
Więc dlaczego rozdajesz swe bolesne ciernie?
- Edmund Pietryk
- "Akant" 2012, nr 1
Edmund Pietryk - Czyściec
0
0