Oddać ducha tych czasów przyjdzie, czy wyzionąć?
(Z wiersza Wojciecha Gawłowskiego,
w antologii Poza słowa, Gdańsk 2006, s. 45)
chyba tylko szaleńcy ducha naszych czasów
mogą sobie ujeżdżać, tresować, oswajać
w stopniu wystarczającym, by się dał wyrazić
gdy normalniak swe dzieje – koleje – nadzieje
wyraża
emituje tylko mrok i breję
baba której monolog dopada mnie wnet
(najpierw telefonicznie, teraz tęte-ŕ-tęte)
bardziej nawet upiora tych czasów niż ducha
oddaje, widząc obiekt co w zaćmieniu słucha
chciałabym chociaż zakląć, jednak dojść do słowa
nie pozwala…to dla niej zbyt cenna „rozmowa"
w końcu wybucham śmiechem który mnie zaskoczył
bo nastąpił z niczego (jako para w gwizdek)
baba też w śmiech (mniemając, że kiedy się śmieję
inteligentny człek powinien w lot pojmować, z czego)
humor doładowuje i dobrze nastraja
kobieta wzięła kartkę i zaczyna pisać
fraszkę. Pytam ją grzecznie, czy nie pora spać
mimo wolnych obrotów zaprzecza stanowczo:
– Jest dopiero dwudziesta. Półtorej godzinki
jeszcze sobie popisać mogę. Przy okazji
rzucisz okiem. To lepsze jak bezczynnie
siedzieć. – Nie z własnej nielotności
siedzę jak galernik na beczce dynamitu
co gnije w bajorze!
– Dajże mi fraszkę skończyć, to i się ożywisz –
rzecze baba. – Musiałaś zjeść coś niestrawnego.
idźże już spać kobieto, rano Pan Bóg daje
wiem, dotąd nie dał, chociaż wstajesz skoro świt
lecz jak raz może jutro pchnąć Niagarę w młynek!
– Już dziś to chyba zrobił, a jutro kto wie…
racja. Grzech czekać jutra, mając TAKIE DZIŚ!
(baba to zapisuje z krótką adnotacją:
Cóż za niepoetycka, dołująca myśl.)
2 II 2013