Archiwum

Andrzej Lewandowski - Poeta i jego Muza

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Czytając znakomity poemat Aleksandra Puszkina Eugeniusz Oniegin odnajdujemy w strofie XXXI rozdziału czwartego takie oto słowa:
                         (…) Tak ty, natchniony Jazykowie
                               Uczucia opiewałeś swe,
                              Do kogo? – Bóg sam jeden wie.
                              Elegii twoich zbiór opowie
                              Potomnym, życia twego treść
                             I wieki przetrwa o nim wieść. *
Nieuchronnie rodzi się wtedy pytanie: kim był ten prawie zapomniany dziś poeta, którego Puszkin nie zawahał się nazwać natchnionym, przepowiadając mu wieczną sławę.
Mikołaj Jazykow (1803-1847) wcześnie porzucił studiowanie inżynierii górniczej, aby poświęcić się filozofii i poezji.
Już pierwsze, publikowane od 1819 roku, utwory Jazykowa zwróciły na siebie uwagę ojca rosyjskiego Romantyzmu Wasyla Żukowskiego, a także Aleksandra Puszkina.
Ten ostatni serdecznie zaprzyjaźnił się z Jazykowem, a jego twórczość żartobliwie scharakteryzował słowami: Kastalskie Źródło z którego pił Jazykow, tryskało nie wodą ale szampanem.
Wysoko cenił twórczość Jazykowa również blisko z nim zaprzyjaźniony Mikołaj Gogol, który napisał o młodym poecie, że nie na darmo nosi on nazwisko Jazykow, gdyż włada językiem jak Arab swym dzikim rumakiem.
Sam Jazykow nazywał siebie „poetą radości i chmielu", a także „poetą hulanki i swobody."
Słowa wiersza napisanego w 1831 roku dla uczczenia pamięci przedwcześnie zmarłego przyjaciela, Antona Delwiga (1798 – 1831), poety i wydawcy, (którego Puszkin żartobliwie uwiecznił w strofie XX rozdziału szóstego Eugeniusza Oniegina, niestety bardziej jako miłośnika wina niż poetę…) można w równym stopniu odnieść do samego Jazykowa:
                                                 Pieśń
                          Poetą był – pogodnymi oczami
                         Patrzał na świat, lecz światu obcy był;
                         W dysputy chętnie wdawał się z druhami,
                         Dla piękna wielki podziw w duszy krył.
                         Urodę Charyd wysławiał pieśniami,
                         Przyjaźnią, winem i spokojem żył;
                         Szczęśliwy ten, kto mądrze się radował,
                         Kto żył swobodnie, czysto i bez skarg,
                         Kto się z Muzami trudził i próżnował,
                         Komu miłości chłodny dotyk warg
                         Zdejmował z powiek winem zamroczenie,
                         Łagodząc zbyt gorących marzeń żar(…)
Pogodna, przepojona radością życia poezja Jazykowa zdobyła sobie ogromną popularność wśród współczesnych mu czytelników, jednakże jako pozbawiona większej głębi i dramatyzmu, niezbyt dobrze zniosła próbę czasu. Liczne wiersze miłosne Jazykowa rzadko wyrażają autentyczne uczucia poety i mają na ogół typowo „sztambuchowy" charakter.
Jeden z nich, zatytułowany Pierścień mogą Czytelnicy znaleźć w numerze 13(2012) AKANT-u. Znamienne, że adresatka tego wiersza, znana cygańska tancerka, po latach kategorycznie zaprzeczyła istnieniu jakichkolwiek bliższych związków łączących ją z poetą. Na tym tle zdecydowanie wyróżniają się wiersze zainspirowane fascynacją Jazykowa osobą słynnej petersburskiej piękności Aleksandry Wojejkowej (1795 – 1829), o której pisałem obszerniej w nr 10 (2012) AKANT-u w artykule Tatjana, Swietłana i Aleksandra.
Wojejkowa prowadziła w latach 20-tych XIX wieku salon literacki, chętnie odwiedzany przez najwybitniejszych ówczesnych rosyjskich poetów, którzy w licznych utworach opiewali zalety pani domu, a było ich niemało. Oprócz nadzwyczajnej urody, odznaczała się ona wybitną inteligencją, znakomitym wykształceniem, talentem literackim a także niezwykłą delikatnością i dobrocią. W szczególny sposób doświadczył tej dobroci jeden ze stałych bywalców salonu, poeta Iwan Kozłow (1779 – 1840), któremu warto w tym miejscu poświęcić nieco uwagi.
Zajął się on poezją dopiero w wieku 40-tu lat, kiedy utracił wzrok i został dotknięty paraliżem. Wojejkowa, której Kozłow poświęcił swój pierwszy opublikowany wiersz, otaczała poetę troskliwą opieką i cierpliwie czytała mu obcojęzyczną literaturę , dzięki czemu obdarzony znakomitą pamięcią Kozłow, mógł także przekładać poezję francuską, włoską, niemiecką i angielską.
Tak powstał w roku 1827 wiersz Wieczorny dzwon, będący dość swobodnym przekładem utworu irlandzkiego poety Thomasa Moore`a Those evening bells. Z napisaną około 1830 roku przez Aleksandra Alabiewa muzyką, stał się on jedną z najpopularniejszych pieśni rosyjskich. Popularność ta pozostaje ciągle żywą (również w Polsce), a w Internecie można znaleźć wiele znakomitych nagrań tej pięknej i nastrojowej pieśni, uważanej powszechnie za ludową.
Powróćmy jednak do Mikołaja Jazykowa. Przed pierwszą swoją wizytą u Aleksandry Wojejkowej, tak zwierzał się w liście do brata:
Mówią,że każdy kto widział ją choć raz z bliska, nieuchronnie w niej zakochuje się .Jeżeli ze mną coś podobnego się stanie, to ty poznasz taką zmianę mojego ducha tylko ze słów moich utworów.
Przyjaciel Puszkina, znany pamiętnikarz Aleksiej Wulf tak opisał odwiedziny Jazykowa w salonie Wojejkowej:
Bywało, że w ciągu tygodnia dwukrotnie przyjedzie do nas dzikus Jazykow, siądzie w kąciku, przemilczy cały wieczór, narozkoszuje się widokiem Wojejkowej, wypije szklankę herbaty, a potem w wiersze przeleje swoje płomienne uczucia do tej piękności, z którą bywało, że nie zamienił ani słowa.
Zapewne to ciche zauroczenie młodziutkiego poety i jego poetycki obraz miał na myśli Puszkin, pisząc zacytowane na wstępie tego artykułu słowa. Kilka wierszy, których przekład przedstawiam właśnie polskiemu Czytelnikowi, wzrusza autentycznością przeżyć poety, zakochanego w starszej o osiem lat pięknej kobiecie, matce czworga dzieci, która pomimo dramatycznie nieudanego małżeństwa była nieskorą do romansów.
Niezależnie od młodzieńczego rozczarowania jej obojętnością, Jazykow doskonale rozumiał i doceniał znaczenie Wojejkowej jako jego Muzy.
Dał temu piękny wyraz w wierszu zaczynającym się od słów: Czy kiedyś cię zapomnieć mogę…a także w liście do brata Piotra z dnia 29.08.1826, w którym tak pisał:
Ona ma pełne prawo uważać się za przebudzicielkę, gwiazdę mojego talentu poetyckiego – o ile go posiadam.
*Wszystkie cytaty podaję w przekładzie własnym (A.L.)                           


         


Mikołaj Jazykow
(1803 – 1847)
                               
        Do A.A. Wojejkowej
Przede mną petersburska droga,
Z miłą nadzieją patrzę w dale
I modły podróżnych do Boga
Ku niebu zanoszę wytrwale.
Niech On cię dniem i nocą chroni,
Od chłodu i człowieka złego
I niechaj zamieć nie przysłoni
Uroku spojrzenia twojego.
Niech skryje zimy bisior biały
Na drodze wszystkie koleiny,
By zaprzęg mógł jak oszalały
Gładko przez śnieżne mknąć równiny,
Pod niebiosami błękitnymi,
Szybciej niż poety marzenia,
Boginię piękna i natchnienia
Wioząc saniami wygodnymi…

Niech bóstwa będą mi świadkami,
Że moje prośby są najszczersze,
Zbyt długo grzesznymi treściami
Ja napełniałem moje wiersze!
Temu, co błaga cię w pokorze,
Użyczyć chciej płomienia swego,
Szlachetność i skromność dać możesz,
Poecie oraz wierszom jego.
Zostawię żarty me za sobą,
Z uśmiechem przyjmę twoje więzy;
Muz ulubieńcem jestem z tobą,
Bez ciebie – trubadurem nędznym.
                                

1 lutego 1825

                    Elegia
Jakże mnie zachwyciła ona!
Wszelkie piękności w niej ujrzałem,
Była jak tęsknota wcielona
Za najwznioślejszym ideałem.

Daremnie o spokojne życie
Błagałem w modlitwach codziennych;
Wnętrze mej duszy, serca bicie
                                Jak skarb chroniłem drogocenny.

Miłości czarodziejska siła,
Jak iskra ognia Zeusowego,
W mym sercu płomień roznieciła,
                               Który ogarnął mnie całego.   


Niech inni biorą swe nagrody,
Ona mi Rajem, Gwiazdą będzie,
W godzinach Bachicznej swobody,
                               W pracy i w chwilach ciszy – wszędzie.

                               A choć o względy nie zabiegam
W porywie młodej namiętności,
W zachwycie niemym wciąż ulegam
Niezwyciężonej tej piękności.
1 kwietnia 1825

              Odrodzenie
                              Ich kann mich auch verstellen
                                                               Ramler
Nie nazbyt długo mi świeciła
Ta najłaskawsza z wszystkich gwiazd;
Miłość już dość mi dokuczyła –
Kochałem się ostatni raz!
Niech znikną wszystkie te marzenia,
Które zjawiały się we śnie,
By falą wielkiego wzruszenia
Napełniać młode serce me!
Dość już cierpiała dusza ma,
Z powodu nadziei tak złudnej
I już nie pragnę więcej ja
Służyć tej czarodziejce cudnej.
Rozproszę wszystkie smutki swe
I stłumię zapały bezpłodne;
Ja tylko muzie mej swobodnej
Rymy i serce oddać chcę.
Nie będą czcić mej pieśni słowa
Bogini zimnej niby lód
I lira ma Apollinowa
Nie zabrzmi dla niej żadną z nut.
Miała być uczta Bachusowa –
A w głowie pusto, w piersi chłód…
                                 7 kwietnia 1825

                  Elegia
Żegnam cię, zawiedziony srodze
I o nic więcej już nie proszę.
Pojąłem, z kim na życia drodze
Dzielisz tajemne swe rozkosze!
Ja pustym gestom zaufałem,
Choć miłość była mym pragnieniem.
Ja zawsze tylko twym imieniem
Chwile natchnienia nazywałem.
Lecz się myliłem. Inną dolę
Opatrzność dzisiaj mi daruje,
Więc nucę cicho, pogwizduję,
Przez mroczne wolno idąc pole.
Może rozproszę troski mgłę,
Całą serdeczną tę niewolę,
Bo wesół pieśni śpiewać chcę.
1 – 8 listopada 1825

      Do A.A. Wojejkowej
Czy kiedyś cię zapomnieć mogę? –
Wszak tobie zawdzięczam istnienie.
Ty byłaś pieśni mych natchnieniem,
Świetlistą wskazałaś mi drogę
I napełniłaś serce drżeniem.
W mej duszy, niby skarby święte,
Chowam wspomnienia moje wszystkie;
Tak ciągle żywe, niepojęte,
Wspomnienia tamtych dni złociste.
Dla ciebie wtedy przyzywałem
Muzę miłosnych pieśni pienia,
Dla ciebie, dziełami natchnienia,
Chciałem poety zdobyć chwałę.
To wtedy twej urody siła
Ten święty płomień roznieciła,
Którym natychmiast rozgorzałem.
I tak się myśli rozigrały,
Jak morskie fale w szybkim biegu;
Na podobieństwo ich szeregu,
Wielkość i siłę swą zmieniały.
Dziwną boskością napełniony,
Chciałem się równać z ideałem
I słów mych słodkobrzmiące tony,
Jak perły w pamięci nizałem.
Czekałem wtedy… cudne chwile,
Gdzież zniknęłyście w czasu pyle!
Gdzie mych zachwytów twórcza siła
I gdzie się sławy chęć podziała?
Ta, która dla mnie gwiazdą była,
Już całkiem o mnie zapomniała!
Tak, bez natchnienia, dzisiaj wołam:
Mnie trudno żyć jest pośród ludzi!
Lecz może geniusz się obudzi
I znów – kim jestem – poczuć zdołam.
14 listopada 1825

                          Z rosyjskiego przełożył
                          Andrzej Lewandowski

                              
                                 


                     

                             
                                
                               
                               
                    

                               
                                
                               
                               
                             

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.