nowy układ planetarny tworzy się
za pomocą obliczeń i techniki
ale nawet ona jeszcze nie dotarła
do pewności, że istnieją
oprócz nas, jakieś istoty, krążące
w twardych skorupach, kulistych
w zimnym oceanie przestrzeni
w objęciach, przyszłych lat świetlnych;
nowy układ to nasze dusze, bielejące
w ogromnym polu, gdzie początek
nie jest początkiem, smugą wymarłą
drobiną, pył zakodowaną wiedzą
o czymkolwiek, co przypomina domysł
możliwość, lub ich przeciwieństwo;
Wojciech Kawiński
* * *
Nie prześniłem, ale zasnę
bezsennością; w imię własne
Aby zbudzić się, na nowo
jako pauza; a nie słowo
Obłe, graniaste, ościste
obok innych; niby-istnień
Wojciech Kawiński
* * *
Rybą odpłynęłaś, duszo
tam, gdzie nieobecni słyszą
Cierpkie słowa, w słodkim ciele
barwy ciężkie, loty pszczele;
Wodne szlaki, na-powietrzne
kręgi, tak z naszymi sprzeczne
Śniegi zdarzeń, roztopione
aż po spustynniały, ogień;
Odkształcałaś się, lecz mało
jakby nic się dziś, nie stało
W tym lub w tamtym miejscu, w domu
ty wiesz, kto znów ubył, komu
Wojciech Kawiński
Myśląc o starym domu –
bliskim, nieobecnym
Śnieg,
gorzka warta cukrowa
wiersz,
jego niema mowa
Noc,
matka wszystkich zaśnięć
budząc się
zapominasz wyobraźnię.
Film,
panorama znikliwych obrazów
rzeka,
płynność z oleistą skazą.
Miejsce,
już cię nie zatrzyma
zobaczysz je po latach
obcymi oczyma.
Wojciech Kawiński
Cienka granica?
stan skupienia, śnienie
wiersza prze-budzenie
wirujący, tlen
pośród lotnych mgnień
naga zorza, nad
śniegiem który spadł
z kosmicznego, tła
to jedynie, gra
albo zmienny plan
prozaiczny stan
na jawie i we śnie
z dala, równocześnie
wers będzie, poznaniem
jeżeli nie kłamie...
Wojciech Kawiński
Z rytmów kalekich
Wytłumacz się z nie-istnienia –
przetłumacz je, na parę wersów
zostałeś pominięty przez fale
kolejnych przemian
musisz dać do zrozumienia
że cię nie ma;
choć mógłbyś, to i owo przyznać –
siwe masz sumienie
miłość nie-nawistną, w sobie
a zamiast kości, kamienie
i ziarna soli
widmowe;
lepiej będzie, jak się milczeniem
wy-powiem
Wojciech Kawiński
Usłyszane
Przepraszam, powiedział mistrz
muszę już (na długo) wyjść
Na to pole, pod to niebo
nachylone ku mnie, nie dość
Chociaż (nigdy) się, nie zmęczę
mam pomysłów, pełne ręce
Dobra jest, lub nie jest nasza
mimo wszystko więc, przepraszam
- Wojciech Kawiński
- "Akant" 2013, nr 1
Wojciech Kawiński - Było, będzie; nie było, zostanie
0
0