Nowy Rok za pasem. Czas ten jest okresem zabaw tanecznych, spotkań i postanowień.
Zabawę taneczną, jeśli mi się zdarzy, przyjmę z radością. W jakąś tam spódnicę jeszcze się wpasuję. Taniec, to dla mnie swoista filozofia ruchu i lubię „zakręcić się” aż do utraty równowagi. To taka forma rozrywki, że dorośli mogą się bawić jak dzieci. Około północy to nawet „Moja Ulijanko” uchodzi odtańczyć i nikogo to nie dziwi, ani nie gorszy.
Natomiast wszelkie spotkania, zjazdy, wizyty i rewizyty stały się dla mnie bardzo stresujące. Mąż ostrzega mnie, abym nie zaczynała o religiach, a ja jemu wręcz zakazuję mówić o polityce. Kraj od nadmiaru sporów partyjnych popękał jak ziemia spalona słońcem. W związku z tym wszyscy czekają na cud „ożywczego deszczu”, bo myśli więdną jak liście, a słowa usychają jak niedożywione owoce. Mogłabym godzinami mówić o książkach, ale nikt nie chce słuchać, a cóż dopiero dyskutować. Ostatnio usłyszałam cierpką uwagę na ten temat. Dano mi do zrozumienia, że dyskusje literackie są dobre dla znudzonych emerytów i dla nawiedzonych wdów. Mąż lubi wędkować i polować, ale te tematy wśród „czystych serc i umysłów”, nie mają wzięcia. Jakoś stosy jedzenia na stole nie budzą u tych „wrażliwych” ludzi skojarzeń z pozyskaniem koniecznego surowca na mięsne potrawy. Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, nawet we śnie, że to, co kupujemy w supermarkecie zaczyna się w rzeźniach. Coraz częściej na takich spotkaniach oglądamy telewizję. Przy akompaniamencie kolejnych programów poruszamy „dyżurne” tematy:
1. Śluby i rozwody aktorów, sportowców i polityków.
2. Modne fryzury i makijaże.
3. Sport.
4. Wypadki na drogach,
5. Wpadki polityków.
6. Przepisy kulinarne.
7. Diety cud.
8. Lekarstwa na wszystko.
Podczas tych spotkaniach mówimy dużo, ale tak, by niczego nie powiedzieć. Dobrze, że pogoda u nas jest zmienna, a do tego w czterech wariantach pór roku, więc zawsze coś się powie – wystarczy tylko zerknąć za okno. Ciekawe o czym rozmawiają Eskimosi? Ile można mówić o śniegu i lodzie?
A postanowienia noworoczne? Postanowiłam nie postanawiać, bo:
1. Nie potrafię zaprzestać zmyślać. Wtedy niewiele bym napisała.
2. Nie mogę się odchudzić. Czytam i piszę na siedząco.
3. Nie mogę unikać miejsc, w których są kolejki. Gdzieś trzeba się leczyć.
4. Nie mogę często chodzić na nogach, tam gdzie bym chciała. Wszędzie mam daleko.
5. Nie potrafię mówić prawdy. Nikt jej nie chce słuchać.
6. Nie potrafię oszczędzać. Konieczności atakują mnie z każdej strony.
7. Nie mogę pozbyć się lęków. Naokoło wszyscy mnie straszą.
8. Nie mogę unikać hałasu. Umie przenikać przez ściany.
9. Nie potrafię zrozumieć piosenki . Tekst i wymowa znana jest tylko wykonawcy.
10. Nie mogę namówić rządzących do dialogu, bo…
Nieopatrznie zahaczyłam o politykę, a przecież postanowiłam o niej nie rozmawiać. Błędne koło. A tyle chciałabym zmienić u siebie i u innych. Tyle we mnie chęci do poprawiania świata. Przyszłość, w której mnie kiedyś fizycznie nie będzie, nie zapamięta mnie, bo nie zrobiłam niczego, aby się w niej zaznaczyć.