Archiwum

Ariana Nagórska - NISZA KOZIOROŻCA. Nie w nogach problem!

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Spotykając swych równolatków (a także osoby młodsze) coraz częściej słyszę takie mniej więcej narzekanie: Kiedyś to się nawet codziennie biegało na różne spotkania artystyczne, a z wiekiem już się nie chce, bo NOGI tak chętnie nie niosą. Wtedy im uświadamiam, że na ogół nie w nogach (ani nawet w ogólnej kondycji fizycznej) leży problem. Człowiekowi się nie chce po prostu z tej przyczyny, że częściej niż kiedyś rozczaruje się, znudzi i ma poczucie czasu straconego.

W dużej mierze nie mają też racji urodzeni pesymiści, którzy swą niechęć do biegania po spotkaniach tłumaczą nie ociężałością nóg, tylko głowy (bo ponoć z wiekiem zainteresowania ulegają redukcji). Tymczasem pięć minut rozmowy lub obserwowania kogoś (np. na portalu społecznościowym) zupełnie wystarczy, by stwierdzić, czy jest to osoba ograniczona do zainteresowania wyłącznie sobą, czy też nie jest z nią wcale aż tak źle. Egocentrykom nigdy nie poświęcając więcej niż owe rozpoznawcze pięć minut, nie mam żadnych problemów z zauważaniem mnóstwa ludzi, którzy WŁAŚNIE Z WIEKIEM znacznie rozszerzyli swe zainteresowania, ich gust wyszlachetniał, a wymagania tym samym wzrosły. Bombardowani ze wszystkich stron reklamami i zaproszeniami na przeróżne „wydarzenia artystyczne”, zachowują sceptycyzm i dystans bynajmniej nie ze względu na sztywne nogi lub demencję, tylko z niechęci do zapychania sobie czasu i głowy byle czym!

Zaprezentować dziś może się każdy, kto wystarczająco natrętnie zabiegał o swą prezentację. Czy coś potrafi, czy też nic, większego znaczenia nie ma. Mimo to wcale nie uważam, że wciąż obniżająca się jakość artystyczna jest główną zmorą wszelkich spotkań. Jeśli np. spotkanie prowadzi osoba mająca coś do powiedzenia i umiejąca słuchaczy zainteresować – nawet bardzo miernym „walorom” twórcy może dodać blasku. Ileż to razy kiedyś szłam na spotkania literackie wcale nie ze względu na „pisarza”, tylko na tego, kto będzie to pisarstwo omawiał. Obecnie natomiast należy założyć, że nawet grafoman maruda od prowadzącego „eksperta” będzie ciekawszy.

Osoby prowadzące wszelkie prezentacje artystyczne zwykle wywodzą się z jednej z trzech grup: 1) urzędnicy od kultury, 2) aktywiści-tupeciarze, 3) kujony na akademickich etatach. Pierwsze dwie grupy same pchają się, by witać, zagajać, omawiać, przemawiać itp. Tych z trzeciej grupy organizatorzy  z szacunkiem proszą, by raczyli przynudzić. Akademik nigdy nie zaryzykuje promowania osoby nie dość znanej, bo lubi błysnąć odbitym światłem przy kimś sławnym. Poza tym jako tzw. „samodzielny pracownik naukowy” musi podpierać się tym, co już o promowanym artyście napisali inni. Potrafi kompilować i cytować do upojenia, byle bez własnego zdania. Z takich spotkań wielu uczestników wychodzi szczególnie wściekłych, bo mają świadomość, że zaproszony gość mówiłby więcej i ciekawiej, gdyby akademik nie ograniczał go własnymi rozwlekłymi wywodami i nielotnymi pytaniami przygotowanymi wcześniej w pocie czoła. Nawet na pytania kierowane z sali wprost do gościa, potrafi odpowiadać prowadzący kujon!

W przeciwieństwie do wypchanych cudzą wiedzą odtwórczych akademików, urzędnicy i aktywiści mają głowy puste, mówią więc, co im ślina na język przyniesie.. Najczęściej o tym, co już w swej „karierze” zorganizowali i co planują jeszcze zorganizować. W stosunku do omawianego dzieła jest to nie na temat, ale co niby na temat mieliby wydobyć z próżni? Różnica między nimi jest tylko taka, że urzędnik duka (często nawet z kartki nie czytając biegle), a aktywista nawija słowotokiem z własnej czaszki. Pierwszy pcha się do wystąpień z racji swego zatrudnienia, drugi z racji nawiedzenia.

W czasie kumulacji życzeń świątecznych i noworocznych satysfakcji intelektualnej i kulturalnej z wszelkiego typu spotkań życzę wyłącznie tym, którzy pragną trafić na ludzi mądrych i utalentowanych, od których czegoś się dowiedzą i nauczą. Z takimi wymaganiami nie mają lekko.
Wszyscy inni i bez specjalnych życzeń łatwo swego łaknącego ducha zaspokoją. O psach, dolegliwościach i o pogodzie gada się wszędzie!

 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.