Idę przez czarną plantację
ugoru Matki Ziemi
wypalonej w czasie bez imienia
z miliona świateł szpilek nieba
tylko nieliczne
przenikają przez mgłę
i opadające listowie
ja syn niewierny
relegowany
myślę o umarłych gwiazdach
w nieprzebytej otchłani
o nagich ramionach
śpiących ladacznic
i o ludziach
w pieśniach zardzewiałych
których już nie ma
w pejzażu
co chwilą przystanął
w oczach fałszywych
proroków
w twarzach zwierciadeł
twarzach przeklętych