Bogdan Gabriel Kayzer - Studia

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

K. otworzył oczy i rozejrzał się dookoła, tak jak mają to w zwyczaju krety wychodzące na powierzchnie. Minęła niemal godzina od momentu, gdy wyłączył budzik w komórce i rzucił ją za łóżko. W rozchylone usta wetknął ukraińskiego Camela i po paru zaciągnięciach rozbudził się do końca.  Przeciągnął się i włączył radio, następnie spojrzał na wiszący na ścianie zegar. „O kurwa zaspałem !" – krzyknął, po czym  szybko  zaczął przygotowywać się do wyjścia. Zjechał windą i jak co dzień pomachał ręką do wszechwiedzącego oka kamery, wiszącej przed klatką. Popędził do metra, przeskoczył przez bramkę i wpadł w tłum pchający się do drzwi jednego z wagonów. Sygnał. Drzwi zatrzasnęły się, niesamowity ścisk. Założył słuchawki na uszy i włączył ipoda. Muzyka, sprawiła, że poczuł się pewniej. Wyjął z torby gazetę, którą dostał na przejściu dla pieszych i zaczął ją czytać. Podróż minęła mu nie zauważenie.                                                                                                                       
Biegiem przez Nowy Świat.
K. wpada zziajany do Sali. „Przepraszam za spóźnienie" – rzuca, po czym podpina do laptopa pendraiwa z zapisaną na nim prezentacją multimedialną; „Społeczeństwo obrazkowe i jego konsekwencje". Do laptopa podłączone są głośniki i rzutnik. K. przyciemnia w sali światło i przez mikrofon referuje swoje racje. Studenci zapisują jego słowa w zeszytach. Niektórzy używają do tego laptopów, palmptopów, czy smartphonów. Chłopak w drugim rzędzie udając, że robi notatki, układa na laptopie zdjęcia z wczorajszej imprezy, jednocześnie odpisując na gadu niedawno poznanej dziewczynie; „Jestem na uniwerku – straszne nudy. Wybrałaś jakiś film na wieczór?". Bezprzewodowy Internet jest dla niego dobrodziejstwem i wybawieniem od nudy, bo cóż by on począł na zajęciach przez te półtorej godziny. „Dziękuje za uwagę" – mówi K. i kończy referat.                                                             
Kolejne ćwiczenia odbywają się w innym budynku, więc K. musi podejść.

Na zajęciach K. z nudów zapisuje złote myśli i zdobi rysunkami blat ławki. Spogląda na monitor komputera kolegi obok, który po lekturze wiadomości na Onecie, ma dylemat czy pograć w FIFE, Need for Speeda czy ułożyć pasjansa – wybiera FIFE ‘10. Dobrze mu idzie. Gra w finale Ligii Mistrzów Interem Mediolan z Realem Madryt. Niecałe osiem minut do końca meczu, a Inter wygrywa z Realem dwa do zera. Spacerujący po sali doktor podchodzi w kierunku gracza, ten szybko wychodzi z gry i otwiera Worda. Jest wkurzony – nie zdążył zasejwować. Studentowi K. głośno burczy w brzuchu. Niebieskooka brunetka zaciekawiona hałasem, zalotnie uśmiecha się do niego. Lekko zmieszany, nieśmiało odwzajemnia uśmiech. „Ile jeszcze ?" – szepcze sam do siebie. Ćwiczeniowiec prosi o zrobienie listy mailowej uczestników zajęć, aby mógł im przesłać materiały na następne zajęcia. Miał je zostawić na Chomiku, którego ostatnio założył, ale ktoś go zablokował.                                                
Okienko.

K. leci coś zjeść do KFC, ponieważ śniadanie, zjedzone na szybko w domu, składało się z jednej parówki i kromki chleba. Na deser kawa i Snikers z automatu. Kawa popłuczyny, ale grunt, że coś z kofeiną i słodkiego. Spotyka znajomych, którzy dziś już skończyli zajęcia. Idzie z nimi na piwo do Harendy. Rozmowa się nie klei, papierosy kończą, a pustych minut przybywa, więc śpieszy na wykład. Na wykładzie zasypia, aż odciska mu się na czole bluza, którą podłożył pod głowę. Seminarium, przeleciało mu na analizowaniu portretu psychologicznego koleżanki z ostatniej ławki.                                                                     
Ostatnie ćwiczenia.

K. dostaje SMS-a: „Wpadniesz na domówkę? Jak tak, to weź jakieś alko! pozdro". Profesor patrzy karcącym wzrokiem na K., gdyż sygnał z Kill Billa przerwał jego tyradę. K. przeprasza i wyłącza dźwięk w telefonie. Pod ławką odpisuje, że przyjdzie. W głowie układa plan działania na dziś; „przejrzeć książkę kupioną na Allegro, sprawdzić grono, aplikacje na facebooku i gmaila, czy nie ma nowych wiadomości". Powoli jednak odpływa. Wpada w stan błogości, w której jego świadomość jakby łączy się z kosmosem, czas przestaje istnieć, a myśl przenikała wszystko i zanurza się w nicości, odrzucając dotychczasowe jestestwo. Jednak złudzenie wiecznego przebudzenia, torującego drogę do nirwany, mija tak szybko, jak przyszło owocując dodaniem do planu dnia kolejnego punktu; „zadzwonić do babci ze skypa". Tak mijają kolejne zajęcia.
K. spożywa kebab w małym obskurnym lokalu i wraca do mieszkania.

Działa według sporządzonego planu, po czym zaczyna szykować się na imprezę. Włącza tvn24 i sprawdza co nowego na świecie. „Śliskie chodniki zmorą Polski". Otwiera zimnego Lecha i rozkoszuje się jego smakiem. „Wypadek pod Piotrkowem utrudnił ruch samochodowy na odcinkach …". Wchodzi pod prysznic. „Czterdzieści sześć osób zginęło w zamachu samobójczym w Iraku". Wyciera się ręcznikiem i dopija piwo. „Pod lawinami błotnymi w Chinach zginęło tysiąc dwieście osób, ponad czterysta uważa się za zaginione, a dwa miliony ludzi nie ma dachu nad… ". Wyłącza telewizor, ubiera się, skrapla perfumami i wychodzi. W osiedlowym markecie kupuje 0.7 Wyborowej i cztery piwa w puszcze.

Podjeżdża autobusem parę przystanków.

Na dwunastym piętrze mokotowskiego wysokościowca domówka powoli się rozkręca. Sześciu mężczyzn i cztery kobiety, w tym jedna lesbijka. Dysproporcja widoczna na pierwszy rzut oka. Jakiś chłopak przywiózł z Holandii „ Pawerplanta" i wszystkich częstuje. K. odmawia, mówiąc, że nie lubi mieszać zioła z alkoholem. Gospodarz wyjmuje szisze przywiezioną z Tunezji i nabija do niej jabłkowy tytoń. Palą, piją, gadają, sprzeczają się i śmieją. Kobiety czują się adorowane, a mężczyźni kokietowani. Co rusz ktoś podchodzi do komputera i zmienia piosenkę, wpisując na wrzucie nazwę utworu, który sam lubi i innym też może przypaść do gustu. Po pewnym czasie wszyscy głodnieją, a w lodówce znajduje się tylko roczne leczo. Postanawiają zamówić coś do jedzenia, a przy okazji urządzić konkurs na najsmaczniejszą pizze. Zamawiają więc pizze z Dominium, Pizza Hut i Tele Pizzy. Po burzliwej dyskusji, odżywa złota demokracja, podkreślona „liberum veto" studenta filozofii, który zdejmuje koszulkę, własną piersią broniąc jakości swoich kubków smakowych. Impreza wchodzi na kolejny poziom, docierając do finału każdej domówki, czyli youtuba.   Rywalizacja na całego, kto puści ciekawszy, śmieszniejszy i intrygujący filmik. „Weź zmień na coś innego, to jest takie sobie" – rzekł chłopak o luźnym sposobie bycia, dając innym do zrozumienia, że osoba, która puszczała do tej pory filmiki jest passe. Youtubowy DJ musi więc zrobić miejsce dla kolejnej osoby, która już naciska na niego: „Poczekaj, teraz ja coś puszcze". Dziewięć par oczu wpatrzonych w monitor, a raczej siedem, gdyż niedawno powstała para zniknęła gdzieś, rozpłynąwszy się w niebycie jasnej, warszawskiej nocy.    
Puste pudełka po pizzy walają się po podłodze. Egzystencjalne rozmowy balkonowe cichną, powoli dobiegając końca.

Niektórzy są jeszcze trzeźwi, ale to wyjątki, potwierdzające regułę, w której większość osób unosi się kilkanaście centymetrów ponad dywanem. Jedni śpią, drudzy jeszcze dyskutują, inni żegnają się, po czym wracają do domów metrem, nocnym autobusem lub taksówką (ci bogatsi). K. rzuca „Do widu", i wraca do domu piechotą. Droga dłuży się, świat dookoła wydaje się nieciekawy. Wyjmuje więc komórkę i włącza GPS. Wpatruje się w ekran telefonu i idzie, prowadzony do celu głosem Krzysztofa Hołowczyca. „Za 100 metrów skręć w prawo". Posłusznie poddaje się temu głosowi. Po szaleńczym rajdzie dociera pod klatkę bloku w którym mieszka. Wbicie kodu w domofonie sprawia mu lekkie trudności, ale za trzecim razem pokonuje – wyrosłą mu na drodze – przeszkodę. Wchodzi do mieszkania. Rozbiera się. Uśmiech spowija jego twarz. Dziś nie musi nastawiać budzika, jutro jest sobota. Wreszcie się wyśpi. Budzi się koło 13. Jest piękne piątkowe popołudnie.



Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org

portal

We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.